Świat powoli, ale nieubłaganie wkroczył w nowy rok i nową dekadę i choć poprzedni rok nie był zbyt udany i pod wieloma względami przez długi czas wpływał na całą ludzkość, nie oznacza to, że świat technologii odpoczął na laurach. Wręcz przeciwnie, analitycy nie spodziewają się, że sytuacja szybko się zmieni, co oznacza, że zdecydowana większość firm stawia na cyfryzację, koncerny samochodowe z coraz większym niepokojem skłaniają się ku samochodom elektrycznym, a dostarczanie żywności bez konieczności obecności kierowcy jest nie przyszła utopia, ale codzienna rzeczywistość. Przyjrzyjmy się zatem niektórym przełomowym innowacjom, które wstrząsnęły światem technologii podczas Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra.
Elon Musk nie spał i chwalił się zapierającymi dech w piersiach planami
Jeśli chodzi o kosmos i firmę SpaceX, niemal wydaje się, że naukowcy pod przewodnictwem Elona Muska nie zrobili sobie nawet przerwy świątecznej. Przecież świat technologii ciągle się zmienia, a prezes kosmicznego giganta najwyraźniej chce być o krok przed wszystkim. Świadczą o tym także megalomańskie plany dotyczące ogromnego Starshipa, którego premiera odbyła się w grudniu. Chociaż eksplodował tuż po wylądowaniu, co wielu mogłoby uznać za porażkę, było zupełnie odwrotnie. Rakieta bez najmniejszego problemu wykonała lot na dużej wysokości, a jakby tego było mało, Elon Musk wpadł nawet na pomysł, aby cały proces usprawnić. I to było zanim loty kosmiczne sterowane przez Starship stały się rutyną.
Transport kosmiczny ma działać tak szybko, jak to możliwe, podobnie jak transport naziemny, na czym skupia się SpaceX. Również z tego powodu wizjoner wpadł na pomysł, który naprawdę mógł wstrząsnąć podstawami obecnej standardowej procedury. Specjalny moduł Super Heavy, który służy jako wzmacniacz rakietowy, może sam powrócić na Ziemię, co nie jest niczym nowym, ale do tej pory ze skutecznym przechwytywaniem pojawiały się pewne trudności. Na szczęście Elon Musk wpadł na rozwiązanie, a mianowicie zastosowanie specjalnego robotycznego ramienia, które tuż przed lądowaniem wystrzeliwało booster z nieba i przygotowywało go do kolejnego lotu. I to za niecałą godzinę.
Dokładny profil bardzo ciężkiego zejścia? pic.twitter.com/MxIJ0zLzKn
— ErcX (@ErcXspace) 30 grudnia 2020 r.
Stan Massachusetts rzuca światło na silniki spalinowe. Zakaże ich w 2035 roku
Większość ekspertów twierdzi, że przyszłość należy do samochodów elektrycznych i nie ma co do tego wątpliwości. Tak czy inaczej, nadal nie brakuje osób zainteresowanych klasycznymi silnikami spalinowymi, wobec których niezadowolenie wyraża zarówno Unia Europejska, jak i reszta cywilizowanego świata. Nawet w stosunkowo konserwatywnych Stanach Zjednoczonych pojawiają się w tej kwestii głosy wzywające do ostatecznego zakazu stosowania nieekologicznych silników spalinowych i wprowadzenia zupełnie nowej formy transportu. I jak się wydaje, niektórzy mężowie stanu i politycy podążyli za tym mottem i doszli do wniosku, że trzeba zakreślić grubą linię za epoką klasycznych samochodów i zrobić krok w przyszłość.
Świetlnym przykładem jest stan Massachusetts, który zaproponował najtrudniejsze i niestandardowe rozwiązanie, a mianowicie zakaz sprzedaży jakichkolwiek silników spalinowych i samochodów klasycznych od 2035 roku. Przecież urzędnicy państwowi jakiś czas temu opublikowali specjalny manifest omawiający neutralność węglową i ambitny plan oczyszczenia kraju ze szkodliwych gazów. Z tego też powodu politycy przeszli na ten niepopularny krok, który wprowadzi zakaz stosowania silników spalinowych i jedynymi, którzy będą mogli sprzedawać standardowe samochody, będą handlarze pojazdami używanymi. Tym samym Massachusetts staje się oficjalnie drugim po Kalifornii stanem, który podąża tą drogą.
Nuro będzie pierwszą firmą w Kalifornii, która dostarczy żywność wyłącznie pojazdami autonomicznymi
O pojazdach autonomicznych mówi się dość często, nawet w największych płatnikach świata i najchętniej oglądanych kanałach telewizyjnych. Przecież Uber planuje taksówki-roboty, Tesla pracuje obecnie nad oprogramowaniem autonomicznym, a Apple planuje wprowadzić pierwszy w historii pojazd autonomiczny najwcześniej w 2024 roku. Jednak w ogólnej koncepcji często brakuje dostaw żywności, które są obecnie na porządku dziennym, a tylko w ciągu ostatniego roku ich liczba wzrosła o setki i tysiące procent. Dlatego firma Nuro postanowiła wykorzystać tę lukę na rynku i pośpieszyła z rozwiązaniem – autonomiczną dystrybucją w specjalnym pojeździe, który byłby w pełni zautomatyzowany i nie wymagałby żadnych pracowników.
Warto zaznaczyć, że Nuro testowało te pojazdy już na początku ubiegłego roku, jednak dopiero teraz otrzymało oficjalne pozwolenie, które uprawnia je do zastosowania jako pierwszej tej futurystycznej metody. Oczywiście ten krok nie tworzy zupełnie nowej usługi dostawy, która konkuruje z już istniejącymi usługami, jednak przedstawiciele firmy wyrazili swoje zdanie, że połączą się z najbardziej odpowiednim partnerem i postarają się maksymalnie rozszerzyć tę formę dostawy , w większości miast średniej wielkości, gdzie istnieje ogromne zapotrzebowanie na podobną usługę. W każdym razie można się spodziewać, że inne państwa pójdą szybko.
Co dokładnie oznacza „koniec końców” w tym kontekście?
„Specjalny moduł superciężki, pełniący funkcję rakiety wspomagającej, może sam powrócić na Ziemię, co nie jest niczym nowym, ale dotychczas występowały pewne trudności ze skutecznym przechwytywaniem.” – To dość mylące stwierdzenie. Superciężki jeszcze nie poleciał i znajduje się w fazie budowy prototypu. Oczekuje się jednak powrotu i automatycznego lądowania.
Przyszłość nie należy jeszcze do samochodów elektrycznych. Przynajmniej nie, dopóki nie zostanie wyjaśnione ich ładowanie. Obecna infrastruktura elektroenergetyczna nie jest w stanie wytrzymać ataku, jaki rozwinąłby się z dnia na dzień poprzez ładowanie samochodów mieszkańców całego stanu. Pomimo tego, że nie każdy ma dostęp do garażu czy prywatnej stacji ładowania – mają ją tylko osoby posiadające własną działkę. A ludzie raczej nie będą wyciągać przedłużaczy na parkingu. Mamy także ekologiczny punkt widzenia. Choć samochód elektryczny jeździ przy zerowej emisji lokalnej, 1. ważne jest, aby zdawać sobie sprawę, ile emisji powstaje podczas produkcji akumulatorów do samochodu elektrycznego – wielokrotnie więcej niż podczas produkcji samochodów konwencjonalnych. A późniejsza utylizacja baterii też nie jest zbyt „eko”. Oraz 2. gdzie wytwarzana jest energia elektryczna. Udział energii słonecznej i wiatrowej w całkowitym miksie produkcji energii elektrycznej jest naprawdę minimalny. Dlatego irytują mnie te postawy alibi, które oczywiście przyszłość widzą tylko w samochodach elektrycznych, ale nie chcą w całym entuzjazmie dla Tesli widzieć problemów, jakie niosą ze sobą takie samochody. Udział ruchu samochodowego w całkowitej emisji jest minimalny i należy zająć się poważniejszymi szkodami dla środowiska.