Zamknij reklame

Zwolnienie – zwłaszcza gdy jest nieoczekiwane – nie jest powodem do świętowania, przynajmniej dla zwolnionego pracownika. W dzisiejszym odcinku naszej regularnej serii „historycznej” wspominamy dzień, w którym po masowym zwolnieniu nastąpiła szalona uroczystość w Apple.

Dla wielu osób w Apple 25 lutego 1981 był najgorszym dniem w historii firmy i sygnałem, że kultura startupów, która towarzyszyła początkom firmy, zniknęła na zawsze. Na czele firmy z Cupertino stał wówczas Michael Scott, który patrząc na prawie dwa tysiące pracowników, stwierdził, że firma po prostu zbyt szybko się rozwinęła. Ekspansja doprowadziła do tego, że Apple zatrudnił osoby, których nie uważał za graczy „A”. Szybkie i łatwe rozwiązanie w postaci masowych zwolnień niemal samo się zaproponowało.

„Powiedziałem, że kiedy przestanę być dyrektorem generalnym Apple, odejdę” Scott powiedział wówczas pracownikom Apple o zwolnieniach. „Ale teraz zmieniłem zdanie – jeśli bycie dyrektorem generalnym nie jest już zabawą, po prostu będę zwalniać ludzi, dopóki znowu nie będzie zabawą”. Zaczął od poproszenia kierowników działów o listę pracowników, których Apple mógłby zwolnić. Następnie zebrał te nazwiska w jedną notatkę, rozesłał listę i poprosił o wyznaczenie 40 osób, które powinny zostać zwolnione. Następnie Scott osobiście zwolnił tych ludzi w ramach masowych zwolnień, które stały się znane jako „Czarna Środa” Apple.

Paradoksalnie, to wydarzenie było jednym z szeregu zwolnień, które miały miejsce w Apple, gdy wszystko miało się dobrze. Sprzedaż podwajała się niemal z miesiąca na miesiąc i nic nie wskazywało na to, aby firma upadała tak bardzo, że konieczne będzie rozpoczęcie masowych zwolnień. Po pierwszej fali zwolnień Scott zorganizował imprezę, podczas której wygłosił niesławne zdanie o utrzymaniu zwolnień w Apple do czasu, aż prowadzenie firmy znów stanie się zabawą. Niestety okazuje się, że zwolnienia trwają nawet w trakcie imprezy.

„W tym czasie menedżerowie krążyli po tłumie, klepali ludzi po ramionach, bo okazało się, że jeszcze nie skończyli zwalniać ludzi”. wspomina Bruce Tognazzini, który pracował wówczas jako projektant interfejsu. Po Czarnej Środzie kilku pracowników Apple podjęło próbę utworzenia związku zawodowego pod nazwą Computer Professionals Union. Do ich pierwszego spotkania nigdy nie doszło. Dla wielu osób w Apple był to moment, w którym Apple zmieniło się z zabawnego start-upu w poważną firmę, bezwzględnie nastawioną na wyniki.

Innymi słowy, był to moment, w którym Apple osiągnęło pełnoletność. Współzałożyciel Apple, Steve Wozniak, był już w drodze do wyjścia. Steve Jobs ściął długie włosy i zaczął ubierać się jak biznesmen. Ale Czarna Środa zwiastowała także początek końca Scotta u steru – niedługo po zwolnieniu Scott został przeniesiony na stanowisko wiceprezesa zarządu firmy.

.