Zamknij reklame

W ostatnich dniach dużo mówi się o nowej usłudze muzycznej Apple. Ma nadejść w czerwcu i opierać się na Beats Music, a kalifornijska firma ma po raz pierwszy zabrać głos w kwestii strumieniowego przesyłania muzyki. Jednocześnie jednak spekuluje się, że nadal nie jest w stanie podpisać umów ze wszystkimi wydawcami, a także znajduje się pod obserwacją rządu USA, zwłaszcza ze względu na jej praktyki negocjacyjne.

Apple ma bardzo silny wpływ na świat muzyki. Zrobił to już kilka razy w historii, dosłownie zmienił całą branżę za pomocą iPoda i iTunes, a teraz ma w swoim gronie także bardzo wpływowego Jimmy'ego Iovine'a. Nabył ją w ramach przejęcia Beats, a Iovine odegra główną rolę we wprowadzeniu nowej aplikacji do strumieniowego przesyłania muzyki, dzięki której Apple przejmie uznane usługi, takie jak Spotify, i wreszcie pójdzie z duchem czasu w muzyce. Sprzedaż iTunes spada, a streaming wydaje się przyszłością.

Jednak w miarę zbliżania się premiery nowej usługi Beats Music, która ma przejść całkowity rebranding obejmujący nową nazwę, pojawiają się głosy o nieuczciwych warunkach Apple. Na przykład Spotify nie podoba się sposób działania subskrypcji w App Store. Już wcześniej pojawiały się także doniesienia, że ​​Apple chce współpracować z największymi wydawcami zapewnić, dzięki czemu z branży streamingowej znikną całkowicie darmowe wersje, które teraz działają dzięki reklamom.

Dla Apple rezygnacja z bezpłatnego przesyłania strumieniowego znacznie uprościłaby drogę na nowy rynek, ponieważ jego usługa najprawdopodobniej będzie wyłącznie płatna i będzie opierać się na ekskluzywnych treściach. Apple też to robi próbował negocjować, aby jego usługa była nieco tańsza od konkurencji, ale to już jego sprawa nie chcą pozwolić wydawcy. Jednak nawet jeśli nowa usługa Apple’a będzie kosztować tyle samo miesięcznie co np. Spotify, Apple będzie miał przewagę konkurencyjną.

Wynika to z zasad ustawionych w App Store dla subskrypcji. Subskrybując Spotify w Internecie, płacisz 10 USD za miesiąc nieograniczonego przesyłania strumieniowego. Jeśli jednak chcesz subskrybować usługę bezpośrednio w aplikacji na iOS, spotkasz się z ceną wyższą o trzy dolary. Wyższa cena wynika z faktu, że Apple pobiera również ryczałtową opłatę w wysokości 30% od każdej subskrypcji, więc Spotify otrzymuje za każdego abonenta prawie cztery dolary, podczas gdy szwedzka firma nie dostaje od serwisu nawet swoich 10 dolarów. A klient jest w najgorszej sytuacji w finale.

W tym zakresie Apple zadbał o wszystko w swoim regulaminie App Store, nawet w taki sposób, że Spotify nie może w aplikacji odwołać się do zewnętrznego mechanizmu płacenia za abonament. Apple odrzuciłby taki wniosek.

„Kontrolują iOS i uzyskują przewagę cenową” powiedział dla Poboczy anonimowe źródło ze sceny muzycznej. Tych 30 procent nie dostanie ani wydawca, ani artysta, tylko Apple. Ten ostatni czerpie tym samym zysk z konkurencyjnej usługi, a z jednej strony wzmacnia pozycję swojej nadchodzącej usługi, która prawdopodobnie będzie kosztować najwięcej, podobnie jak Spotify, jeśli Apple nie uda się wynegocjować jeszcze bardziej agresywnych cen.

Spotify nie jest niczym dziwnym. Mimo że z usługi korzysta obecnie 60 milionów użytkowników, a Apple spóźnia się z streamingiem muzyki, to wciąż jest na tyle dużym graczem, że konkurencja musi uważać.

Dla Spotify darmowa wersja serwisu podobno nie jest czymś, bez czego nie mogłaby funkcjonować, a jeśli wydawnictwa wspólnie z Apple wywrą na nim presję, aby zrezygnował z reklamowego streamingu, za który użytkownik nic nie płaci, to przełączy się jedynie na płatny model. Ale w tej chwili w Szwecji zdecydowanie nie chcą się poddawać, ponieważ darmowa wersja jest katalizatorem usługi płatnej.

Ponadto całą sytuację wokół powstającej usługi Apple monitoruje także amerykańska Federalna Komisja Handlu i Komisja Europejska, które badają, czy Apple nie wykorzystuje swojej pozycji na szkodę konkurencji.

Według ostatnich doniesień Apple w dalszym ciągu nie udało się podpisać umów ze wszystkimi wytwórniami fonograficznymi i niewykluczone, że powtórzy się ten sam scenariusz, co w 2013 roku, przed premierą iTunes Radio. Wtedy Apple ostatnie niezbędne umowy podpisał zaledwie na tydzień przed wprowadzeniem usługi, a iTunes Radio wreszcie trafiło do użytkowników trzy miesiące później. Teraz pojawiają się spekulacje, że Apple rzeczywiście pokaże nowy serwis muzyczny już za miesiąc podczas WWDC, pytanie jednak brzmi, kiedy dotrze on do ogółu społeczeństwa.

Źródło: Poboczy, Billboard
.