Zamknij reklame

Od razu podejrzewałem, że „pudełko jest dość ciężkie”. Większa waga jest zwykle oznaką dobrego dźwięku. Pierwsze wrażenie, kiedy dotknąłem głośnika i zważyłem, było bardzo dobre. Waga, materiał, wykonanie, wszystko na pierwszy rzut oka wskazywało na jazdę pierwszorzędną. Tylko kształt był naprawdę nietypowy. Dzięki ciężarowi podstawy membrana głośnika może odpocząć, a w przypadku oscylacji nie wprawia w drgania materiału, w którym głośnik jest zamontowany. Pozwala to uzyskać z obudowy głośnika solidny, czysty i nasycony bas. Jeśli oczywiście możesz. A jak to robi w Audyssey Audio Dock? Do tego momentu była to dla mnie nieznana marka, nie wiedziałam co o tym myśleć. Ale jak mówi klasyk: nie ufaj nikomu.

Włącz szybko!

Ciekawość zwyciężyła, więc wyjąłem z opakowania kabel zasilający i podłączyłem Audio Dock do zasilacza. Z tyłu było trochę złączy i przycisków, zajmę się nimi później, jak się dowiem, jak to gra. Podłączyłem więc iPhone'a do złącza stacji dokującej i znalazłem muzykę. Tym razem zwyciężył Michael Jackson.

Od zera do stu w pięć sekund

Po pięciu sekundach Bilie Jean wszystko było jasne. Faceci z Audyssey mogą. Dźwięk na basie, środku i górze jest czysty, klarowny, niezniekształcony, jednym słowem doskonały. A to można było już rozpoznać po łopacie i skrobaku. Jednak ilość basu i przestrzeni, jaką można uzyskać z tak kompaktowego urządzenia, jest niesamowita. W salonie o wymiarach 6 na 4 metry stacja dokująca Audyssey Audio przyjemnie wypełnia całe pomieszczenie. I kilka sąsiadujących ze sobą, więc dźwięk nawet przy większej głośności jest z pewnym marginesem zadowalający. Niezrozumiale bogaty i czysty bas oraz bardzo przyjemny dźwięk w przestrzeni, jakiej oczekiwałbym od znacznie większego głośnika o klasycznym designie. W porównaniu do iHome iP1E czy Sony XA700 jest duża różnica w wydajności, iHome czy Sony nie wyślą do sąsiedniego pomieszczenia tak dużo basu jak Audyssey.

Po kilku tygodniach

Jeśli za topowe w głośnikach AirPlay uznamy produkty firm Bowers & Wilkins, Parrot, Bang & Olufsen, Bose, JBL i Jarre, to trudno się wśród nich znaleźć. Audyssey Audio Dock z pewnością do nich należy, co do tego nie ma wątpliwości. Nadal mam wrażenie, że wbudowana elektronika w stacji dokującej Audio Dock wykazuje odrobinę pomysłowości, w tym sensie, że sztucznie dodaje do dźwięku dynamikę, kompresor lub coś takiego. Ale nie potrafię tego wychwycić, nie potrafię tego rozpoznać ani nazwać, więc jeśli kolumny choć trochę „wzmocnią” dźwięk, to szczerze jest mi to obojętne. Sposób, w jaki gra na gitarach i perkusji z Dream Theater, na pianinie z Jammim Cullumem oraz na basie, wokalu i syntezatorach z Madonną, jest absolutnie legendarny. Dla tych, którzy nie wiedzieli – tak, jestem podekscytowany.

Porównanie z końcówką

Jak na prawie dziesięć tysięcy dźwięk jest bardzo dobry. Kiedy porównuję go do głośników Bowers & Wilkins A5 czy AeroSkull Jarre Technologies na tym samym poziomie cenowym, to nie grają Audyssey ani lepiej, ani gorzej, jest po prostu porównywalnie, różnica polega głównie na wykorzystaniu Bluetootha czy Wi-Fi i oczywiście pod względem wymiarów i kształtu. Gdybym chciał lepszego dźwięku, musiałbym zapłacić dwa razy więcej, żeby go dostać. Zeppelin Air są na pewno lepsze, ale są naprawdę duże, jeśli nie ma się metra miejsca na obudowie, to Audyssey nie idzie na kompromis. Doskonały dźwięk w minimalnej przestrzeni.

Plastik z metalową siatką

Jak zwykle pierwsze wrażenie jest takie, że są to zawyżone ceny toreb plastikowych. Pominięcie rozmiaru i transfer przez Bluetooth zamiast Wi-Fi ponownie zastąpiły niespodziankę. Tak, nie gra tak głośno jak Aerosystem, ale równie dobrze. Od stabilnych niskich tonów, przez czyste średnie, po czyste, niezniekształcone wysokie tony. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że podobnie jak Zeppelin Air, jakiś cyfrowy procesor dźwięku ma tutaj odrobinę sensu. Ale znowu, to z korzyścią dla dźwięku, więc zdecydowanie jest to dobra rzecz. Na spodzie znajduje się antypoślizgowa warstwa gumy, dzięki której głośniki nie przesuwają się po macie nawet przy największej głośności. Pomimo niewielkich rozmiarów, Audyssey jest stabilny i nie ma tendencji do przewracania się podczas przenoszenia, więc nie musisz się martwić o odsunięcie go podczas odkurzania. Nawiasem mówiąc, wszystkie otwory na bass-refleks są ukryte pod metalową maskownicą, dzięki czemu urządzenie nie posiada miękkich części, w których można by je wgniecić lub rozerwać. Podczas trzymania nie masz wrażenia, że ​​możesz go skrzywdzić, jeśli złapiesz go niezdarnie.

Drogi?

Zupełnie nie. Dźwiękiem dorównuje podobnym urządzeniom w tym samym przedziale cenowym. Tę samą klasę dźwięku otrzymasz z AeroSkull, B&W A5 i Zeppelin mini, a wszystkie one kosztują o tysiąc lub dwa tysiące więcej. Odpoczywam. Np. Sony za podobne pieniądze nie gra tak dobrze przy wyższych głośnościach, słabym punktem są niskie tony, które XA900 potrafi zagrać wystarczająco głośno, ale bardziej wymagających dźwięków nie odtwarza tak wyraźnie, nie ma takiej precyzji jak w przypadku Audyssey czy Zeppelin Air. Ale Sony ma inne zalety, które czynią go wartym grzechu. Ale o tym później.

Przyciski i złącza

Podobnie jak Zeppelin Air, Audyssey Audio Dock można podłączyć do komputera przez USB, a po podłączeniu iPhone'a do stacji dokującej można następnie zsynchronizować go z iTunes. Oprócz USB na tylnym panelu znajduje się również złącze kabla zasilającego i mechaniczny przycisk włączania/wyłączania (podstawka). Nie zabrakło też dwóch przycisków niskiego podnoszenia – jeden zapewne służy do obsługi zestawu głośnomówiącego, drugi zaś do parowania z telefonem komórkowym. Jeśli jestem połączony z iPhonem, muszę nacisnąć przycisk parowania na Audyssey, zanim pojawi się on wśród urządzeń Bluetooth na iPadzie. Do tego czasu urządzenie nie daje się podłączyć i zgłasza, że ​​jest połączone z innym urządzeniem. Po prostu standardowe zachowanie Bluetooth. Model, który miałem do dyspozycji, miał klasyczne złącze 30-pinowe, więc bezprzewodowo podłącza się do niego tylko iPhone'a 5 i nowsze. Nie wiem jeszcze, co będzie z wersją ze złączem Lightning, ale nie liczmy na to, że producent ją dostarczy.

Zasilanie i tryb oszczędzania energii

Miłym detalem jest to, że kabel zasilający wchodzi z tyłu na około centymetr od podkładki, dzięki czemu kabel nie wystaje i można go stosunkowo dobrze ukryć. Nie udało mi się przełączyć głośników w tryb uśpienia. Kiedy wychodziłem lub wracałem z iPhonem w kieszeni, głośnik nadal pokazywał pionowy rząd białych diod LED, że jest włączony i pokazywał aktualny poziom głośności. Zrozumiałem, że musi być w jakimś trybie oszczędzania energii, bo gdy zaczęła grać muzyka, w głośnikach słychać było delikatny szum, jakby wzmacniacz się włączył. Swoją drogą wspomniane trzaskanie jest mniej więcej słyszalne we wszystkich urządzeniach audio przełączających się w tryb oszczędzania energii, więc nie można go uznać za wadę lub błąd. Chociaż producenci starają się stłumić ten efekt, w tanich urządzeniach nie da się go w ogóle rozwiązać. Szereg diod LED wskazuje, na jaką moc jest ustawiony wzmacniacz. To jakby sprawdzić, jak bardzo przesunięto pokrętło głośności w prawo. Użyteczne. Kiedy patrzę na AudioDock, widzę, że muszę go ściszyć, bo od ostatniego razu, kiedy grałem, jest ustawiony na maksymalną głośność, a nie chcę straszyć ludzi wokół mnie hałasem, który będzie trwał do Znajduję sterowanie i wyłączam je.

głośnomówiący

Jak już wspomniałem, funkcja głośnomówiąca jest logiczną częścią parowania Bluetooth, dlatego z przodu i z tyłu znajdziemy około centymetrową okrągłą metalową kratkę, pod którą ukryty jest mikrofon, a właściwie dwa. Nie próbowałem korzystać z dźwięku w trybie głośnomówiącym. Lepiej spróbować samemu w sklepie.

Pilot

Jest inteligentny, mały i surowy. Zawiera magnes od dołu, który utrzymuje kontroler na metalowej siatce AudioDock, a zwłaszcza na ramie ekranu iMaca. W ten sposób mogę przykleić sterownik, a nie odkładać go i szukać później. Za pomocą kontrolera możesz odbierać połączenia, wyciszać mikrofon lub dźwięk, a także sterować odtwarzaniem muzyki.

Biuro, gabinet i salon

Podsumowując, wyobrażam sobie, że będziesz zachwycony tym, jak Audyssey gra, wygląda i dobrze się go używa. Wypróbowałem stację Audyssey Audio Dock w domu przez miesiąc i z przyjemnością korzystałem z niej z iPadem do słuchania muzyki i filmów. Jego największym konkurentem jest B&W A5, ale nie odważę się zdecydować, w którym z nich uzyskamy lepszy dźwięk.

Wyrobce

Można szukać Audyssey to Amerykanie z Los Angeles, od 2004 roku rozwijają technologie audio dla firm NAD, Onkyo, Marantz, DENON i innych, co z grubsza zgadza się, że pod swoją marką stosowali własne, sprawdzone technologie domowego audio. Dlatego stać ich na dobrą cenę, podczas gdy moim zdaniem porównywalne produkty innych producentów są droższe. Swoją drogą znalazłem wzmiankę o ich cyfrowym przetwarzaniu dźwięku (DSP), z którego korzystają także multipleksy IMAX, więc w Audio Docku musi być jakiś „wzmacniacz dźwięku”. I jest cholernie dobry.

Diody LED pokazujące głośność

Co powiedzieć na zakończenie?

Osobiście podobają mi się dwie rzeczy: dźwięk i regulacja głośności. Przyciski do regulacji głośności znajdują się bezpośrednio pod złączem stacji dokującej i są bardzo dyskretne. Napis z nazwą producenta skrywa przyciski niskiego podnoszenia podłączone do podstawki, a co najważniejsze: na przycisku nie są opisane plusy i minusy, gdzie następuje zwiększenie, a gdzie zmniejszenie głośności. To tak jak zawsze, lewy, aby zmniejszyć i prawy, aby zwiększyć głośność. Spotkałem się z tym na przykład przy AeroSkull, gdzie oznaczenia + i - przy regulacji głośności na przednich zębach psuły wrażenie produktu skądinąd pierwszorzędnego. Poza nieco ograniczającym Bluetooth zamiast Wi-Fi, Audyssey Audio Dock jest moim faworytem i nie znajduję przeciwko niemu argumentu. Tak jak powiedziałem, jeśli nie masz miejsca na Zeppelina, kup Audyssey lub Bowers & Wilkins A5 AirPlay, nie pożałujesz. Sony, JBL i Libratone w tej samej cenie mogą być zbliżone, ale przy porównaniu widać różnicę na korzyść produktów Audyssey i Bowers & Wilkins.

zaktualizowany

Audyssey obecnie nie ma zbyt wielu sklepów, szkoda, dźwięk jest naprawdę znakomity. Ciężko byłoby mi wybrać pomiędzy A5 a Audio Dockiem, obydwa są przyjemne, mi odpowiadają. Hrabia Toskanii z Dream Theater na Audyssey Audio Dock brzmi bardzo przekonująco. Wracasz do domu, włączasz muzykę, a kiedy zaczyna grać, patrzysz z niedowierzaniem, skąd dochodzi. Podobała mi się stacja dokująca Audyssey Audio Dock i jest to jedno z niewielu urządzeń AirPlay, za które byłbym skłonny zapłacić pieniądze. Wspomniany model prawdopodobnie jest jeszcze dostępny w przedziale cenowym od 5 do oryginalnych 000 CZK, niestety nie miałem innego modelu o nazwie Audyssey Audio Dock Air, ale z informacji w internecie wynika, że ​​jest to znowu bardzo udane urządzenie.

Omówiliśmy po kolei te akcesoria audio do salonu:
[powiązane posty]

.