Wierzę, że nowe AirPods Pro naprawdę uszczęśliwiły wielu fanów Apple. Aktywna redukcja szumów, wodoodporność, lepsza reprodukcja dźwięku czy wymienne końcówki to cechy, które oferuje większość konkurencyjnych słuchawek i z pewnością cieszy fakt, że możemy je teraz znaleźć w ofercie Apple. Ja osobiście – i jak sądzę wielu innych użytkowników – ale premiera nowych AirPods Pro raczej zaostrzony. Jednak nie dlatego, że słuchawki obrażają mnie na przykład designem, ale głównie dlatego, że pojawiają się na rynku w nieodpowiednim momencie, a ich wprowadzenie przez Apple przypomina mi trochę stringi.
AirPodów używam już prawie trzy lata, praktycznie od chwili pojawienia się na rynku pierwszego modelu w 2017 roku. Dla przeciętnego konsumenta, który nie przywiązuje szczególnej wagi do jakości dźwięku i jest uwikłany w ekosystem Apple, to tylko niektóre z nich najlepsze słuchawki bezprzewodowe. AirPods to dokładnie ten produkt, który potwierdza, że inżynierowie z Cupertino wciąż potrafią tworzyć wspaniałe rzeczy, które są proste, intuicyjne, minimalistyczne i po prostu działają. Czyli przynajmniej do czasu, aż miną ponad dwa lata i zużycie baterii w słuchawkach zacznie zauważalnie wpływać na wytrzymałość podczas słuchania, a zwłaszcza rozmów.
I dlatego tej wiosny, około dwa i pół roku po wprowadzeniu na rynek pierwszych słuchawek AirPods, Apple wprowadziło drugą generację. Otrzymał kilka mniejszych, ale przyjemnych nowości i wyszedł naprzeciw wszystkim posiadaczom oryginalnych AirPodów, którzy już odczuli pogarszającą się żywotność baterii. A ponieważ dość często korzystam z moich AirPodów, dołączyłem do nich i logicznie kupiłem nową generację. Choć było dla mnie zupełnie jasne, że za około dwa lata będę miał do czynienia z podobnym problemem z baterią, byłem skłonny wydać 5 koron, jakie Apple chce za AirPods 790 z etui do ładowania bezprzewodowego. Kusiła mnie też perspektywa posiadania najnowszych i najlepszych słuchawek bezprzewodowych z logo nadgryzionego jabłka przez co najmniej półtora roku lub dwa. Ale wtedy nie miałem pojęcia, co planuje Apple.
Biorąc powyższe pod uwagę, wczorajsza premiera AirPods Pro była po prostu zawiedziona. Nie od samych słuchawek, a konkretnie od Apple’a jako takiego. Druga generacja AirPods wydaje mi się teraz sposobem dla kalifornijskiej firmy na wyciśnięcie pieniędzy od każdego, kto miał żywotność baterii oryginalnych AirPods. A teraz, pół roku później, wprowadzą kolejne AirPods, które mają kilka kluczowych dodatkowych funkcji, które sprawiają, że warto je kupić. Nie oznacza to, że nie powinno być AirPods 2 ani AirPods Pro, ale Apple powinien był wypuścić obie wersje słuchawek w tym samym czasie, aby klienci mogli łatwo dokonać wyboru. Tę opcję zaproponowaliśmy im dopiero kilka miesięcy po tym, jak większości zainteresowanych udało się już kupić AirPody drugiej generacji za niemal 6 tysięcy koron.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy docenią nowe AirPods Pro i ich funkcje, dlatego też AirPods 2 będą dla nich więcej niż wystarczające. Ale gdybym osobiście miał wówczas wybór, zdecydowanie zdecydowałbym się na bardziej wyposażone AirPods Pro. Już przy pierwszej generacji myślałem, że przydałaby im się funkcja aktywnej redukcji szumów, zwłaszcza, że oferowały ją konkurencyjne słuchawki w podobnej cenie. Nie mówiąc już o wodoodporności, która przydaje się szczególnie podczas uprawiania sportu. Niestety nie miałem wyboru, a aktualnie posiadam półroczne AirPodsy, które z trudem sprzedam lub ze znaczną stratą. A zapłacenie ponad 7 koron za drugą parę słuchawek jest dla mnie logicznie nie do uzasadnienia, a z punktu widzenia zdrowego rozsądku taka decyzja nawet nie miałaby sensu.
To marudzenie redaktora jest całkowicie dziecinne. Apple powinno było wypuścić oba aparaty słuchowe razem i przygotować się na 6-miesięczny zysk ze sprzedaży Air Pods2.
Tak, miał. Przynajmniej byłoby to uczciwe wobec klientów.
Na przykład nie chcę tu nikogo dotykać, więc nie przeczytałem wszystkich komentarzy, ale wszyscy wiedzieli, że Apple właśnie wypuści nowe słuchawki AirPods i wypuścili tę parę tylko po to, aby nie były dostępne w magazynie. Biorąc pod uwagę, że na pudełku jest napisane wsparcie dla AirPower, być może jasne jest, jak i dlaczego je uwzględniono. Ale to nie wyszło. Po prostu ich nie kupiłem i cierpiałem z powodu powoli kończącej się baterii, więc teraz po prostu kupię nowe.
Albo mogłeś tak jak ja ponarzekać na stare AirPody pierwszej generacji i miałbyś je serwisowane za darmo przez kolejne dwa lata. A potem z radością kup nowe AirPods Pro.
W przeciwnym razie wypróbowanie słuchawek ze względów higienicznych nie będzie możliwe. Osobiście nigdy nie przepadałem za spuntami, ale chciałbym ponownie spróbować ANC. Ale nie chcę płacić więcej niż 7 tysięcy za coś, gdy nie wiem, czy będzie mi to odpowiadać
Przepraszam, ale bardzo niepotrzebny artykuł. Czy redaktor poczuł się urażony, że Apple wypuściło nowe słuchawki, a on od pół roku używa innego? Słuchawki można ze stratą sprzedać, ale za bardzo niską cenę zainteresowanie Airpodami nadal jest spore. Jeśli nie masz nic przeciwko zapłaceniu za Airpods pro 7300 kc, to myślę, że nie będzie problemem, jeśli przy sprzedaży stracisz około 1000 kc.
Nie rozumiem, jaki to ma związek z „ekosystemem”. Jak wszystko inne. Więc kupię kiepską parę słuchawek tylko dlatego, że są o jeden krok łatwiejsze do sparowania, niż gdybym kupił znacznie lepszą konkurencję za te same pieniądze? Tak jest ze wszystkim. Usługi poniżej średniej, ale głównie ten „ekosystem”? Będę korzystał z Apple TV, który ma dwa seriale, a nie z Netflixa, ale głównie dlatego, że mam „ekosystem”. Wkładam sobie w uszy horrory, które grają jak z szamba, ale przede wszystkim to, że mam „ekosystem”. Bo jestem kretynem, który nie potrafi zainstalować aplikacji i sparować jej przez nią ani założyć konta Netflix. Neoaplikanci = bezmózgi. ?
Masz rację, nie rozumiesz i nie masz wystarczających informacji.
Przepraszam, ale artykuł wprowadzający w błąd.
Tak to już jest, cały czas wychodzą nowe produkty. Ci, którzy „muszą” zawsze mieć to, co najnowsze, najlepsze itp., powinni to kupić. Ci, którzy z tego nie korzystają. To takie obraźliwe, że producent wypuszcza nowy produkt, podczas gdy ja używam innych już od pół roku.
Podobno w nieodpowiednim momencie, najwyraźniej nie ma gorszego czasu na wypuszczenie produktu niż 2 miesiące przed świętami :D