Zamknij reklame

Apple miał piękną wizję – świat bezprzewodowy. Zaczęło się od bezprzewodowo ładowanego zegarka Apple Watch w 2015 r., było kontynuowane wraz z usunięciem złącza jack 3,5 mm w iPhonie 7 w 2016 r., ale wraz z iPhonem 8 i X pojawiło się ładowanie bezprzewodowe. Był rok 2017, a wraz z nimi Apple wprowadziło ładowarkę AirPower, czyli jeden z najbardziej kontrowersyjnych produktów firmy, który nigdy nie trafił do publicznej wiadomości. 

Wizja to jedno, koncepcja to drugie, a wykonanie trzecie. Posiadanie wizji nie jest trudne, ponieważ odbywa się w polu wyobraźni i pomysłów. Posiadanie koncepcji jest bardziej skomplikowane, bo trzeba nadać wizji kształt i realne podstawy, czyli jak urządzenie powinno wyglądać i jak powinno działać. Jeśli masz wszystko udokumentowane, możesz wykonać prototyp, z którym jeszcze nie wygrałeś.

Nazywamy to serią weryfikacyjną. Pobierana jest wstępna dokumentacja i zgodnie z nią produkowana jest pewna liczba elementów do wykorzystania do debugowania. Czasami okazuje się, że materiały nie pasują, w innych miejscach odchodzi farba, że ​​ta dziura powinna być 1/10 z boku i że kabel zasilający byłby lepszy po drugiej stronie. Na podstawie „walidatora” konstrukcja ponownie spotka się z projektantami i seria zostanie poddana ocenie. Po uwzględnieniu ustaleń produkt jest dostosowywany i przeprowadzana jest druga seria weryfikacji, powtarzając cykl do momentu, aż wszystko będzie jak należy.

Świetna koncepcja, słabe wykonanie 

Problem z AirPower polegał na tym, że cały projekt był realizowany w pośpiechu. Apple miał wizję, miał koncepcję, miał serię weryfikacyjną koncepcji, ale nie miał jej przed produkcją seryjną. Teoretycznie mogłaby zacząć zaraz po koncercie, ale jeśli wszystko było w porządku, a tak nie było. Poza tym, prawie 5 lat od wprowadzenia tej „rewolucyjnej” ładowarki bezprzewodowej, nic nie jest do niej podobne.

Widać, że Apple wziął na siebie zbyt duży kęs, by nie dało się z niego przerobić na gotowy produkt. To była naprawdę piękna wizja, bo możliwość umieszczenia urządzenia w dowolnym miejscu na ładowarce nie jest znana nawet dzisiaj. Istnieje ogromna liczba modeli ładowarek bezprzewodowych różnych producentów, które różnią się pod wieloma względami, ale zwykle zaczyna się i kończy na projekcie. Wszystkie posiadają wydzielone miejsca na urządzenia, które można na nich naładować – telefon, słuchawki, zegarek. Przerzucanie tych urządzeń pomiędzy punktami ładowania oznacza tylko jedno – nieprawidłowe ładowanie.

Pod prąd 

Apple spotkało się z falą krytyki za zakończenie produkcji. Jednak niewielu zdawało sobie sprawę, jak skomplikowane było wykonanie takiego urządzenia, nawet teraz, po tylu latach. Ale prawa fizyki są jasno dane i nawet Apple ich nie zmieni. Zamiast przeplatać cewki, każdy pad zawiera tylko tyle urządzeń, ile jest w stanie naładować, nic więcej, nic mniej. Mimo to wielu z nich robi się nieprzyjemnie gorąco, co było największą dolegliwością AirPower.

Co więcej, nawet nie wygląda na to, że powinniśmy się kiedykolwiek spodziewać czegoś takiego. W końcu użytkownicy są przyzwyczajeni do tego, jak teraz działają, więc po co marnować pieniądze na rozwój czegoś, co po pewnym czasie będzie można przeżyć. Apple postawił na MagSafe, co właściwie całkowicie kłóci się z przeznaczeniem AirPower, bo magnesy mają unieruchomić urządzenie w konkretnym miejscu, a nie w dowolnym. A potem następuje ładowanie na krótkich dystansach, które powoli, ale niezawodnie nadchodzi i na pewno pogrzebie przynajmniej kable.

.