W 2012 roku najchętniej oglądaną batalią prawną z udziałem Apple była ta z Samsungiem. Zwyciężyła kalifornijska firma, ale w tym samym roku też raz mocno uderzyła. Apple musiał zapłacić VirnetX 368 milionów dolarów i, jak się okazuje, stracił także kilka kluczowych patentów na FaceTime.
Wyrok nakazujący Apple zapłatę firmie VirnetX 386 milionów dolarów za naruszenie patentu został wydany w zeszłym roku, ale w sierpniu tego roku sprawa była kontynuowana i składano kolejne zeznania. Okazało się, że Apple nie tylko stoi przed groźbą dodatkowych milionów opłat licencyjnych, ale także, że jego usługa FaceTime cierpi z powodu brakujących patentów.
Sprawa VirnetX vs. Firma Apple złożyła wniosek o kilka patentów obejmujących różne części systemu rozmów wideo FaceTime. Chociaż VirnetX nie wygrał w sądzie całkowitego zakazu korzystania z FaceTime, sędzia zgodził się, że Apple powinien płacić tantiemy za naruszenie patentów.
Teraz pojawiła się informacja, że Apple przeprojektował architekturę backendową FaceTime, aby w dalszym ciągu nie naruszać patentów VirnetX, ale z tego powodu użytkownicy nagle zaczęli masowo narzekać na jakość usługi.
O ponownym procesie sądowym, który odbył się 15 sierpnia i dotyczył opłat licencyjnych, nie poinformowały żadne media, a dokumenty związane ze sprawą pozostały niemal całkowicie utajnione. Wszystkie wiadomości pochodzą głównie od VirnetX i inwestorów serwerowych ArsTechnica jeden z nich wywiad. Jako inwestor VirnetX Jeff Lease brał udział we wszystkich postępowaniach sądowych i prowadził bardzo szczegółowe notatki, na podstawie których możemy chociaż częściowo rozwikłać całą sprawę. Apple, podobnie jak VirnetX, odmówił komentarza w tej sprawie.
Apple twierdzi, że nie narusza patentów, ale postępuje inaczej
Pierwotnie połączenia FaceTime były realizowane za pośrednictwem systemu komunikacji bezpośredniej. Oznacza to, że Apple sprawdził, czy obie strony mają ważne konta FaceTime, a następnie umożliwił im łączenie się bezpośrednio przez Internet bez potrzeby stosowania jakichkolwiek serwerów pośredniczących lub przekazujących. Jeden z inżynierów Apple zeznał, że tylko około pięć do dziesięciu procent wszystkich połączeń przechodziło przez takie serwery.
Aby jednak Apple nie naruszył patentów VirnetX, wszystkie połączenia musiałyby przechodzić przez serwery pośredniczące. Zostało to uzgodnione przez obie strony, a gdy Apple zdał sobie sprawę, że może płacić za to tantiemy, przeprojektował swój system tak, aby wszystkie połączenia FaceTime przechodziły przez serwery przekazujące. Według Lease Apple w kwietniu zmienił ścieżkę rozmów, choć w dalszym ciągu podnosił w sądzie, że nie uważa, że narusza patenty. Mimo to przełączył się na serwery transmisyjne.
Reklamacje i groźba wysokich opłat
Inżynier Apple, Patrick Gates, opisał w sądzie sposób działania FaceTime, zaprzeczając twierdzeniom, że zmiana systemu transmisji powinna wpłynąć na jakość usługi. Według niego jakość połączeń może nawet ulec poprawie, a nie pogorszeniu. Ale Apple prawdopodobnie po prostu zaciemnia sprawę, aby odwrócić uwagę od patentów VirnetX.
Według danych klientów Apple zapewniało przedstawicieli VirnetX od kwietnia do połowy sierpnia, Apple otrzymało ponad pół miliona telefonów od niezadowolonych użytkowników narzekających na jakość FaceTime. Byłoby to, co zrozumiałe, na korzyść VirnetX, któremu łatwiej byłoby udowodnić przed sądem, że jego patenty są bardzo ważne z technologicznego punktu widzenia i zasługują na wysokie opłaty licencyjne.
Konkretne kwoty nie zostały omówione, ale VirnetX domaga się ponad 700 milionów dolarów z tytułu tantiem – twierdzi Lease, który twierdzi, że trudno zgadnąć, jaka będzie decyzja sędziego, ponieważ trudno to odczytać.
FaceTime to nie pierwsza kwestia, jaką Apple zajmuje się w związku z patentami VirnetX. W kwietniu firma Apple ogłosiła, że wprowadzi pewne zmiany w swojej usłudze VPN On Demand na iOS ze względu na naruszenie patentów, ale ostatecznie zmieniła zdanie kilka tygodni później i pozostawiła wszystko bez zmian. Ale wcale nie jest jasne, czy powróci także oryginalny system dla FaceTime.
Hmm. co mi przypomina, że właśnie zakazano patentów na oprogramowanie tutaj, w Nowej Zelandii.
Nie chciałbym więc mieć tam firmy zajmującej się oprogramowaniem ;-).
Wręcz przeciwnie. Obecnie prawie niemożliwe jest napisanie jakiegokolwiek oprogramowania bez naruszenia patentu. To, że wiele takich patentów nie jest egzekwowanych lub w tej chwili nie przychodzi Ci do głowy, jest napisane przez przypadek. Ale napisz jakieś popularne oprogramowanie, które stanie się popularne lub zarobi dużo pieniędzy, a sępy patentowe przybędą do Ciebie. Jeśli choć trochę spróbują, na 100% coś znajdą.
Posiadanie firmy produkującej oprogramowanie w kraju, w którym zakazano patentów na oprogramowanie, brzmi jak raj…
To zależy, czy dasz się okraść, czy ukradniesz ;-).
Pewnie wtedy, gdy ktoś coś napisze i zupełnie przez przypadek „wymyśli” funkcję, która jest powszechnie znana i opatentowana. więc to chyba nie przypadek ;-).
To prawda, że jako użytkownika nie obchodziłoby mnie to, z drugiej strony, po co ludzie mieliby zakładać startupy i sprzedawać je dużym firmom za duże pieniądze, skoro wystarczy je skopiować.
Wtedy nie byłoby sensu zaczynać czegokolwiek, chyba że jesteś w gigantycznej firmie.
ten wygląda na to, że ft łączy się przez serwery Apple tylko wtedy, gdy nie działa to bezpośrednio, np. przez NAT. Jeśli to naprawdę jest sedno sporu, to zasiej kości.
Nie sądzę, że spory dotyczą tylko ogólnie znanych patentów. Czy ktoś ma już opatentowane komentarze pod artykułami? :)
Moim zdaniem samo skopiowanie pomysłu nie gwarantuje sukcesu, startupy, które już odniosły sukces, sprzedają się, prawda?
Jeśli chodzi o patentowanie czegoś ogólnego (coś w rodzaju komentarzy pod artykułem, prostokąta Apple'a z wyświetlaczem), to właśnie jest problem tego, że jakiś „mądry facet” pozwala na przyznanie tego w formie patentu. Ostatnim razem jednak Apple przegrał spór o takie podobieństwo. Ktoś musiałby to chyba zrobić dokładnie tak samo w każdym szczególe, bo rozumiem, że wtedy ma sens posiadanie patentu, bo kopiowanie w całości to byłoby trochę za dużo. – Mimo że pokazywałem plik na HW, jest to samo.
Jeszcze trochę i znów będziemy musieli komunikować się klasycznym listem.