Zamknij reklame

Telefony elastyczne są z nami już od kilku lat. Ich sprzedaż nie jest duża, ale skoro coraz więcej producentów decyduje się na to rozwiązanie, czas zacząć traktować je poważnie. To, co początkowo mogło wydawać się jedynie technologiczną modą, może stać się trendem i Apple nie powinno tego ignorować. 

O przyszłość marki chyba nie ma co się martwić, zwłaszcza gdy widzimy, że co 20. smartfon sprzedany w 2022 roku to iPhone 13. Nawet iPhone 13 Pro Max czy 14 Pro Max spisał się nieźle, nawet jeśli osiągnął tylko sumy przez cztery miesiące od roku. Więcej na ten temat przeczytasz w naszym poprzednim artykule artykuł. Prawda jest jednak taka, że ​​światowi producenci adoptują telefony giętkie właśnie po to, by nie spóźnić się na pociąg, który Samsung z sukcesem ruszył.

Samsung liderem, ale na jak długo? 

Latem południowokoreański producent zamierza wprowadzić na rynek piątą generację swoich składanych urządzeń, czyli modele Galaxy Z Fold5 i Galaxy Z Flip5. Pierwsze to wysokiej klasy rozwiązanie łączące tablet ze smartfonem, drugie to kompaktowy telefon z klapką. Choć oba modele mają spore ograniczenia konstrukcyjne i gdy konkurencja pokazuje, że stać ich na więcej, liderem rynku jest Samsung. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że jako pierwszy przedstawił swoje łamigłówki, ale także dlatego, że ma silną nazwę, znaną w całym technologicznym świecie.

Sprzedaż puzzli

przez Financial Times W ubiegłym roku sprzedano 14,2 mln elastycznych smartfonów, z czego 12 mln miało logo Samsunga. Huaweiowi udało się wówczas sprzedać niecałe dwa miliony, resztą podzieliły się takie marki jak Oppo, Vivo, Xiaomi i Honor. Motorola sprzedała jedynie około 40 30 egzemplarzy Razra z klapką. Ale chińskie drapieżniki nie rzucają krzemienia do żyta. Pomimo spadkowego trendu sprzedaży smartfonów, oczekuje się, że ta z układankami będzie rosła, gdy szacuje się, że w tym roku sprzedanych zostanie około XNUMX milionów. I nie jest to już liczba całkowicie znikoma, gdy jest ona ponad dwukrotnie większa.

Ludziom znudziły się zwykłe konstrukcje tych samych telefonów i chcą się różnić, nawet jeśli chodzi o korzystanie z samego urządzenia. Samsung planuje w tym roku dostarczyć na rynek dokładnie 15 milionów swoich układanek, więc pozostałe 15 milionów to przestrzeń przeznaczona dla wszystkich pozostałych. Jednocześnie nie myśl, że inne rozwiązania to jakieś kocięta. To bardzo udane, a przede wszystkim naprawdę użyteczne maszyny. Do tej pory ich największą wadą było to, że marki sprzedawały je głównie na rynku krajowym, czyli chińskim, który powoli się zmienia i zaczynają ekspansję poza granicami w kierunku rynku globalnego.

Apple niepotrzebnie czeka 

Ze strony Apple’a naprawdę warto byłoby wskoczyć do tego pociągu, także dlatego, że niedługo w jego ślady pójdzie także Google. Jeśli spojrzeć także na portfolio iPadów, których sprzedaż, podobnie jak wszystkich tabletów, wciąż spada. Poza tym portfolio iPadów jest być może niepotrzebnie rozbudowane – mamy serię Pro, Air, mini, a nawet podstawową, w której Apple sprzedaje 9. i 10. generację. W przypadku iPhone'ów co roku wprowadzana jest tylko jedna linia czterech modeli, więc jeśli mamy grać na siłę, w iPadach jest wyraźnie większy wybór.

Wynika z tego po prostu, że przydałaby się jeszcze jedna opcja dla iPhone’ów i Apple mógłby sobie z nią poradzić. W końcu niczego innego nie można się spodziewać. Może podążać za trendem, który jedynie wspiera swoją wizją i chyba nie trzeba go krytykować za wymyślenie formy, która już tu jest, tylko w swoim języku projektowania. Nie chcemy wymyślać koła, chcemy po prostu mieć większy wybór, bo Apple jeszcze długo nie zawiedzie nas kolorami iPhone'a. 

.