Nie jest tajemnicą, że Apple od czasu do czasu staje w obliczu różnego rodzaju procesów sądowych. Obecnie deweloperowi Kosta Eleftheriou udało się zwrócić na siebie uwagę świata jabłek, który pokłócił się z kalifornijskim gigantem. Cały ich spór trwa praktycznie od 2019 roku i ma swoją kulminację teraz, wraz z wprowadzeniem na rynek Apple Watch Series 7. Ta nowa generacja może poszczycić się większym wyświetlaczem, dzięki czemu Apple mógł zastosować klasyczną klawiaturę QWERTY, która będzie stanowić alternatywę dla dyktando lub pismo odręczne. Ale jest w tym haczyk. Całkowicie skopiował tę klawiaturę od wspomnianego dewelopera.
Co więcej, problem jest znacznie głębszy. Jak wspomnieliśmy powyżej, wszystko zaczęło się w 2019 roku, kiedy aplikacja FlickType na Apple Watch została ściągnięta z App Store za naruszenie regulaminu. Od tego czasu obie strony nieustannie się kłócą. Dopiero po roku aplikacja bez wyjaśnienia wróciła do sklepu, co dla dewelopera oznacza utracony zysk. W czasach swojej świetności program ten był najczęściej pobieraną płatną aplikacją na Apple Watch. Eleftheriou jest najbardziej znany jako publiczny krytyk Apple, zwracający uwagę na fałszywe aplikacje i inne błędy, a kilka miesięcy temu złożył jeden pozew przeciwko gigantowi.
Więc teraz wiemy. Do zobaczenia w sądzie @Jabłko. https://t.co/hJtPI2Z83J pic.twitter.com/1s7MUSLTpc
- Kosta Eleftheriou (@keleftheriou) 14 września 2021 r.
Wróćmy jednak do obecnego problemu. Funkcja FlickType dla Apple Watch była wcześniej wyłączona, ponieważ jest to klawiatura Apple Watch. Ponadto w czasie, gdy aplikacja nie mogła dostać się do App Store, Apple próbował ją odkupić – zdaniem dewelopera celowo ją zablokował, aby móc ją zdobyć za jak najmniejszą kwotę. Wszystko zakończyło się wprowadzeniem w ubiegłym tygodniu Apple Watcha Series 7, który powinien bezpośrednio kopiować aplikację dewelopera. Poza tym, jeśli ta wersja jest prawdziwa, to nie jest to pierwszy przypadek, gdy gigant z Cupertino celowo „rzuca kije pod nogi” deweloperom, którzy wymyślą coś innowacyjnego. Oczywiście na razie nie jest jasne, jak sytuacja będzie się dalej rozwijać. Warto jednak zaznaczyć, że natywna klawiatura od Apple’a będzie dostępna jedynie dla najnowszego modelu.
Jeśli chodzi o spory pomiędzy Apple a wspomnianym deweloperem, to idą one jeszcze dalej. W tym samym czasie Eleftheriou opracował klawiaturę dla iOS, która ma pomóc niewidomym użytkownikom i podobno jest znacznie lepsza od natywnego VoiceOver. Ale wkrótce napotkał ogromny problem – nie może pobrać go do App Store. Z tego powodu często krytykuje komisję za zatwierdzenie aplikacji, bo według niego sami członkowie decydujący o aplikacjach nie rozumieją funkcji VoiceOver i nie mają zielonego pojęcia o jej funkcjonalności.
Oczywiście podobają mi się produkty Apple'a i będę z nich korzystał nadal, ale jeśli nie przestaną tego robić, to mam nadzieję, że ktoś im zrobi pokutę, bo to jest po prostu zupełnie jasna sprawa, jeśli w ten sposób sprawią, że niemożliwe jest, aby ktoś posiadał swoją aplikację w Sklepie. Jeżeli klawiatura do Apple Watcha (moim zdaniem, swoją drogą, nie ma żadnego sensu) była po prostu normalnie w Sklepie i Apple ją jakoś skopiowało, to niech tak będzie, ale to tylko jasny przypadek i ja nie Nie rozumiem, co się z tym tak długo przeciąga. Z iOS jest jeszcze gorzej, bo zupełnie nie rozumiem, co oni chcą zrobić, gdy w sklepie jest niewiarygodna ilość klawiatur, więc po co mieć problem z inną, która ma ludziom pomagać.
No cóż, miejmy nadzieję, że uda się to jakoś rozwiązać i z korzyścią dla użytkowników.