Minęło kilka tygodni, odkąd Apple wprowadziło nowe produkty. Po Apple Watchu, o którym mówiono głównie ze względu na to, że właściwie nic o nim nie wiadomo, najwięcej uwagi skupia się obecnie na „wyginającym się” iPhonie 6. Jednak może pojawić się też trzeci – i nie mniej znaczący – nowość w październiku: Apple Pay.
Nowa usługa płatnicza, z którą Apple wkracza na nieznane dotąd wody, ma mieć gwałtowną premierę już w październiku. Na razie będzie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale wciąż może stanowić znaczący kamień milowy w historii kalifornijskiej firmy, a także w ogóle w obszarze transakcji finansowych.
[do action="citation"]Apple Pay poszedł w ślady iTunes.[/do]
To na razie tylko przewidywania, a Apple Pay może ostatecznie skończyć się podobnie jak obecnie prawie zapomniany portal społecznościowy Ping. Ale na razie wszystko wskazuje na to, że Apple Pay podąża śladami iTunes. O sukcesie lub porażce będzie decydować nie tylko Apple i jego partnerzy, ale przede wszystkim klienci. Czy będziemy chcieli płacić za iPhone'y?
Przyjdź we właściwym momencie
Apple zawsze powtarzał: nie jest ważne, abyśmy zrobili to pierwsi, ale aby zrobić to dobrze. Dotyczyło to bardziej niektórych produktów niż innych, ale tę „zasadę” możemy bezpiecznie zastosować również do Apple Pay. Od dawna spekulowano, że Apple wejdzie w segment płatności mobilnych. Nawet jeśli chodzi o konkurencję, gdy w 2011 roku Google wprowadził własne rozwiązanie typu Wallet do płacenia urządzeniami mobilnymi, oceniano, że Apple też musi coś wymyślić.
W Cupertino jednak nie lubią się spieszyć, a jeśli chodzi o tworzenie usług jako takich, to po kilku poparzeniach są chyba dwa razy ostrożniejsi. Wystarczy wspomnieć o Pingu lub MobileMe, a niektórym użytkownikom włosy stają dęba. W przypadku płatności mobilnych kadra kierownicza Apple z pewnością wiedziała, że nie może zrobić nic złego. W tym obszarze nie chodzi już tylko o same doświadczenia użytkownika, ale przede wszystkim, w zasadniczy sposób, o bezpieczeństwo.
Apple ostatecznie zrezygnował z Apple Pay we wrześniu 2014 r., kiedy wiedział, że jest gotowy. Negocjacje, prowadzone głównie przez Eddy'ego Cuo, starszego wiceprezesa ds. oprogramowania i usług internetowych, trwały ponad rok. Apple nawiązał kontakty z kluczowymi instytucjami na początku 2013 roku, a wszelkie postępowania związane z nadchodzącą usługą objęte były klauzulą „ściśle tajne”. Apple starał się trzymać wszystko w tajemnicy nie tylko po to, aby nie wyciekać informacji do mediów, ale także ze względu na konkurencję i korzystniejsze pozycje w negocjacjach. Pracownicy banków i innych firm często nawet nie wiedzieli, nad czym pracują. Przekazano im tylko istotne informacje, a większość mogła uzyskać ogólny obraz sytuacji dopiero po udostępnieniu Apple Pay ogółowi społeczeństwa.
[do action="quote"]Bezprecedensowe transakcje mówią więcej o potencjale usługi niż cokolwiek innego.[/do]
Bezprecedensowy sukces
Budując nową usługę, Apple spotkał się z praktycznie nieznanym uczuciem. Wkraczał na obszar, z którym nie miał żadnego doświadczenia, nie miał w tej dziedzinie żadnego statusu, a jego zadanie było jednoznaczne – znaleźć sojuszników i partnerów. Zespołowi Eddy'ego Cue po miesiącach negocjacji udało się w końcu zawrzeć zupełnie niespotykane w segmencie finansowym umowy, które same w sobie mogą powiedzieć więcej o potencjale usługi niż cokolwiek innego.
Apple historycznie wykazało się silną pozycję w negocjacjach. Udało mu się dogadać z operatorami komórkowymi, zbudował jeden z najbardziej wyrafinowanych łańcuchów produkcyjnych i dostaw na świecie, przekonał artystów i wydawców, że może zmienić branżę muzyczną, a teraz ma szansę na kolejną branżę, choć ma to niewielkie szanse. Apple Pay często porównywany jest do iTunes, czyli branży muzycznej. Apple udało się zebrać wszystko, czego potrzeba, aby usługa płatnicza odniosła sukces. Udało mu się to także z największymi graczami.
Kluczowa jest współpraca z wydawcami kart płatniczych. Oprócz MasterCard, Visa i American Express, osiem innych firm podpisało umowy z Apple, dzięki czemu Apple obsługuje ponad 80 procent amerykańskiego rynku. Nie mniej ważne są umowy z największymi amerykańskimi bankami. Pięć już podpisało umowy, pięć kolejnych wkrótce dołączy do Apple Pay. Ponownie oznacza to ogromny strzał. I wreszcie do akcji włączyły się także sieci handlowe, co również jest ważnym elementem uruchomienia nowej usługi płatniczej. Apple Pay od pierwszego dnia powinien obsługiwać ponad 200 XNUMX sklepów.
Ale to nie wszystko. Umowy te są także bezprecedensowe pod tym względem, że sam Apple coś na nich zyskał. Nie jest zaskakujące z punktu widzenia tego, że wszędzie tam, gdzie działa firma Apple, chce ona osiągać zysk i tak będzie również w przypadku Apple Pay. Apple zawarło umowę na otrzymywanie 100 centów od każdej transakcji o wartości 15 dolarów (lub 0,15% od każdej transakcji). Jednocześnie udało mu się wynegocjować o około 10 proc. niższe opłaty za transakcje, które będą odbywać się za pośrednictwem Apple Pay.
Wiara w nową usługę
Wyżej wymienione transakcje są dokładnie tym, czego nie zrobił Google i dlaczego jego e-portfel, Wallet, zawiódł. Na niekorzyść Google'a działały także inne czynniki, jak słowo operatorów komórkowych i niemożność kontrolowania całego sprzętu, ale powodem, dla którego menadżerowie największych banków świata i wydawców kart płatniczych zgodzili się na pomysł Apple'a, jest z pewnością nie tylko to, że Apple ma tak dobre i bezkompromisowych negocjatorów.
Jeśli mielibyśmy wskazać branżę, która rozwojowo pozostała w ubiegłym stuleciu, to są to transakcje płatnicze. System kart kredytowych istnieje od dziesięcioleci i jest używany bez większych zmian i innowacji. Poza tym sytuacja w Stanach Zjednoczonych jest znacznie gorsza niż w Europie, ale o tym później. Jakikolwiek możliwy postęp lub choćby częściowa zmiana, która posunęłaby wszystko do przodu, zawsze kończyła się niepowodzeniem ze względu na fakt, że w tej branży zaangażowanych jest zbyt wiele stron. Jednak gdy na rynku pojawiło się Apple, wydawało się, że wszyscy dostrzegli szansę na pokonanie tej przeszkody.
[do action=”citation”]Banki uważają, że Apple nie stanowi dla nich zagrożenia.[/do]
Z pewnością nie jest oczywiste, że banki i inne instytucje będą miały dostęp do swoich starannie budowanych i strzeżonych zysków i podzielą się nimi także z Apple, które wkracza do ich sektora jako nowicjusz. Dla banków przychody z transakcji to ogromne sumy, ale nagle nie mają problemu z obniżaniem opłat czy płaceniem dziesięciny Apple’owi. Jednym z powodów jest to, że banki uważają, że Apple nie stanowi dla nich zagrożenia. Kalifornijska firma nie będzie ingerować w ich biznes, a jedynie stanie się pośrednikiem. Być może w przyszłości się to zmieni, ale na chwilę obecną jest to 100% prawda. Apple nie opowiada się za końcem płatności kredytowych jako takiego, chce jak najbardziej zniszczyć plastikowe karty.
Instytucje finansowe również liczą na maksymalne rozszerzenie tej usługi od Apple Pay. Jeśli ktoś ma to, czego potrzeba, aby świadczyć usługi na taką skalę, to jest to Apple. Ma pod kontrolą zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie, co jest absolutnie niezbędne. Google nie miał takiej przewagi. Apple wie, że gdy klient odbierze telefon i znajdzie odpowiedni terminal, nigdy nie będzie miał problemu z płaceniem. Google był ograniczony przez operatorów i brak niezbędnych technologii w niektórych telefonach.
Jeśli Apple uda się masowo rozwinąć nową usługę, będzie to oznaczać także wyższe zyski dla banków. Więcej dokonanych transakcji oznacza więcej pieniędzy. Jednocześnie Apple Pay z Touch ID ma potencjał, aby znacznie ograniczyć oszustwa, które powodują, że banki wydają mnóstwo pieniędzy. Bezpieczeństwo to także coś, o czym nie tylko instytucje finansowe mogłyby usłyszeć, ale co może zainteresować także klientów. Niewiele rzeczy zapewnia taką ochronę jak pieniądze, a powierzanie Apple informacji o karcie kredytowej może nie być kwestią, na którą można udzielić jasnej odpowiedzi. Ale Apple zadbało o to, aby zachować całkowitą przejrzystość i nikt nie mógł kwestionować tej strony rzeczy.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Bezpieczeństwo i całe funkcjonowanie Apple Pay najlepiej zrozumieć na praktycznym przykładzie. Już podczas wprowadzenia usługi Eddy Cue podkreślał, jak ważne jest dla Apple bezpieczeństwo i na pewno nie będzie zbierać żadnych danych o użytkownikach, ich kartach, kontach ani samych transakcjach.
Kupując iPhone'a 6 lub iPhone'a 6 Plus, czyli jedyne jak dotąd dwa modele obsługujące płatności mobilne dzięki chipowi NFC, trzeba doładować do nich kartę płatniczą. Tutaj albo robisz zdjęcie, iPhone przetwarza dane i po prostu potwierdzasz autentyczność karty w swoim banku za pomocą swojej tożsamości, albo możesz przesłać istniejącą kartę z iTunes. To krok, którego nie oferuje jeszcze żadna alternatywna usługa, a Apple całkiem możliwe, że zgodził się na to z dostawcami kart płatniczych.
Jednak z punktu widzenia bezpieczeństwa ważne jest, aby podczas skanowania karty płatniczej iPhone nie zapisywał żadnych danych ani lokalnie, ani na serwerach Apple. Apple pośredniczy w połączeniu z wydawcą karty płatniczej lub bankiem, który wydał kartę, a oni dostarczą Numer konta urządzenia (znak). Jest to tzw tokenizacjaco oznacza, że dane wrażliwe (numery kart płatniczych) zastępowane są danymi losowymi, zwykle o tej samej strukturze i formacie. Tokenizacją zajmuje się zazwyczaj wydawca karty, który podczas korzystania z karty szyfruje jej numer, tworzy dla niego token i przekazuje go sprzedawcy. Następnie, gdy jego system zostanie zhakowany, osoba atakująca nie uzyska żadnych prawdziwych danych. Sprzedawca może wtedy pracować z tokenem, na przykład przy zwrocie pieniędzy, ale nigdy nie uzyska dostępu do prawdziwych danych.
W Apple Pay każda karta i każdy iPhone otrzymuje swój własny, unikalny token. Oznacza to, że jedyną osobą, która będzie miała dane Twojej karty, jest wyłącznie bank lub firma wydająca kartę. Apple nigdy nie będzie miało do tego dostępu. To duża różnica w porównaniu do Google, które przechowuje dane Portfela na swoich serwerach. Ale na tym bezpieczeństwo się nie kończy. Gdy tylko iPhone otrzyma wspomniany token, zostaje on automatycznie zapisany w tzw bezpieczny element, który jest całkowicie niezależnym elementem samego chipa NFC i jest wymagany przez wydawców kart do wszelkich płatności bezprzewodowych.
Do tej pory różne serwisy do „odblokowania” tej bezpiecznej części używały innego hasła, Apple dostaje się do tego za pomocą Touch ID. Oznacza to zarówno większe bezpieczeństwo, jak i szybszą realizację płatności, gdy wystarczy przyłożyć telefon do terminala, przyłożyć palec, a token pośredniczy w płatności.
Siła Apple
Trzeba przyznać, że nie jest to rewolucyjne rozwiązanie zaprojektowane przez Apple. Nie jesteśmy świadkami rewolucji w obszarze płatności mobilnych. Apple po prostu sprytnie poskładał wszystkie elementy układanki i zaproponował rozwiązanie, które jest skierowane do wszystkich interesariuszy z jednej strony (banki, wydawcy kart, sprzedawcy), a teraz w momencie premiery będzie skierowane do drugiej strony, czyli klientów.
Apple Pay nie będzie korzystał z żadnych specjalnych terminali, które będą mogły komunikować się z iPhone'ami. Zamiast tego Apple zaimplementował w swoich urządzeniach technologię NFC, z którą terminale zbliżeniowe nie mają już problemu. Podobnie proces tokenizacji nie jest czymś, co wymyślili inżynierowie z Cupertino.
[do action=”citation”]Rynek europejski jest znacznie lepiej przygotowany na Apple Pay.[/do]
Jednak nikomu nie udało się jeszcze złożyć tych fragmentów mozaiki w taki sposób, aby złożyć w całość obraz. Apple już to osiągnęło, ale w tej chwili wykonano tylko część pracy. Teraz muszą wszystkich przekonać, że karta płatnicza w telefonie jest lepsza niż karta płatnicza w portfelu. Jest kwestia bezpieczeństwa, jest kwestia prędkości. Ale płatności telefonem komórkowym również nie są nowością i Apple musi znaleźć odpowiednią retorykę, aby usługa Apple Pay stała się popularna.
Absolutnie kluczem do zrozumienia, co może oznaczać Apple Pay, jest zrozumienie różnicy między rynkiem amerykańskim i europejskim. O ile dla Europejczyków Apple Pay może oznaczać jedynie logiczną ewolucję w transakcjach finansowych, o tyle w Stanach Zjednoczonych Apple może swoją usługą wywołać znacznie większe trzęsienie ziemi.
Gotowa Europa musi poczekać
To paradoks, ale rynek europejski jest znacznie lepiej przygotowany na Apple Pay. W większości krajów, w tym w Czechach, w sklepach zwykle spotykamy terminale akceptujące płatności NFC, niezależnie od tego, czy płaci się kartami zbliżeniowymi, czy nawet bezpośrednio telefonem. W szczególności standardem stają się karty zbliżeniowe, a dziś prawie każdy ma kartę płatniczą z własnym chipem NFC. Oczywiście rozszerzenie różni się w zależności od kraju, ale przynajmniej w Czechach karty zazwyczaj podłącza się jedynie do terminali (a w przypadku mniejszych kwot nawet nie wkłada się PIN-u) zamiast wkładać i odczytywać kartę od dluzszego czasu.
Jako że terminale zbliżeniowe działają w oparciu o NFC, tak i z Apple Pay nie będą miały problemu. Pod tym względem nic nie stoi na przeszkodzie, aby Apple uruchomił swoją usługę także na starym kontynencie, jednak pojawia się kolejna przeszkoda – konieczność zawierania umów z lokalnymi bankami i innymi instytucjami finansowymi. Chociaż ci sami wydawcy kart, zwłaszcza MasterCard i Visa, działają również na dużą skalę w Europie, Apple zawsze musi uzgodnić z konkretnymi bankami w każdym kraju. Najpierw jednak całą swoją energię skierował na rynek krajowy, więc do stołu negocjacyjnego zasiądzie jedynie z europejskimi bankami.
Wróćmy jednak do rynku amerykańskiego. Ta, podobnie jak cała branża transakcji płatniczych, pozostała znacząco zacofana. Dlatego powszechną praktyką jest posiadanie jedynie paska magnetycznego, co wymaga „przesunięcia” karty przez terminal u sprzedawcy. Następnie wszystko jest weryfikowane podpisem, który sprawdził się u nas wiele lat temu. Zatem w porównaniu z lokalnymi standardami bezpieczeństwo za granicą jest często bardzo słabe. Z jednej strony brak hasła, z drugiej konieczność oddania karty. W przypadku Apple Pay wszystko jest chronione własnym odciskiem palca, a telefon zawsze masz przy sobie.
Na skostniałym rynku amerykańskim płatności zbliżeniowe nadal były rzadkością, co jest niezrozumiałe z europejskiej perspektywy, ale jednocześnie wyjaśnia, dlaczego wokół Apple Pay panuje taki szum. To, czego nie udało się Stanom Zjednoczonym, w przeciwieństwie do większości krajów Europy, teraz Apple może zorganizować swoją inicjatywą – przejście na bardziej nowoczesne i bezprzewodowe transakcje płatnicze. Wspomniani partnerzy biznesowi są ważni dla Apple, ponieważ w Ameryce nie jest powszechne, aby każdy sklep posiadał terminal obsługujący płatności bezprzewodowe. Ci, z którymi Apple już się dogadał, zapewnią jednak, że jego usługa będzie działać od pierwszego dnia w co najmniej kilkuset tysiącach oddziałów.
Trudno dziś zgadnąć, gdzie Apple łatwiej byłoby zyskać przyczepność. Czy to na rynku amerykańskim, gdzie technologia nie jest jeszcze w pełni gotowa, ale będzie to duży krok naprzód w stosunku do obecnego rozwiązania, czy na terenie europejskim, gdzie wręcz przeciwnie, wszystko jest gotowe, ale klienci są już przyzwyczajeni do płacenia podobną formę. Apple logicznie zaczęło od rynku krajowego, a w Europie możemy mieć tylko nadzieję, że jak najszybciej zawrze umowy z lokalnymi instytucjami. Dzieje się tak dlatego, że Apple Pay nie musi być używany tylko do zwykłych transakcji w sklepach stacjonarnych, ale także w sieci. Bardzo łatwe płacenie iPhonem online i przy maksymalnym możliwym bezpieczeństwie to coś, co może być bardzo atrakcyjne dla Europy, ale oczywiście nie tylko Europy.
Świetny artykuł, dzięki
Czapki z głów przed artykułem o tak wysokiej jakości! Naprawdę dziękuję, supr!
Bardzo fajny artykuł, tak trzymaj.
Doskonały artykuł!
Naprawdę nie mogę się tego doczekać, ALE myślę, że minie wiele lat, zanim dotrze do nas i się rozprzestrzeni…
Otóż według Visi powinno to nastąpić na Słowacji około lutego 2015 roku. W artykule przeczytałem, że jesteśmy drugim krajem w Europie, który najczęściej korzysta z płatności zbliżeniowych. I nie sądzę, że z Czechami będzie problem, gdy wszystko zależeć będzie od Słowacji.
Ile iPhone’ów 6 i 6 PLUS będzie na Słowacji za pół roku? Bardzo wątpię w więcej niż 10 tys. Na Słowacji nie ma co się spieszyć.
Dziękuję za świetny artykuł. :)
Jeśli banki będą chciały, aby Pay rozprzestrzenił się na „Stary Kontynent” (tak jak to robią), będą starały się jak najszybciej rozwiązać kontrakty.
Myślę więc, że w przyszłym roku będziemy mogli zobaczyć pierwsze kroki Apple Pay w Europie i za 2-3 lata może stać się to standardem.
To moje przypuszczenie. :)
Wszystkie niezbędne informacje, które chciałem poznać na temat tej usługi, podsumowane w jednym przejrzystym artykule, dzięki! :)
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy są zawsze negatywnie nastawieni do MobileMe. Korzystałem z niego cały czas, włączając w to ich galerie w połączeniu z iWebem, udostępniane treści z iDisk itp. Co się dzieje z aplikacją PhotoStream. przeszkadza mi to
Jak zapłacić, jeśli bateria się wyczerpie?
Kartą? Gotówka?
Gdzie jest ta duża zaleta, jeśli nadal muszę nosić przy sobie kartę lub gotówkę?
Jak często rozładowuje Ci się telefon? Jeśli często, to Apple Pay nie jest dla Ciebie.
Martwy telefon jest jak samochód bez paliwa. Pusty zbiornik oznacza stop.
No cóż, ma rację (Macropus) przewodniczący :-)
Co więcej, jeśli Twój telefon nie wytrzyma dzisiaj nawet 1 dnia bez ładowania.
Powiedziałbym, że takie sytuacje będą zdarzać się dość często.
Na szczęście jesteśmy tu od x lat podążając za małpami, dlatego trzeba zawsze mieć przy sobie gotówkę.
Rozwiązaniem jest oczywiście posiadanie ładowarki w co drugiej kawiarni (restauracji) (oczywiście z odpowiednim złączem :-) ).
Jakby to było gdzieś, to nie za dużo (raczej nic niż za dużo). Jeśli jest wszędzie, świetnie – wtedy będę bić brawa.
Jesteś w porządku. Jeśli płacę kartą, muszę wyjąć portfel i kartę z kieszeni, a następnie wpisać PIN. Gdybym miał możliwość płacenia iPhonem, wyjąłbym iPhone'a z drugiej kieszeni, podpiął go do terminala i potwierdził odciskiem palca. Dla mnie wygodniej byłoby płacić iPhonem, ale kto chce, może wybrać kartę.
A iPhone 6 i 6 plus mają dłuższą żywotność baterii niż starsze.
Czy wiemy, jak działa NFC? Powinno działać tak, że potwierdzasz PIN-em na rozładowanym telefonie.
Jeśli tak jest, to w porządku.
To to samo pytanie, co pytanie: „A jak mam dzwonić z tego telefonu komórkowego, gdy wyczerpie się bateria?” Odpowiedź: „Z budki telefonicznej” A jaki pożytek z telefonu komórkowego, skoro mogę zrobić telefon zadzwonić z budki telefonicznej?
Dokładnie tak jest z Apple PAY. Zakładam, że nie masz telefonu komórkowego i korzystasz wyłącznie z telefonu stacjonarnego.
Ktoś rozróżnia znaczenie płacenia i dzwonienia. A gdyby tak spróbować odpowiedzieć rzeczowo, jak na przykład pan Horák.
Najważniejsze dla mnie jest to, że jeśli pójdę dalej, rozładuje telefon, ładując go co noc. Jeśli przyjmę do wiadomości, że telefon może się jeszcze rozładować i nie będzie mógł wykonywać połączeń, to akceptuję to również w przypadku płatności.
Gdybym miał myśleć tak jak Ty, do tej pory bilety na metro kupuję w automacie, a co jeśli padnie mi komórka i nie będę mógł pokazać biletu, do tej pory na spacerach noszę ze sobą mapy i aparat, do tej pory zapisuję zadania w zeszycie, wydarzenia w papierowym kalendarzu... a co by było, gdyby rozładowała mi się komórka i nie wiedziałam, co robić?
Zwracam uwagę, że w artykule jest mowa o konieczności weryfikacji płatności odciskiem palca, więc płacenie wyłączonym telefonem komórkowym na pewno się nie uda.
Rozumiem. Gdyby nie można było płacić martwym telefonem komórkowym, to nadal nosiłbym kartę przy sobie, ale wtedy jest mi obojętne, do której kieszeni sięgnę po telefon komórkowy czy do portfela. Inaczej nie odważyłabym się polegać w 100% na telefonie komórkowym, chyba, że płacę za bilety i kalendarz, dlatego na wycieczki zabieram ze sobą mapy i aparat (nawigacja nie wystarczy nawet na jednodniowy wyjazd) i Zawsze mam ważne dokumenty w formie drukowanej.
Ja też to tam robiłem pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Kiedyś nosiłem ze sobą mapy, aparat i GPS, ale dziś na wędrówki zabieram telefon i zewnętrzną baterię.
W artykule autor zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Apple zaoferuje także API dla sklepów internetowych, dzięki czemu będziesz mógł wybrać opcję płatności poprzez Apple Pay bez konieczności wpisywania numeru karty do wirtualnego terminala POS, płacenia przelewem czy podawania hasła do PayPal czy płacenia gotówką na zamówienie. Większy komfort i większe bezpieczeństwo.
Po prostu wybieram produkt, wybieram Apple pay i iPhone wyświetla mi komunikat z pytaniem, czy chcę potwierdzić płatność za sklep i kwotę. Położyłem odcisk palca i potwierdzono. Jeśli połączę go również z adresem wpisanym w iTunes, nie będę musiał nawet wpisywać adresu.
Świetny artykuł opisujący ten fakt. Problem z uruchomieniem tej usługi na naszym rynku polega na tym, że Apple Pay musi zostać uruchomiony na „dużych” już ogłoszonych rynkach i obecnie nie ma możliwości większej integracji z systemem. Kolejną różnicą, dlaczego np. Apple Pay nie będzie jeszcze działać w Czechach i z bankami, które są zarówno w USA, jak i w Czechach (np. Citibank), jest fakt, że wydawca karty w Europie i Ameryce jest inny. Mam nadzieję, że do zobaczenia za rok...
Od obu dostawców na naszych stronach internetowych można znaleźć wypowiedzi, że widzą przyszłość w Apple Pay i że ją przygotowują. Nie sądzę, żeby wydawcy kart byli dla nas przeszkodą. pytanie co to oznacza po stronie banku. jakieś wsparcie SW? Administracyjny? Zmiana procesu? .. Ciężko powiedzieć. Tak czy inaczej wierzę, że jak tylko pierwszy bank to będzie miał, to wykorzysta to marketingowo..
Miło jest przeczytać coś takiego jeszcze raz po tych wszystkich bąbelkach..
świetny artykuł, w końcu nie napisano żadnych bzdur o terminalach płatniczych Apple itp.
Czy widziałeś w kinie, jak powstaje jabłko? :-) Wyszukaj w YouTube „Foxconn: Ekskluzywne spojrzenie od środka”. To prawda, że środowisko pracy itp. jest jednym z najlepszych, nawet jeśli pracuje się 6 dni w tygodniu po 10–12 godzin dziennie…
Dla ciekawości ta fabryka w jednym miejscu w okolicach Shenzhen podobno zatrudnia nawet 500 XNUMX osób.
Gdybyśmy tylko mieli aplikację wysokiej jakości, udałoby się stworzyć doskonały przegląd wydatków i zapanować nad stratami... Nie mogę się doczekać...
Nie rozumiem, dlaczego banki miałyby tak mocno wspierać zamknięty system, w którym będzie mogło korzystać maksymalnie 15% użytkowników smartfonów. A przez pierwsze 2-3 lata nawet znacznie krócej, bo iPhone 6 i nowsze.
Rozumiem, że Apple może to narzucić siłą, ale myślę, że skończy się tak, jak w przypadku „słynnego systemu reklamowego” Apple’a, po którym zawaliła się ziemia i wszyscy od początku wyrażali dla niego poparcie i widzieli w nim przyszłość.
W końcu słynny system reklamowy działa. Pobierasz aplikację obsługującą reklamy, a kiedy z niej korzystasz, widzisz reklamę. Deweloper otrzymuje część reklam za każde wyświetlenie.
Nie można jednak powiedzieć, że była to bomba, która miała całkowicie zmienić świat reklamy (wg Jobsa).
Blokuję reklamy w Internecie, ale nie wiem jak to zrobić na iOS. A kiedy pobiorę aplikację z reklamami za darmo, przynajmniej programista dostanie trochę pieniędzy. Albo mogę kupić tę samą aplikację bez reklam za kilka dolarów.
W efekcie widzę reklamę tylko na iOS.
youtube, facebook, zive, sme, ... Reklamę mogę zachować dla siebie. Przynajmniej mi to nie przeszkadza.
Dopiero teraz o tym pomyślałem i mam nadzieję, że nie przeoczyłem tego gdzieś w artykule. Czy telefon musi być podłączony do Internetu, żeby dokonać płatności? Prawdopodobnie miałoby to dla mnie sens ze względu na tokenizację, ale nie rozumiem za bardzo.
Dzień dobry,
dziękuję za artykuł, ale proszę pozwolić mi na kilka komentarzy na ten temat.
Przynajmniej jest sprzeczne, w jaki sposób i komu APPL udzielił rabatu dzięki transakcjom Apple Pay. Albo ponieważ ma własne rozwiązanie na „sekurytyzację i weryfikację”, usunął z istniejącego „systemu transakcyjnego” wciąż obecny element pośredniczący PROCESOR PŁATNOŚCI, czyli firmy odpowiedzialne za realizację (zabezpieczenie, przelew, weryfikację) płatności. za pomocą karty pobierają do 35 punktów z każdej transakcji. APPL pobierze minimalną część tych opłat, ale ostateczny klient płacący zapłaci znacznie mniej niż obecnie = ZNIŻKA.
Większość opłat transakcyjnych pobierają jednak banki i APPL z pewnością coś z nimi „negocjował”. Znów nie jest jasne, co i jak. Logiczne jest jednak, że dla banków będą to nowi klienci, nowe transakcje, które mogą im przynieść efekt skali (koszt jednej transakcji mobilnej jest najniższy).
Jeśli chodzi o Touch ID, to z pewnością rewolucja, ale w przypadku Visy z Mastercard=HCE planowane jest coś podobnego, czyli weryfikacja klienta poza systemem bez „przenoszenia” jego identyfikacji pomiędzy akceptantami a bankami i jest to rozwiązanie czysto programowe.
Jeśli chodzi o płatności. karty w USA, gdzie nie ma kart EMV (według Goldman Sachs w USA jest tylko 1% kart chipowych!!), więc płatności mobilne to z pewnością szansa i „rynek = spekulanci” :-) uwierzcie mi, przejście na karty EMV z USA to prosty skok. Jednak powodem istnienia kart bez chipów w USA jest także to, kto teraz płaci za „nadużycia” i kto będzie płacił, gdy wszyscy przestawią się na chipy (sprzedawcy kontra banki). Teraz wszyscy są ubezpieczeni, a koszt modernizacji POS (terminal/czytnik) jest z pewnością wyższy niż obecnie opłacane ubezpieczenie od nadużyć. Dlatego też APPL musiało zaoferować API, aby aktualizacja POS (POS będzie de facto IPONE/IPAD) była jak najtańsza, co uważam za bardzo ważne.
Krok Apple pay oceniam jako bardzo pozytywny, jednak aby to wszystko „wystartowało”, konieczna będzie koordynacja wielu innych podmiotów w systemie (banki, podmioty przetwarzające płatności, wydawcy kart, akceptanci).
Osobiście zakładam, że nawet MSFT czy FB i wielu innych dużych graczy na rynku nie przegapi czegoś tak dużego, więc mamy na co czekać.
Apple Pay jest świetne, ale nie sądzę, żeby rewolucja nastąpiła przez przypadek. Ale ważne, że "już się zaczęło"... :-)
Swoją drogą spójrzmy na kilka przykładów z Afryki, gdzie od razu „przeskoczyliśmy” z gotówki na rzecz płatności mobilnych (Kenia, Nigeria). Zaczęli tam dawno temu :-)
Nie mogę się doczekać, aż i nam się to przydarzy... :-)
Powodzenia, Alesie Vavro