Zamknij reklame

Kiedy Apple zapowiadało macOS Big Sur z przeprojektowanym interfejsem i nowymi funkcjami, pojawiła się także informacja, że ​​system powinien móc szybciej i bardziej przyjaźnie instalować aktualizacje oprogramowania, bo ma to robić w tle. I jak się zapewne domyślacie, nawet po roku od premiery systemu, nawet z nową wersją Monterey, nadal tego nie widzieliśmy. 

Jednocześnie jest to bardzo przydatna funkcja i trzeba zaznaczyć, że użytkownicy iOS i iPadOS z pewnością ją docenią. W momencie aktualizacji do nowego systemu operacyjnego z urządzenia zostanie jedynie bezużyteczny przycisk do papieru. Nie jest to więc nic specjalnego, bo w pewnym stopniu jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale skoro Apple już nas rozpieszczało, to dlaczego nie spełniło swoich obietnic?

mpv-shot0749

Problem w tym, że aktualizacje są długie. Jasne, można je robić automatycznie, np. przez noc, jednak wielu użytkowników tego nie chce, bo jeśli będzie jakiś problem, to nie będą mogli rano zacząć korzystać z urządzenia i będą musieli się z tym uporać. Oczywiście nie jest to cały proces instalacji nowego systemu, a jedynie wybranych jego części. Nawet gdyby nowość już istniała, urządzenie nadal byłoby niefunkcjonalne przez pewien czas, jednak ten okres powinien być znacznie krótszy i nie taki, aby spędzić godzinę na wpatrywaniu się w stopniowo zapełniający się suwak.

Problem w tym, że Apple tak naprawdę nie informował o tym od czasów Big Sur. Jak więc można się domyślić, nowe znaczenie aktualizacji prawdopodobnie zostało zablokowane z nieznanego powodu. Informacje oryginalne został on umieszczony bezpośrednio na stronie Apple, ale wraz z pojawieniem się Monterey został oczywiście nadpisany.

.