Zamknij reklame

„Jestem skromnym osobistym asystentem.” Jedno z pierwszych zdań wypowiedziane przez wirtualnego asystenta głosowego Siri w październiku 2011 roku w auli Apple zwanej Town Hall. Siri została wprowadzona wraz z iPhonem 4S i na początku była to wielka sprawa. Siri od początku miała osobowość i mówiła jak prawdziwa osoba. Możesz z nią żartować, prowadzić rozmowę lub wykorzystać ją jako osobistą asystentkę do planowania spotkań lub rezerwacji stolika w restauracji. Przez ostatnie pięć lat konkurencja z pewnością jednak nie spała, a w niektórych przypadkach nawet całkowicie wyprzedziła asystenta Apple’a.

Wycieczka w historię

Do 2010 roku Siri była samodzielną aplikacją na iPhone'a, posiadającą mózg i osobistą opinię. Siri wywodzi się z projektu prowadzonego w 2003 roku przez SRI (Instytut Badawczy Stanforda), którego celem było stworzenie oprogramowania pomagającego oficerom wojskowym w realizacji ich zadań. Jeden z głównych inżynierów, Adam Cheyer, dostrzegł potencjał tej technologii w dotarciu do większej grupy ludzi, szczególnie w połączeniu ze smartfonami. Z tego powodu nawiązał współpracę z Dagiem Kittlausem, byłym menadżerem Motoroli, który objął stanowisko oficera łącznikowego ds. biznesu w SRI.

Idea sztucznej inteligencji została przekształcona w start-up. Na początku 2008 roku udało im się pozyskać finansowanie w wysokości 8,5 miliona dolarów i zbudować kompleksowy system, który szybko rozumiał intencje stojące za pytaniem lub prośbą i reagował w najbardziej naturalny sposób. Imię Siri zostało wybrane w drodze wewnętrznego głosowania. Słowo to miało kilka warstw znaczeniowych. W języku norweskim oznaczało to „piękną kobietę, która poprowadzi cię do zwycięstwa”, w języku suahili oznaczało „sekret”. Siri była także Iris od tyłu, a Iris to imię poprzedniczki Siri.

[su_youtube url=”https://youtu.be/agzItTz35QQ” szerokość=”640″]

Tylko odpowiedzi pisemne

Zanim ten start-up został przejęty przez Apple za cenę około 200 milionów dolarów, Siri w ogóle nie mogła mówić. Użytkownicy mogli zadawać pytania głosowo lub tekstowo, ale Siri odpowiadała tylko w formie pisemnej. Twórcy założyli, że informacja będzie na ekranie i ludzie będą mogli ją przeczytać, zanim Siri przemówi.

Jednak gdy tylko Siri dotarła do laboratoriów Apple’a, dodano kilka innych elementów, na przykład możliwość mówienia w kilku językach, choć niestety nawet po pięciu latach nie potrafi ona mówić po czesku. Apple od razu też znacznie mocniej zintegrowało Siri z całym systemem, gdy asystent głosowy nie został już odcięty w jednej aplikacji, ale stał się częścią iOS. Jednocześnie Apple zmieniło swoje działanie – nie było już możliwości zadawania pytań pisemnie, natomiast sama Siri oprócz odpowiedzi tekstowych mogła odpowiadać głosowo.

Praca

Wprowadzenie Siri wywołało zamieszanie, ale wkrótce nastąpiło kilka rozczarowań. Siri miała ogromne problemy z rozpoznawaniem głosów. Problemem były także przeciążone centra danych. Kiedy użytkownik się odezwał, jego pytanie zostało wysłane do gigantycznych centrów danych Apple, gdzie zostało przetworzone, a odpowiedź została odesłana, po czym Siri ją wypowiedziała. Wirtualny asystent uczył się zatem w dużej mierze w drodze, a serwery Apple’a musiały przetwarzać ogromną ilość danych. Rezultatem były częste awarie, a w najgorszym przypadku nawet bezsensowne i błędne odpowiedzi.

Siri szybko stała się celem różnych komików, a Apple musiał dołożyć wszelkich starań, aby odwrócić te początkowe niepowodzenia. Co zrozumiałe, rozczarowani użytkownicy byli przede wszystkim kalifornijską firmą, która nie potrafiła zagwarantować bezbłędnego działania nowo wprowadzonej nowości, na której tak bardzo jej zależało. Dlatego w Cupertino nad Siri pracowały setki osób, niemal nieprzerwanie, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Serwery zostały wzmocnione, naprawiono błędy.

Jednak pomimo wszystkich bólów porodowych dla Apple ważne było, aby Siri w końcu uruchomiła się i uruchomiła, zapewniając jej solidny start w walce z konkurencją, która właśnie miała wkroczyć na te wody.

Prymat Google'a

Obecnie wydaje się, że Apple albo jedzie pociągiem AI, albo ukrywa wszystkie swoje karty. Patrząc na konkurencję widać, że głównymi motorami napędowymi w tej branży są obecnie głównie takie firmy jak Google, Amazon czy Microsoft. Według serwera CB Insights w ciągu ostatnich pięciu lat ponad trzydzieści start-upów zajmujących się sztuczną inteligencją zostało wchłoniętych przez tylko jedną z wyżej wymienionych firm. Większość z nich kupiła firma Google, która niedawno dodała do swojego portfolio dziewięć małych, wyspecjalizowanych firm.

[su_youtube url=”https://youtu.be/sDx-Ncucheo” szerokość=”640″]

W przeciwieństwie do Apple i innych, sztuczna inteligencja Google nie ma nazwy, nazywa się ją po prostu Asystentem Google. To inteligentny pomocnik, który jest obecnie dostępny tylko na urządzeniach mobilnych w najnowszych telefonach Pixel. Występuje także w nowej wersji w okrojonej wersji aplikacja komunikacyjna Allo, który Google próbuje zaatakować udany iMessage.

Asystent to kolejna faza rozwoju usługi Google Now, która do tej pory była asystentem głosowym dostępnym na Androidzie. Jednak w porównaniu z nowym Asystentem nie potrafił prowadzić dwustronnej rozmowy. Natomiast dzięki temu kilka tygodni temu nauczył się Google Now po czesku. W przypadku bardziej zaawansowanych asystentów, korzystających z różnych skomplikowanych algorytmów przetwarzania głosu, raczej w najbliższej przyszłości się tego nie doczekamy, choć ciągle spekuluje się na temat dodatkowych języków dla Siri.

Według dyrektora generalnego Google, Sundara Pichai, ostatnia dekada to era coraz lepszych telefonów komórkowych. „Wręcz przeciwnie, następne dziesięć lat będzie należeć do osobistych asystentów i sztucznej inteligencji” – przekonuje Pichai. Asystent od Google jest połączony ze wszystkimi usługami, jakie oferuje firma z Mountain View, więc oferuje wszystko, czego można by dziś oczekiwać od inteligentnego asystenta. Powie Ci, jak będzie wyglądał Twój dzień, co Cię czeka, jaka będzie pogoda i ile czasu zajmie Ci dotarcie do pracy. Na przykład rano przekaże Ci przegląd najświeższych wiadomości.

Asystent Google może nawet rozpoznać i przeszukać wszystkie Twoje zdjęcia, przy czym oczywiście stale się uczy i ulepsza w zależności od tego, jak często i jakie polecenia mu wydajesz. W grudniu Google planuje także udostępnienie całej platformy podmiotom trzecim, co powinno jeszcze bardziej rozszerzyć możliwości korzystania z Asystenta.

Google kupił również niedawno DeepMind, firmę zajmującą się siecią neuronową, która może generować ludzką mowę. Rezultatem jest nawet o pięćdziesiąt procent bardziej realistyczna mowa, zbliżona do mowy ludzkiej. Można oczywiście argumentować, że głos Siri wcale nie jest zły, ale mimo to brzmi sztucznie, typowo dla robotów.

Głośnik w domu

Firma z Mountain View ma w swojej ofercie także inteligentny głośnik Home, w którym mieści się także wspomniany Asystent Google. Google Home to niewielki cylinder ze ściętą górną krawędzią, na którym urządzenie kolorem sygnalizuje stan komunikacji. W dolnej części ukryto duży głośnik i mikrofony, dzięki którym możliwa jest komunikacja z Tobą. Wystarczy zadzwonić do Google Home, które można umieścić w dowolnym miejscu pokoju (uruchomić Asystenta z komunikatem „Ok, Google”) i wpisać polecenia.

Możesz zadawać inteligentnemu głośnikowi to samo, co w telefonie, może odtwarzać muzykę, sprawdzać prognozę pogody, warunki na drogach, sterować inteligentnym domem i wiele więcej. Asystent w Google Home też oczywiście cały czas się uczy, dopasowuje do Ciebie i komunikuje się ze swoim bratem w Pixelu (później także w innych telefonach). Łącząc Home z Chromecastem, łączysz go także z centrum multimedialnym.

Wprowadzony kilka miesięcy temu Google Home nie jest jednak niczym nowym. W ten sposób Google odpowiada przede wszystkim konkurencyjnemu Amazonowi, który jako pierwszy zaproponował podobny inteligentny głośnik. Widać, że najwięksi gracze technologiczni widzą ogromny potencjał i przyszłość w obszarze inteligentnego (i nie tylko) domu sterowanego głosem.

Amazon nie jest już tylko magazynem

Amazon nie jest już tylko „magazynem” wszelkiego rodzaju towarów. W ostatnich latach starają się także rozwijać własne produkty. Smartfon Fire mógł być wielką klapą, ale czytniki e-booków Kindle sprzedają się dobrze, a Amazon ostatnio osiąga świetne wyniki dzięki inteligentnemu głośnikowi Echo. Ma też asystenta głosowego o imieniu Alexa i wszystko działa na podobnej zasadzie co Google Home. Jednak Amazon wprowadził swoje Echo wcześniej.

Echo ma formę wysokiej, czarnej tuby, w której ukrytych jest kilka głośników grających dosłownie we wszystkich kierunkach, dzięki czemu sprawdzi się także do odtwarzania muzyki. Inteligentne urządzenie Amazon reaguje także na polecenia głosowe, gdy powiesz „Alexa” i może wykonywać podobne czynności jak w domu. Ponieważ Echo jest na rynku dłużej, obecnie oceniane jest jako lepszy pomocnik, ale możemy się spodziewać, że Google będzie chciało jak najszybciej dogonić konkurencję.

[su_youtube url=”https://youtu.be/KkOCeAtKHIc” szerokość=”640″]

Jednak nad Google Amazon ma również przewagę, ponieważ wprowadził jeszcze mniejszy model Dot do Echo, które jest obecnie w drugiej generacji. To pomniejszone Echo, które jest również znacznie tańsze. Amazon przewiduje, że użytkownicy małych głośników kupią więcej, aby rozłożyć je w innych pomieszczeniach. Dzięki temu Alexa jest dostępna wszędzie i do każdego działania. Dot można kupić już za 49 dolarów (1 koron), co jest bardzo miłe. Na razie, podobnie jak Echo, jest dostępny tylko na wybranych rynkach, ale możemy spodziewać się, że Amazon będzie stopniowo rozszerzał swoje usługi na inne kraje.

W menu Apple’a brakuje obecnie czegoś takiego jak Amazon Echo czy Google Home. W tym roku we wrześniu odkrył spekulacje, że producent iPhone'a pracuje nad konkurencją dla Echo, ale nic oficjalnie nie wiadomo. Nowy Apple TV, który jest wyposażony w Siri, może częściowo zastąpić tę funkcję i można nim np. ustawić sterowanie inteligentnym domem, jednak nie jest to tak wygodne jak Echo czy Home. Jeśli Apple chce włączyć się w walkę o inteligentny dom (a nie tylko salon), będzie musiał być obecny „wszędzie”. Ale nie ma jeszcze na to sposobu.

Samsung szykuje się do ataku

Poza tym nie chce pozostać w tyle, który planuje wejść na pole także z wirtualnymi asystentami. Odpowiedzią na Siri, Alexę czy Asystenta Google ma być własny asystent głosowy opracowany przez Viv Labs. Została założona przez wspomnianego już współtwórcę Siri Adama Cheyera i nowo opracowaną sztuczną inteligencję w październiku sprzedany właśnie Samsunga. Według wielu technologia od Viv ma być jeszcze mądrzejsza i wydajniejsza od Siri, dlatego bardzo ciekawie będzie zobaczyć, jak południowokoreańska firma ją wykorzysta.

Asystent głosowy powinien nazywać się Bixby i Samsung planuje wdrożyć go już w swoim kolejnym telefonie Galaxy S8. Mówi się, że mógłby mieć nawet specjalny przycisk tylko dla wirtualnego asystenta. W przyszłości Samsung planuje rozszerzyć je także na sprzedawane przez siebie zegarki i sprzęt AGD, dzięki czemu jego obecność w gospodarstwach domowych będzie mogła stopniowo i szybko rozszerzać się. W przeciwnym razie Bixby ma działać jak konkurencja, wykonując najróżniejsze zadania w oparciu o rozmowę.

Cortana stale monitoruje Twoją aktywność

Jeśli mówimy o bitwie asystentów głosowych, nie sposób nie wspomnieć także o Microsoft. Jego asystent głosowy nazywa się Cortana i w systemie Windows 10 znajdziemy go zarówno na urządzeniach mobilnych, jak i na komputerach PC. Cortana ma tę przewagę nad Siri, że potrafi odpowiadać przynajmniej po czesku. Ponadto Cortana jest otwarta także dla osób trzecich i połączona jest z całą gamą popularnych usług Microsoftu. Ponieważ Cortana stale monitoruje aktywność użytkownika, może wówczas prezentować najlepsze możliwe wyniki.

Z drugiej strony ma około dwuletnie opóźnienie w stosunku do Siri, ponieważ pojawiło się na rynku później. Po tegorocznej premierze Siri na Macu obaj asystenci na komputerach świadczą podobne usługi, a w przyszłości będzie to zależeć od tego, jak obie firmy udoskonalą swoich wirtualnych asystentów i jak daleko im pozwolą.

Apple i rzeczywistość rozszerzona

Wśród wspomnianych soków technologicznych, a także kilku innych, nie sposób wymienić jeszcze jednego obszaru zainteresowań, który jest obecnie bardzo modny – wirtualnej rzeczywistości. Rynek powoli zalewany jest przeróżnymi wyszukanymi produktami i okularami symulującymi wirtualną rzeczywistość i choć wszystko jest dopiero na początku, duże firmy na czele z Microsoftem czy Facebookiem już teraz mocno inwestują w wirtualną rzeczywistość.

Microsoft ma inteligentne okulary Hololens, a Facebook dwa lata temu kupił popularne Oculus Rift. Google wprowadziło niedawno własne rozwiązanie Daydream View VR po prostym Cardboardzie, do walki włączył się także Sony, który pokazał także własny zestaw VR z najnowszą konsolą do gier PlayStation 4 Pro. Wirtualną rzeczywistość można wykorzystać w wielu obszarach, a tutaj wszyscy wciąż zastanawiają się, jak ją właściwie ogarnąć.

[su_youtube url=”https://youtu.be/nCONu-Majig” szerokość=”640″]

I tutaj też nie ma śladu Apple. Kalifornijski gigant wirtualnej rzeczywistości albo mocno zaspał, albo bardzo dobrze ukrywa swoje zamiary. Nie byłoby to dla niego niczym nowym ani zaskakującym, jednak jeśli na razie ma w swoich laboratoriach tylko podobne produkty, pytaniem jest, czy nie wejdzie na rynek za późno. W rzeczywistości wirtualnej i asystentach głosowych konkurenci inwestują obecnie duże pieniądze i zbierają cenne opinie od użytkowników, programistów i innych osób.

Pozostaje jednak pytanie, czy Apple w ogóle jest aż tak zainteresowany wirtualną rzeczywistością na tak wczesnym etapie. Dyrektor wykonawczy Tim Cook już kilkukrotnie stwierdzał, że obecnie bardziej interesująca wydaje mu się tzw. rzeczywistość rozszerzona, którą ostatnio rozszerzyło zjawisko Pokémon GO. Jednak nie jest jeszcze jasne, w jaki sposób Apple powinien zaangażować się w AR (rzeczywistość rozszerzoną). Pojawiły się spekulacje, że rzeczywistość rozszerzona ma stać się ważną częścią kolejnych iPhone’ów, w ostatnich dniach znów pojawiła się nawet mowa o tym, że Apple testuje inteligentne okulary, które współpracowałyby z AR lub VR.

Tak czy inaczej, Apple na razie uparcie milczy, a konkurencyjne pociągi już dawno opuściły stację. Na razie Amazon przoduje w roli asystenta domowego, Google rozpoczyna działania dosłownie na wszystkich frontach, a niezwykle ciekawie będzie zobaczyć, jaką drogę wybierze Samsung. Microsoft natomiast wierzy w wirtualną rzeczywistość i Apple powinien, przynajmniej z tego punktu widzenia, od razu zareagować na całą gamę produktów, których jeszcze w ogóle nie ma. Samo udoskonalanie Siri, co z pewnością jest nadal potrzebne, w nadchodzących latach nie wystarczy…

Tematy:
.