Zamknij reklame

John Gruber, znany ewangelista Apple, na swojej stronie internetowej Daring Fireball opisuje konferencję prasową zorganizowaną specjalnie dla niego. Mógłby dzięki temu zajrzeć pod maskę wciągającego OS X Mountain Lion przed innymi użytkownikami.

„Zaczynamy robić pewne rzeczy inaczej” – powiedział mi Phil Schiller.

Około tydzień temu siedzieliśmy w ładnym apartamencie hotelowym na Manhattanie. Kilka dni wcześniej zostałem zaproszony przez dział public relations (PR) firmy Apple na prywatną odprawę dotyczącą produktu. Nie miałam pojęcia, czemu miało służyć to spotkanie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego i najwyraźniej w Apple zwykle tego nie robią.

Było dla mnie jasne, że nie będziemy mówić o iPadzie trzeciej generacji – zadebiutuje on w Kalifornii pod okiem setek dziennikarzy. A co powiesz na nowe MacBooki z wyświetlaczami Retina, pomyślałem. To była jednak tylko moja wskazówka, nawiasem mówiąc, zła. Był to Mac OS X, czyli jak teraz Apple w skrócie to nazywa – OS X. Spotkanie wyglądało bardzo podobnie do premiery każdego innego produktu, tyle że zamiast ogromnej sceny, widowni i ekranu projekcyjnego, w pomieszczeniu była tylko kanapa, krzesło, iMac i Apple TV podłączone do telewizora Sony. Liczba obecnych była równie skromna – ja, Phil Schiller i dwóch innych panów z Apple – Brian Croll z marketingu produktów i Bill Evans z PR. (Z zewnątrz, przynajmniej z mojego doświadczenia, ludzie zajmujący się marketingiem produktów i PR są ze sobą bardzo blisko, więc trudno dostrzec między nimi sprzeczność.)

Uścisk dłoni, kilka formalności, dobra kawa i wtedy… zaczęła się jednoosobowa prasa. Zdjęcia z prezentacji z pewnością wyglądałyby oszałamiająco na dużym ekranie w Moscone West czy Yerba Buena, ale tym razem zostały wyświetlone na iMacu ustawionym na stoliku kawowym przed nami. Prezentacja rozpoczęła się od ujawnienia tematu („Zaprosiliśmy Cię do rozmowy o OS X”), a następnie podsumowała sukces komputerów Mac w ciągu ostatnich kilku lat (5,2 miliona sprzedanych w ostatnim kwartale; 23 (wkrótce 24) w row ich wzrost sprzedaży przewyższył wzrost sprzedaży całego rynku komputerów osobistych w kolejnym kwartale; świetne uruchomienie Mac App Store i szybkie przyjęcie Lion na komputerach Apple).

I wtedy przyszła rewelacja: Mac OS X – przepraszam, OS X – i jego główna aktualizacja będzie zawsze wydawana co roku, tak jak znamy to z iOS. Tegoroczna aktualizacja planowana jest na lato. Programiści mają już możliwość pobrania podglądu nowej wersji tzw Mountain Lion.

Powiedziano mi, że nowy kot wnosi wiele nowych funkcji i dziś opiszę dziesięć z nich. To jest dokładnie tak, jak wydarzenie Apple, Ja wciąż myślę. Podobnie jak Lion, Mountain Lion podąża śladami iPada. Jednak podobnie jak było to rok temu z Lionem, jest to jedynie przeniesienie idei i koncepcji iOS na OS X, a nie zamiennik. Nie padły słowa takie jak „Windows” czy „Microsoft”, ale aluzja do nich była oczywista: Apple widzi różnicę między oprogramowaniem na klawiaturę i mysz a oprogramowaniem na ekran dotykowy. Mountain Lion nie jest krokiem w kierunku ujednolicenia systemów OS X i iOS w jeden system dla komputerów Mac i iPad, ale raczej jednym z wielu przyszłych kroków mających na celu zbliżenie obu systemów i leżących u ich podstaw zasad.

Główne wiadomości

  • Przy pierwszym uruchomieniu systemu zostaniesz poproszony o jego utworzenie iCloud konta lub zalogować się do niego, aby automatycznie skonfigurować pocztę e-mail, kalendarze i kontakty.
  • Przechowywanie w iCloud i największa zmiana dialogu otwarty a Zapisz za 28-letnią historię od premiery pierwszego komputera Mac. Aplikacje z Mac App Store posiadają dwa sposoby otwierania i zapisywania dokumentów – do iCloud lub klasycznie do struktury katalogów. Klasyczny sposób zapisu na dysk lokalny w zasadzie nie uległ zmianie (w porównaniu do Liona, a właściwie wszystkich innych poprzedników). Zarządzanie dokumentami poprzez iCloud jest przyjemniejsze dla oka. Przypomina ekran główny iPada o lnianej fakturze, na którym dokumenty są rozłożone po całej planszy lub w „folderach” podobnych do tych z iOS. Nie zastępuje tradycyjnego zarządzania i organizacji plików, ale radykalnie uproszczoną alternatywę.
  • Zmiana nazwy i dodawanie aplikacji. Aby zapewnić spójność między systemami iOS i OS X, firma Apple zmieniła nazwy swoich aplikacji. iCal został przemianowany na kalendarz, czatuję na Aktualności a Książka adresowa na Kontakty. Dodano popularne aplikacje z iOS – Przypomnienia, które do tej pory były jego częścią iCal, A Uwagi, które zostały zintegrowane Poczta.

Powiązany temat: Apple zmaga się ze zbędnymi kodami źródłowymi aplikacji — z biegiem lat pojawiły się niespójności i inne dziwactwa, które kiedyś mogły mieć znaczenie, ale teraz nie. Np. zarządzanie zadaniami (przypomnieniami) w iCal (ponieważ do synchronizacji z serwerem użyto CalDAV) czy notatkami w Mail (ponieważ tym razem do synchronizacji użyto protokołu IMAP). Z tych powodów nadchodzące zmiany w Mountain Lion są z pewnością krokiem we właściwym kierunku, jeśli chodzi o zapewnienie spójności – upraszczanie rzeczy jest bliższe temu, jak by podanie oni mieli patrzeć, a nie na postawę „tak zawsze było”.

Schiller nie miał żadnych notatek. Każde słowo artykułuje tak precyzyjnie i wyćwiczone, jakby stał na podium podczas wydarzenia prasowego. On wie, jak to zrobić. Jako osoba przyzwyczajona do wystąpień przed tysiącami ludzi, nigdy nie byłem tak przygotowany jak on na wystąpienia jednoosobowe, za co budzi mój podziw. (Uwaga dla mnie: powinienem być lepiej przygotowany.)

Wydaje się, że to szalenie duży wysiłek, to tylko moja wskazówka, którą otrzymałem dzięki kilku dziennikarzom i redaktorom. W końcu to Phil Schiller, który spędza tydzień na wschodnim wybrzeżu i w kółko powtarza tę samą prezentację przed jednoosobową publicznością. Nie widać różnicy pomiędzy wysiłkiem włożonym w przygotowanie tego spotkania a wysiłkiem potrzebnym do przygotowania przemówienia WWDC.

Schiller ciągle mnie pyta, co myślę. Wszystko wydaje mi się oczywiste. Co więcej, teraz, kiedy widziałem wszystko na własne oczy - z tym najwyraźniej Mam na myśli dobrze. Jestem przekonany, że iCloud to dokładnie taka usługa, jaką sobie wyobrażał Steve Jobs: kamień węgielny wszystkiego, co Apple zamierza osiągnąć w następnej dekadzie. Integracja iCloud z komputerami Mac ma wtedy bardzo dobry sens. Uproszczone przechowywanie danych, Wiadomości, Centrum powiadomień, zsynchronizowane notatki i przypomnienia – wszystko w ramach iCloud. W ten sposób każdy Mac stanie się po prostu kolejnym urządzeniem połączonym z Twoim kontem iCloud. Przyjrzyj się swojemu iPadowi i zastanów się, z jakich funkcji chciałbyś korzystać także na komputerze Mac. Tym właśnie jest Mountain Lion – jednocześnie daje nam wgląd w przyszłość i to, jak będzie nadal rozwijać się wzajemna symbioza pomiędzy iOS i OS X.

Ale Ten wszystko wydaje mi się trochę dziwne. Biorę udział w prezentacji Apple, aby ogłosić wydarzenie niezwiązane z wydarzeniem. Powiedziano mi już, że zabiorę ze sobą do domu wersję deweloperską Mountain Lion. Nigdy nie byłem na takim spotkaniu, nigdy nie słyszałem, żeby deweloperska wersja niezapowiedzianego jeszcze produktu została przekazana redakcji, nawet jeśli było to tylko z tygodniowym wyprzedzeniem. Dlaczego Apple nie zorganizowało wydarzenia ogłaszającego Mountain Lion lub przynajmniej nie zamieściło ogłoszenia na swojej stronie internetowej przed zaproszeniem nas do siebie?

Najwyraźniej Apple robi od teraz pewne rzeczy inaczej, jak powiedział mi Phil Schiller.

Od razu zacząłem się zastanawiać, co oznacza to „teraz”. Nie spieszę się jednak z odpowiedzią, bo gdy tylko to pytanie pojawiło się w mojej głowie, stało się dość natrętne. Niektóre rzeczy pozostają takie same: kierownictwo firmy wyjaśnia to, co chce wyjaśnić, nic więcej.

Moje przeczucie jest takie: Apple nie chce organizować wydarzenia prasowego w związku z ogłoszeniem Mountain Lion, ponieważ wszystkie te wydarzenia są wymyślone i dlatego drogie. Już teraz zachował się jak jeden w związku z iBookami i sprawami związanymi z edukacją zbliża się kolejne wydarzenie - zapowiedź nowego iPada. W Apple nie chcą czekać na wydanie deweloperskiej wersji zapoznawczej Mountain Lion, ponieważ chcą dać programistom kilka miesięcy na zapoznanie się z nowym API i pomoc Apple w łapaniu much. To powiadomienie bez zdarzenia. Jednocześnie chcą, aby Mountain Lion był znany opinii publicznej. Doskonale zdają sobie sprawę, że wielu obawia się upadku komputerów Mac kosztem iPada, który obecnie przeżywa zwycięską falę.

Cóż, mielibyśmy te prywatne spotkania. Jasno pokazali, o co chodzi w Mountain Lion – równie dobrze sprawdziłaby się strona internetowa lub przewodnik w formacie PDF. Apple chce nam jednak powiedzieć coś innego – Mac i OS X to w dalszym ciągu bardzo ważne produkty dla firmy. Odwoływanie się do corocznych aktualizacji OS X jest, moim zdaniem, próbą udowodnienia możliwości pracy nad wieloma rzeczami równolegle. Podobnie było pięć lat temu, kiedy w tym samym roku wypuszczono na rynek pierwszego iPhone'a i system OS X Leopard.

iPhone przeszedł już kilka obowiązkowych testów certyfikacyjnych, a jego sprzedaż planowana jest na koniec czerwca. Nie możemy się doczekać, aż trafi w ręce (i palce) klientów i przekona się, jak rewolucyjnym jest to produkt. iPhone zawiera najbardziej zaawansowane oprogramowanie, jakie kiedykolwiek pojawiło się na urządzeniu mobilnym. Jednak terminowe wykonanie tego zadania miało swoją cenę — musieliśmy zatrudnić kilku kluczowych inżynierów oprogramowania i specjalistów ds. kontroli jakości z zespołu Mac OS X, co oznaczało, że nie będziemy mogli wypuścić Leoparda na początku czerwca na WWDC, jak pierwotnie planowaliśmy. Chociaż wszystkie funkcje Leoparda zostaną ukończone, nie będziemy w stanie ukończyć ostatecznej wersji z jakością, jakiej wymagają od nas klienci. Podczas konferencji planujemy udostępnić programistom wersję beta, którą będą mogli zabrać do domu i rozpocząć końcowe testy. Leopard ukaże się w październiku i uważamy, że warto na niego czekać. Życie często przynosi sytuacje, w których konieczna jest zmiana priorytetu niektórych rzeczy. W tym przypadku uważamy, że podjęliśmy słuszną decyzję.

Wprowadzenie corocznych aktualizacji zarówno do iOS, jak i OS X to znak, że Apple nie musi już przeciągać programistów i innej siły roboczej kosztem jednego z systemów. I tu dochodzimy do „teraz” – trzeba dokonać zmian, firma musi się dostosować – co jest związane z tym, jak duża i skuteczna stała się firma. Apple jest teraz na niezbadanym terytorium. Doskonale zdają sobie sprawę, że Apple nie jest już nową, dynamicznie rozwijającą się firmą, dlatego muszą zmienić się adekwatnie do swojego stanowiska.

Wydaje się ważne, że Apple nie postrzega Maca jedynie jako produktu wtórnego w porównaniu do iPada. Być może jeszcze ważniejsza jest świadomość, że Apple nawet nie rozważa odłożenia Maca na później.

Od tygodnia korzystam z Mountain Lion na MacBooku Air pożyczonym mi od Apple. Mam na to kilka słów: podoba mi się i nie mogę się doczekać zainstalowania wersji deweloperskiej na moim Air. To jest wersja zapoznawcza, niedokończony produkt z błędami, ale działa solidnie, tak jak Lion rok temu na tym samym etapie rozwoju.

Ciekaw jestem, jak deweloperzy podejdą do udogodnień, które dostępne będą jedynie dla aplikacji z Mac App Store. I to nie są małe rzeczy, ale najważniejsza nowość – przechowywanie dokumentów w iCloud i centrum powiadomień. Dziś możemy spotkać wielu programistów, którzy udostępniają swoje starsze wersje aplikacji poza Mac App Store. Jeśli nadal będą to robić, wersja ze sklepu innego niż Mac App Store straci znaczną część swojej funkcjonalności. Apple nie zmusza jednak nikogo do dystrybucji swoich aplikacji poprzez Mac App Store jak w iOS, ale subtelnie popycha wszystkich programistów w tym kierunku za sprawą wsparcia iCloud. Jednocześnie będzie mógł wówczas „dotknąć” tych wniosków i dopiero wtedy je zatwierdzić.

Moją ulubioną funkcją w Mountain Lion jest, co zaskakujące, prawie niewidoczna w interfejsie użytkownika. Apple to nazwał Portier. Jest to system, w którym każdy programista może bezpłatnie ubiegać się o swój identyfikator, za pomocą którego może podpisywać swoje aplikacje za pomocą kryptografii. Jeśli ta aplikacja zostanie wykryta jako złośliwe oprogramowanie, programiści Apple usuną jej certyfikat, a wszystkie jej aplikacje na wszystkich komputerach Mac zostaną uznane za niepodpisane. Użytkownik ma możliwość uruchamiania aplikacji

  • Mac App Store
  • Mac App Store i od znanych programistów (z certyfikatem)
  • dowolne źródło

Domyślną opcją dla tego ustawienia jest dokładnie środkowa opcja, uniemożliwiająca uruchomienie niepodpisanej aplikacji. Ta konfiguracja Gatekeepera jest korzystna dla użytkowników, którzy będą mieć pewność, że będą uruchamiać tylko bezpieczne aplikacje, oraz dla programistów, którzy chcą tworzyć aplikacje dla systemu OS X, ale bez procesu zatwierdzania w sklepie Mac App Store.

Nazwij mnie szaleńcem, ale mam nadzieję, że dzięki tej jednej „funkcji” z biegiem czasu wszystko pójdzie w dokładnie odwrotnym kierunku – z OS X na iOS.

źródło: DaringFireball.net
.