Zamknij reklame

Minęły nieco ponad cztery lata, odkąd Apple wywołał zamieszanie, wymieniając 30-pinowe złącze w swoich iPhone'ach na nowe złącze Lightning. Kilka lat to zazwyczaj dużo czasu w świecie technologii, podczas którego wiele się zmienia, dotyczy to również złączy i kabli. Czy zatem nadszedł czas, aby Apple po raz kolejny zmienił złącze w urządzeniu, z którego korzystają setki milionów ludzi na całym świecie?

Pytanie zdecydowanie nie jest tylko teoretyczne, ponieważ naprawdę istnieje na scenie technologia, która ma potencjał, aby zastąpić Lightning. Nazywa się USB-C i znamy go już z Apple – znajdziemy go w MacBooku i najnowszego MacBooka Pro. Dlatego jest coraz więcej powodów, dla których USB-C mogłoby pojawić się także na iPhone'ach, a ostatecznie także na iPadach.

Ci, którzy używali iPhone'ów w okolicach 2012 roku, z pewnością pamiętają ten szum. Na początku, gdy użytkownicy patrzyli na nowy port na spodzie iPhone'a 5, obawiali się głównie tego, że będą mogli wyrzucić wszystkie dotychczasowe akcesoria i akcesoria, które liczyły się na 30-pinowym złączu. Apple zdecydował się jednak na tę zasadniczą zmianę nie bez powodu – Lightning był po prostu pod każdym względem lepszy od tzw. 30pin, a użytkownicy szybko się do tego przyzwyczaili.

Błyskawica to nadal bardzo dobre rozwiązanie

Apple zdecydował się na autorskie rozwiązanie z wielu powodów, ale jednym z nich na pewno był fakt, że ogólny standard w urządzeniach mobilnych – wówczas microUSB – po prostu nie był wystarczająco dobry. Lightning miał szereg zalet, z których najważniejszymi były jego niewielkie rozmiary i możliwość podłączenia z dowolnej strony.

Drugim powodem, dla którego Apple zdecydował się na autorskie rozwiązanie, była maksymalna kontrola nad samymi urządzeniami, a także podłączonymi urządzeniami peryferyjnymi. Każdy, kto nie płacił Apple dziesięciny w ramach programu „Made for iPhone”, nie mógł produkować akcesoriów za pomocą Lightninga. A jeśli tak, iPhone’y odrzucały produkty niecertyfikowane. Dla Apple własne złącze było także źródłem dochodu.

Dyskusja na temat tego, czy Lightning powinien zastąpić USB-C w iPhone'ach, z pewnością nie da się rozwijać w oparciu o to, że być może Lightning jest niewystarczający. Sytuacja jest nieco inna niż kilka lat temu, kiedy 30-pinowe złącze zastąpiono wyraźnie lepszą technologią. Lightning świetnie sprawdza się nawet w najnowszym iPhonie 7, dzięki niemu Apple ma kontrolę i pieniądze, a powód do zmiany może nie być już tak atrakcyjny.

Lightning USBC

Na całą sprawę trzeba spojrzeć z nieco szerszej perspektywy, która obejmuje nie tylko iPhone'y, ale także inne produkty Apple, a nawet resztę rynku. Bo prędzej czy później USB-C stanie się jednomyślnym standardem w większości komputerów i urządzeń mobilnych, za pomocą którego będzie można podłączyć i podłączyć absolutnie wszystko. Przecież sam Apple to teza nie mogłem potwierdzić więcej, niż wtedy, gdy cztery razy z rzędu włożył USB-C do nowego MacBooka Pro i nic więcej (z wyjątkiem gniazda jack 3,5 mm).

USB-C może nie ma tak znaczącej przewagi nad Lightningiem, jak Lightning nad 30-pinowym złączem, ale nadal tam są i nie można ich przeoczyć. Z drugiej strony na wstępie warto wspomnieć o jednej potencjalnej przeszkodzie we wdrażaniu USB-C w iPhone'ach.

Pod względem wielkości USB-C jest paradoksalnie nieco większy od Lightninga, co może stanowić największy problem dla zespołu projektowego Apple’a, który stara się tworzyć coraz cieńsze produkty. Gniazdo jest nieco większe i samo złącze też solidniejsze, jednak jeśli położymy obok siebie kable USB-C i Lightning, różnica jest raczej minimalna i nie powinna powodować większych zmian i problemów wewnątrz iPhone'a. A potem przychodzi mniej więcej tylko pozytywność.

Jeden kabel, aby wszystkimi rządzić

USB-C można też (wreszcie) podłączyć z obu stron, można za jego pośrednictwem przesyłać praktycznie wszystko, a nawet więcej współpracuje zarówno z USB 3.1, jak i Thunderbolt 3co czyni go idealnym uniwersalnym złączem także dla komputerów (zobacz nowe MacBooki Pro). Za pomocą USB-C możesz przesyłać dane z dużą prędkością, podłączać monitory lub dyski zewnętrzne.

USB-C może mieć także przyszłość w audio, ponieważ lepiej obsługuje cyfrową transmisję dźwięku, zużywając przy tym mniej energii, i wydaje się być możliwym zamiennikiem gniazda jack 3,5 mm, którego Apple nie jest jedynym, które zaczyna z niego usuwać swoje produkty. I trzeba też wspomnieć, że USB-C jest dwukierunkowe, dzięki czemu za pomocą power banku można ładować np. zarówno MacBooka iPhone'a, jak i samego MacBooka.

Co najważniejsze, USB-C to ujednolicone złącze, które stopniowo stanie się standardem w większości komputerów i urządzeń mobilnych. Może to przybliżyć nas do idealnego scenariusza, w którym wszystko rządzi jednym portem i jednym kablem, co w przypadku USB-C jest rzeczywistością, a nie tylko pobożnymi życzeniami.

Byłoby znacznie łatwiej, gdybyśmy potrzebowali tylko jednego kabla do ładowania iPhone'ów, iPadów i MacBooków, ale także do łączenia tych urządzeń ze sobą, czy podłączania dysków, monitorów i nie tylko. W związku z ekspansją USB-C przez innych producentów, znalezienie ładowarki nie byłoby tak trudne, jeśli gdzieś ją zapomnieliśmy, gdyż nawet kolega z najtańszym telefonem miałby niezbędny kabel. Oznaczałoby to również prospektywnie usunięcie zdecydowanej większości adapterów, co niepokoi dziś tak wielu użytkowników.

MacBook USB-C

MagSafe też wydawał się nieśmiertelny

Gdyby USB-C nie miało zastąpić autorskiego rozwiązania, pewnie nie byłoby o czym dyskutować, jednak biorąc pod uwagę, ile Apple zainwestował już w Lightning i jakie korzyści niesie ze sobą, jego usunięcie z pewnością nie jest pewne w najbliższej przyszłości. Jeśli chodzi o pieniądze z licencji, USB-C również oferuje podobne możliwości, więc zasada programu Made for iPhone mogłaby zostać przynajmniej w jakiejś formie zachowana.

Najnowsze MacBooki już potwierdziły, że USB-C jest już niedaleko Apple. Oraz to, że Apple może pozbyć się własnego rozwiązania, choć mało kto się tego spodziewa. MagSafe było jedną z najlepszych innowacji w zakresie złączy, jakie Apple dał światu w swoich notebookach, a mimo to wydaje się, że w zeszłym roku pozbyło się go na dobre. Mogłaby nastąpić błyskawica, gdyż przynajmniej z zewnątrz USB-C wydaje się być bardzo atrakcyjnym rozwiązaniem.

Ze względu na zalety, a przede wszystkim uniwersalność USB-C, taka zmiana z pewnością byłaby przyjemna dla użytkowników, nawet jeśli wiązałaby się z koniecznością zmiany na początku całej gamy akcesoriów. Ale czy te powody będą równie ważne dla Apple, aby zrobić coś takiego już w 2017 roku?

.