Przez wiele miesięcy i lat mówiło się o zegarku Apple. Ale gdy tylko Tim Cook naprawdę ich przedstawił, zaczęli szukać innego tematu. Tym razem mówią o naprawdę dużym produkcie – Apple rzekomo opracowuje samochód elektryczny w odosobnionym, ściśle strzeżonym laboratorium.
Nie jest tajemnicą, że Apple opracowuje i projektuje w swoich laboratoriach setki produktów, które ostatecznie nigdy nie trafiają na rynek. W projekcie o kryptonimie Titan, jak powiadomiony The Wall Street Journaljest jednak stosowane na tysiącach specjalistów, więc nie może to wynikać tylko z jakiegoś ukrytego motywu.
Rozpoczęcie projektu, który może, ale nie musi zakończyć się pojazdem elektrycznym z logo Apple, powinien był uzyskać zgodę prawie rok temu dyrektor generalny firmy, Tim Cook. Oczekiwano, że tajne laboratorium poza kampusem Apple w Cupertino, kierowane przez Steve'a Zadesky'ego, będzie w pełni operacyjne do końca roku, wkrótce po premierze zegarka. powiadomiony powołując się także na swoje źródła Financial Times.
Gigantyczny zespół zaczął zajmować się samochodami
Do sekretnego, a zarazem bardzo ambitnego projektu Zadesky'ego nie trafił przypadkowo. W Apple pracuje od 16 lat, był szefem zespołów opracowujących pierwszego iPoda i iPhone'a, a jednocześnie ma doświadczenie w branży motoryzacyjnej - pracował jako inżynier w Fordzie. Według doniesień Tim Cook kazał Zadesky’emu zebrać zespół składający się z setek osób, które rekrutowano do niego na różnych stanowiskach.
W tej chwili laboratorium zlokalizowane kilka kilometrów od siedziby kalifornijskiej firmy powinno prowadzić badania nad różnymi technologiami robotycznymi, metalami i innymi materiałami związanymi z produkcją samochodów. Nie jest jeszcze jasne, dokąd doprowadzą wysiłki Apple, ale rezultatem niekoniecznie musi być kompletny „wóz z jabłkami”.
Komponenty takie jak baterie lub elektronika pokładowa mogą być również wykorzystywane przez firmę Apple oddzielnie, w innych produktach lub w ramach dalszego rozwoju inicjatywy CarPlay. Był to jak dotąd największy krok Apple w kierunku samochodów, kiedy Tim Cook planuje dzięki swojemu rozwiązaniu zdominować komputery pokładowe naszych pojazdów w nadchodzących latach.
Szef Apple nie ukrywa, że samochody to jeden z sektorów, w którym Apple ma znaczącą przestrzeń do promowania swoich produktów. CarPlay, wraz z HealthKit i HomeKit, zostały nawet opisane przez Goldman Sachs jako „klucze do naszej przyszłości” na niedawnej konferencji technologicznej. Z tego też powodu grupa zajmująca się rozwojem nowych samochodów niekoniecznie ma za zadanie opracowanie całego samochodu. Na przykład Apple może testować różne komponenty jedynie we własnych laboratoriach, aby maksymalnie efektywnie rozwijać platformę CarPlay.
To coś więcej niż CarPlay
Według źródeł Reuters ale tylko z CarPlay nie zostanę. Apple planuje pójść znacznie dalej, niż tylko podłączyć swoje urządzenia mobilne do komputerów pokładowych samochodów, a jego inżynierowie już zbierają informacje na temat tego, w jaki sposób mogliby stworzyć pojazd elektryczny bez kierowcy. Teorię tę potwierdzałaby wspomniana już duża ekipa, której przedstawiciele podobno regularnie latają np. do Austrii, gdzie spotykają się z ludźmi z firmy samochodowej Magna Steyr.
Oprócz Zadeskiego doświadczenie z samochodami ma mieć także wiele innych osób w nowo utworzonej jednostce. Istotnym wzmocnieniem jest na przykład Johann Jungwirth, były prezes i dyrektor wykonawczy ds. badań i rozwoju północnoamerykańskiego oddziału Mercedes-Benz, którego Apple zatrudnił pod koniec ubiegłego roku. Inni mają mieć doświadczenie z europejskich koncernów samochodowych.
Ponadto najwyżsi rangą menedżerowie Apple również są podłączeni do samochodów. Główny projektant Jony Ive i inny ważny projektant Marc Newson, którzy przyszli do Apple w zeszłym roku, są entuzjastami szybkich rowerów. W 1999 roku stworzył nawet samochód koncepcyjny dla Forda. Z kolei szef serwisów internetowych Eddy Cue zasiada w zarządzie Ferrari.
Rozwój samochodu, niezależnie od tego, jaki ostatecznie produkt powstanie, może być kolejnym wyzwaniem dla najcenniejszej firmy świata po iPodzie, iPhonie czy iPadzie, jak zmienić ustalony porządek, nawet jeśli Apple się wprowadzi diametralnie inne środowisko niż przy tworzeniu urządzeń mobilnych i komputerów. Tylko ekscytujące możliwości, jakie Apple ma ze swoimi zasobami, ale zgodnie z informacjami WSJ przekonał wielu pracowników, aby nie odchodzili z firmy.
Google, wielki rywal Apple’a, od kilku lat pracuje nad rozwojem samochodów autonomicznych i we współpracy z uznanymi producentami samochodów chciałby w nadchodzących latach wprowadzić na rynek samochód autonomiczny. Już od kilku lat Tesla Motors, która znacznie wyprzedza resztę branży, pokazuje samochody elektryczne nie bezzałogowe, ale zasilane bateryjnie.
Samochody przyszłości to kuszący, ale kosztowny biznes
Niektórzy mówią o tym, że Apple chce budować samochody autonomiczne, inni zaś, że planują opracować samochód elektryczny. Ale jedna rzecz byłaby taka sama w obu przypadkach: produkcja samochodów to niezwykle kosztowny biznes. Zaprojektowanie samego pojazdu, a także narzędzi i fabryk do jego produkcji, a także niezbędnych certyfikatów, kosztowałoby setki milionów dolarów.
Narysowanie prototypu samochodu to jedno, ale pomiędzy prototypem na papierze a jego faktyczną produkcją istnieje ogromny przeskok. Apple nie posiada obecnie żadnych zakładów produkcyjnych nawet swoich obecnych urządzeń, nie mówiąc już o samochodach. Pojedyncza fabryka kosztowałaby kilka miliardów dolarów i trzeba byłoby stworzyć ogromny łańcuch dostaw dla ponad 10 XNUMX komponentów, z których składają się samochody.
To właśnie ogromne wydatki są przeszkodą nie do pokonania dla wielu, którzy chcieliby produkować samochody elektryczne lub inne pojazdy, ale dla Apple’a, który ma na koncie prawie 180 miliardów dolarów, może to nie stanowić problemu. Jednak wspomniana już Tesla stanowi oczywisty przykład tego, jak kosztowna jest ta działalność.
W tym roku dyrektor generalny Elon Musk spodziewa się wydać 1,5 miliarda dolarów na same nakłady inwestycyjne, badania i rozwój. Musk nie ukrywa, że produkcja jego samochodów elektrycznych jest naprawdę skomplikowana i pomimo znacznych inwestycji, rzędu kilkudziesięciu do setek milionów dolarów, Tesla jest w stanie wyprodukować zaledwie kilkadziesiąt tysięcy samochodów rocznie. Ponadto nadal jest na minusie i nie jest jasne, ile czasu zajmie osiągnięcie zysku na produkcji luksusowych samochodów.
Oprócz wymagań finansowych pewne jest również to, że jeśli Apple rzeczywiście planuje własny samochód elektryczny, to zobaczymy go dopiero za kilka lat. Wymagałoby to zarówno rozwoju, produkcji, jak i uzyskania wszelkich atestów bezpieczeństwa. Możliwe jednak, że Apple nie rozwija samochodu jako takiego, a po prostu chce się bardziej skupić na sterowaniu komputerami pokładowymi i inną elektroniką w samochodach, w czym ma pomagać platforma CarPlay.
Kolejny artykuł z serii „absolutnie nic”.
Apple kupi Teslę i wszystko będzie zrobione :)
To chyba tylko ma sens, inaczej Apple nie ma szans. Co innego zaprojektować telefon, a co innego zaprojektować samochód.
To coś innego i właśnie dlatego Apple zatrudniło ekspertów w tej dziedzinie. Myślę, że samochód Apple'a chce pójść inną drogą niż Tesla. Tesla wygląda jak klasyczny samochód i tak działa. Samochód od Apple będzie po prostu inny, lepszy. To będzie podobna rewolucja, jak wtedy, gdy pojawił się iPhone. Najlepiej opisuje to film przedstawiający koncepcję Mercedesa. Autorem tej koncepcji jest jeden z zatrudnionych przez Apple. Wszystko ma sens i myślę, że mamy na co czekać.
hahahahahaha
mówisz o fandomie, bardziej niż o poczuciu rzeczywistości. Przypomnij sobie za 5 lat ten Twój produkt.
fandom? Analizuję tylko informacje z zagranicznych serwisów i zestawiam 1+1. Dajmy się zaskoczyć i zobaczmy. Uświadom sobie, ile pieniędzy i ludzi ma do dyspozycji Apple…
Po 8 latach Apple nie jest w stanie dostroić pudełka wielkości telefonu i psuje wcześniej działające elementy HW lub SW – jak do cholery możesz wierzyć, że uda im się dostroić samochód??? Nie chodzi o to, ilu ludzi czy miliardy mają – chodzi o to, czego nie mają! To, czego nie mają, to wizjonera w stylu Jobsa i umiejętności inwestowania pieniędzy - nie mają też - dlatego nie mają produktu od 3 lat i dlatego mają jeszcze więcej do szacunku... .
Jesteś po prostu fanem = część ich marketingu - powinni wysłać ci dolara :-)
Nie ma sensu dyskutować z kimś, kto nie ma nawet podstawowej wiedzy o Apple. Może blog o zielonych koszach będzie Ci bardziej odpowiadał.
Dyskusja toczy się na argumentach, ty ich nie przedstawiasz i używasz inwektyw osobowych. Najwyraźniej jesteś iTrollem.
Tesla też zaczynała od zera i spójrzcie, gdzie są dzisiaj. Ich samochody wcale nie są złe.
Na razie Tesli płynie na fali „trendów i fandomu”, a do prawdziwej masowej produkcji jeszcze daleka droga. To wciąż bardziej projekt niż produkcja. Dodatkowo rok 2014 zanotował przychody z tendencją spadkową w stosunku do roku 2013. Fakt, że zatrudnia 10.000 294 pracowników jest raczej obciążeniem przy obrotach na poziomie XNUMX mln USD. Nie da się tego zrobić bez silnego projektu masowego i inwestora.
Zero. Jeśli mówimy o przemyśle samochodowym. A on ma pieniądze za granicą i nie chce ich używać ze względu na podatki i musi pożyczać na dywidendę. Nie śledzisz tych stron zbyt uważnie.
Zero co?
Zerowa liczba osób z doświadczeniem w rozwoju i produkcji pojazdów (seryjnych), a także zero darmowego finansowania w postaci kilkuset miliardów gotówki na niezbędne inwestycje - patrz wyżej.
Kim są Steve Zadesky (Ford), Johann Jungwirth (Mercedes) i setki innych osób, które Apple zatrudniło do tego projektu?
Apple oficjalnie nie potwierdziło żadnego takiego programu, ale twierdzisz, że zatrudniłeś setki osób :-D :-D :-D
Rozróżnij myślenie życzeniowe od rzeczywistości.
więc sam pomysł Tesli – handlu bonami emisyjnymi – dla niektórych może być kuszący..
Dokładnie - fizyczne samochody to super marketing...
Myślę, że tu raczej chodzi o zabawę samochodową, nawet jeśli nie pasowałaby do Apple'a (własnego oprogramowania i sprzętu), ale produkcja samochodów to nie wiem, nie wiem...
Muszę więc przyznać, że naprawdę tutaj nie widzę. Nie podoba mi się pomysł, żeby samochód sam jechał, a ja siedziałam i wąchałam telefon komórkowy. Praktycznie już to mam. Środek transportu nazywa się pociągiem. Siadam i prowadzę. Prawdopodobnie wszyscy, których znam, jeżdżą tak, bo sprawia im to przyjemność. Kogo to nie obchodzi, niech po prostu wsiądzie do pociągu. Chyba, że uda się to w przyszłości zamówić. Po prostu będą samochody, które same będą jeździć. Tak czy inaczej, doprowadzi to do dalszej degeneracji ludzi. Włóż mapę w ręce większości ludzi, a nie pójdą nawet do następnej wioski. Nawigacja całkowicie zaskoczyła ludzi. Kiedyś siedziałeś w stu dwudziestce, z mapą w ręku i jechałeś gdziekolwiek Liv. Dziś nawigacja zabierze Cię nad rzekę, nikogo to nie zdziwi. Chyba jestem już za stary na takie "wygody". Ale oczywiście przekażę sukces Apple.
Jednak nie wszędzie pociąg dojeżdża i moim zdaniem zasada mówiąca o tym, kto jeździ samochodem tylko dlatego, że sprawia mu to przyjemność, nie ma zastosowania. Dla niektórych samochód to jedyny możliwy środek transportu, którym można się gdzieś dostać, ale to temat nie na temat jabłek :)
Co więcej, cały ten temat tak naprawdę nie dotyczy dzisiejszych czasów, to po prostu bardziej odległa przyszłość. Zgadzam się jednak z Teslą, że samochody elektryczne to przyszłość, po prostu ropa naftowa jest zasobem ograniczonym, a energia słoneczna jest niewyczerpana. I nie muszą zajmować się pytaniami dotyczącymi realnego wykorzystania samochodów autonomicznych, chyba tego nie dożyjemy :)
Przyszłość nadchodzi powoli, ale nieubłaganie i, o dziwo, zawsze działa na Twoją niekorzyść :)
tyle tylko, że technologia fotowoltaiczna musiałaby być na zupełnie innym poziomie niż obecnie. samochody elektryczne to po prostu wielkie aureole. nikt nigdy nie przeprowadził żadnych badań na temat emisji pomiędzy samochodami elektrycznymi a benzyną/dieslem/gazem.
i jeśli ktoś tutaj zacznie mi wmawiać, że samochód elektryczny w ogóle nie obciąża środowiska, to jest kompletnym głupcem. 2/3 światowej energii elektrycznej pochodzi dziś z węgla, który spala się w taki sam sposób jak benzyna czy olej napędowy i powoduje takie same obciążenia dla środowiska. dlatego też ciekawiłoby mnie, ile węgla spalono, aby w pełni naładować ogniwo elektryczne, a następnie porównać to z klasycznym silnikiem Diesla lub z zapłonem iskrowym.
oczywiście, gdy świat wyjdzie z 90% energii, energia będzie nuklearna/słoneczna, więc będzie chodziło o coś innego. ale w tej chwili nie mam absolutnie żadnego uzasadnienia dla samochodów elektrycznych, jeśli chodzi o środowisko.
1) Wspominałem o tym kilka razy w komentarzach, ale napiszę jeszcze raz :) samochody elektryczne to kwestia PRZYSZŁOŚCI
2) Tu nie chodzi tyle o środowisko, ile o ograniczenia zasobów - kiedyś ropa się skończy, energia SŁONECZNA, czyli ta ze słońca powyżej :) - nie.
Nie zgadzam się, jeżdżę pociągiem, bo muszę coś załatwić w podróży i nie mam nastroju na tych piratów wokół mnie, którzy rzucają 250 i pieprzą innych...główną wadą pociągu jest to, że że kursuje w ustalonych odstępach czasu, czasami trzeba poczekać na przesiadkę, ČD nie czeka na pociągi konkurencji i odwrotnie
pomysł wsiadania do samochodu wtedy, kiedy mi pasuje (nie wtedy, gdy tak mówi rozkład jazdy, nie mówiąc już o spóźnialskich, którzy mi nie zapłacą) jest bardzo kuszący.. ale bardziej muzyka odległej przyszłości niż teraźniejszości
poza tym myślę, że auto automatyczne wymagałoby zasadniczo innej infrastruktury i na pewno nie sprawdziłoby się na torze czołgowym znanym jako D1 :-D
Moim zdaniem samochody elektryczne to taka sama porażka jak telewizja 3D.
na litość boską, mam nadzieję, że nie wyślą reklamowanych Iautów do Britexu. Wrzucą czajnik pod auto i pożegnają się z czujnikiem wilgotności