Zamknij reklame

Apple płaci za firmę, która chyba trochę za bardzo broni swojej technologii, a gdy opracuje coś stosunkowo oryginalnego, to nie chce się tym podzielić. Osobnym rozdziałem jest technologia ładowania. Zaczęło się od 30-pinowego złącza dokującego w iPodach, było kontynuowane w Lightning, a także MagSafe (zarówno w iPhone'ach, jak i MacBookach). Ale gdyby tylko zapewnił Błyskawicę innym, nie musiałby teraz zmagać się z jednym palącym bólem. 

W UE będziemy mieli jedno złącze do ładowania zarówno telefonów, jak i tabletów, słuchawek, odtwarzaczy, konsol, ale także komputerów i innej elektroniki. Kto to będzie? Oczywiście USB-C, bo to najbardziej rozpowszechniony standard. Teraz tak, ale w czasach, gdy Apple wprowadziło Lightning, nadal mieliśmy miniUSB i microUSB. Jednocześnie za promocję USB-C w dużej mierze odpowiadał sam Apple, będąc pierwszym liczącym się producentem, który wdrożył go w swoich komputerach przenośnych.

Gdyby jednak Apple nie stawiało pieniędzy na pierwszym miejscu, Lightning mógłby zostać udostępniony do bezpłatnego użytku, gdzie moc mogłaby zostać zbilansowana, a decyzja „kto przeżyje” mogłaby być dla UE nieco bardziej skomplikowana. Zwycięzca może być jednak tylko jeden i wiemy kto. Zamiast tego Apple rozszerzył program MFi i umożliwił producentom opracowywanie akcesoriów do Lightninga za opłatą, ale nie zapewnił im samych złączy.

Czy odrobił lekcję? 

Jeśli spojrzymy na sytuację z dłuższej perspektywy, jeśli nie weźmiemy pod uwagę faktu, że Lightning jest przestarzały, jest to autorskie rozwiązanie jednego producenta, które nie ma dziś analogii. Dawno, dawno temu każdy producent miał swoją ładowarkę, czy to Nokia, Sony Ericsson, Siemens itp. Dopiero przejście na różne standardy USB sprawiło, że producenci zaczęli się jednoczyć, bo zrozumieli, że nie ma sensu trzymać się do rozwiązania, gdy istniało inne, ujednolicone i lepsze. Tylko nie Apple. Dziś istnieje USB-C, z którego korzysta każdy liczący się światowy producent.

Choć Apple stopniowo otwiera się na świat, czyli przede wszystkim na deweloperów, którym udostępnia swoje platformy, aby mogli z nich w pełni korzystać. Jest to przede wszystkim ARKit, ale być może także platforma Najít. Ale nawet jeśli mogą, nie angażują się zbytnio. Wciąż mamy mało treści AR i ich jakość jest dyskusyjna, Najít ma ogromny potencjał, który jest raczej marnowany. Znowu zapewne pieniądze i konieczność zapłaty za umożliwienie producentowi dostępu do platformy. 

Z biegiem czasu coraz bardziej mam wrażenie, że Apple staje się dinozaurem, który broni się zawzięcie, niezależnie od tego, czy ma rację, czy nie. Może potrzeba trochę lepszego podejścia i większego otwarcia na świat. Żeby nie wpuszczać od razu nikogo na swoje platformy (jak sklepy z aplikacjami), ale jeśli dalej tak będzie, to będziemy tu na bieżąco informować o tym, kto co zamawia od Apple, bo to nie nadąża za duchem czasu i potrzebami użytkowników . I to właśnie o użytkowników Apple powinno dbać, bo nie wszystko trwa wiecznie, nawet rekordowe zyski nie trwają. Nokia rządziła także światowym rynkiem mobilnym i jak to wyszło. 

.