Zamknij reklame

Jeśli oglądałeś tegoroczne konferencji Google I/Ojedno pytanie mogło wpaść Ci do głowy – czy Google zaczął w swoich postępach ustępować Apple? Nawet dziennikarze pozytywnie nastawieni do Google ubolewali, że mimo że prezentacja trwała godzinami, Google nie dostarczyło w rezultacie niczego olśniewającego. Wiele z tego, co pokazał, Apple zaprezentowało już mniej więcej rok temu.

Sztuka negocjacji i poruszania się po świecie show-biznesu według Apple, studia nagraniowe, a właściwie cały obszar związany z muzyką, filmami i innymi podobnymi treściami, został w pełni zaprezentowany w tym roku ponownie w marcu, kiedy kalifornijska firma ogłosił początkowo ekskluzywną współpracę z HBO i nowa usługa Now. Później Google nie miał innego wyjścia, jak tylko zainspirować się Apple i nadrobić zaległości na jego wejściach/wyjściach, ogłaszając tę ​​samą współpracę.

Nowe jest stare

Google również zrozumiał, że nie jest w porządku, jeśli aplikacje mobilne od początku mają wszystkie możliwe uprawnienia, więc zaczęli rozwiązać ten problem, pytając aplikację użytkownika przy każdym uruchomieniu, czy ma ona np. dostęp do kontaktów lub zdjęć. Tutaj także jest to praktyka, którą Apple już dawno wprowadził w swoim systemie operacyjnym iOS.

W kilku wersjach systemu iOS dostępne jest dość stałe menu kopiowania/wklejania, z którego Google również czerpał inspirację, aby uczynić je nieco bardziej intuicyjnym podczas tworzenia menu w nowym systemie Android M. Podobnie jak Apple w poprzednich latach, inżynierowie Google również teraz skupili się na różnych technologiach ukrytych pod maską, które zapewnią większą oszczędność baterii.

Wcześniej Apple wymyśliło także usługę płatności i platformę do kontrolowania domu, czy różnych urządzeń i akcesoriów. Teraz Google zareagował, wprowadzając Android Pay, którego nazwa i sposób działania pochodzi od konkurencyjnego rozwiązania: jako zintegrowany system płatności połączony z uwierzytelnianiem odcisków palców.

Jednak od czasu wprowadzenia Apple Pay w zeszłym roku na rynku pojawili się także inni konkurenci, więc Google z pewnością nie będzie łatwo zadomowić się na rynku Android Pay. Problemem jest też niewielka liczba telefonów, które posiadają czytnik linii papilarnych, a jednocześnie nie korzystają już z innego systemu płatności (np. Samsung Pay).

Na I/O Google zaprezentowało także własną wersję platformy dla Internetu Rzeczy, która w oczach Apple’a jest mniej więcej HomeKitem, dlatego jedyną naprawdę innowacyjną rzeczą, którą Google pokazał w Androidzie jest tzw. Teraz on Tap. Dzięki niemu strony internetowe będą zachowywać się bardziej jak aplikacje natywne. Linki hipertekstowe będą wreszcie mogły otwierać się zamiast innych stron internetowych konkretnej aplikacji i być może bezpośrednio wykonywać określoną akcję.

Jednak w 2015 roku innowacyjność, oryginalność i ponadczasowość całkowicie zniknęły z innowacji programowych Google. Android M, bo tak nazywa się nowy mobilny system operacyjny, przede wszystkim dopiero doganiał konkurencyjnego Apple’a, który w ostatnich miesiącach wydaje się nie do zatrzymania dzięki systemowi operacyjnemu iPhone 6 i iOS 8.

Całkowita kontrola Apple wygrywa

Już w przyszłym tygodniu kalifornijski gigant ma zamiar zaprezentować własne nowinki programistyczne, a Google może mieć tylko nadzieję, że ponownie nie wyprzedzi go zbytnio, jak to miało miejsce w wielu obszarach w zeszłym roku. Nie jest wykluczone, że np. za rok sytuacja znów się odwróci i Google będzie na szczycie, ma jednak jedną zasadniczą wadę w stosunku do Apple: bardzo powolne wdrażanie jego nowych systemów.

Chociaż iOS 8, wydany jesienią ubiegłego roku, ma już ponad 80% aktywnych użytkowników na swoich telefonach i tabletach, tylko minimalny ułamek wszystkich użytkowników zasmakuje w nadchodzących miesiącach nowości na temat najnowszego Androida. Jednym z przykładów jest wprowadzony rok temu Android 5.0 L, na którym dziś zainstalowało się zaledwie niecałe 10 procent aktywnych użytkowników.

Choć Google z pewnością chciałby być jak najbardziej oryginalny w nowych wersjach swojego systemu, zawsze będzie to utrudniać fakt, że w przeciwieństwie do Apple nie ma pod kontrolą jednocześnie sprzętu i oprogramowania. Nowy Android rozprzestrzenia się zatem bardzo powoli, a Apple już od pierwszego dnia wypuszczania nowej wersji iOS otrzymuje cenne opinie od milionów użytkowników na całym świecie.

Dzieje się tak dlatego, że nawet użytkownicy posiadający urządzenia starsze niż kilka generacji mogą przejść na najnowszy system. Ponadto iOS 9, który Apple pokaże w przyszłym tygodniu, ma jeszcze bardziej skupić się na starszych modelach iPhone'ów i iPadów, aby z nowych funkcji mogło korzystać jak najwięcej użytkowników, bez konieczności inwestowania w nowe produkty.

Wreszcie na I/O Google pośrednio potwierdził, jak paradoksalnie bardzo ważna jest dla niego konkurencyjna platforma iOS. Choć Apple w ostatnich latach próbował pozbyć się swojej zależności od Google’a (przeszedł na własne dane mapowe, przestał oferować własną aplikację YouTube), sam Google robi wszystko, aby zatrzymać klientów Apple. Sam wydał własne aplikacje specjalnie na mapy, YouTube i ma w sumie prawie dwa tuziny tytułów w App Store.

Z jednej strony Google w dalszym ciągu ponad połowę swoich przychodów czerpie z reklamy mobilnej z systemu iOS, a teraz także stara się od pierwszego dnia oferować swoje nowe usługi nie tylko na własną platformę, ale także na iOS, aby zabezpieczyć największą liczbę użytkowników. Przykładem są Zdjęcia Google, które są podobne do usługi Apple o tej samej nazwie, ale w przeciwieństwie do nich Google stara się, aby były one dostępne wszędzie, gdzie się da. Apple potrzebuje jedynie własnego ekosystemu.

Sytuacja Google'a z Androidem jest więc znacznie bardziej skomplikowana, ale mimo to oczekiwano od niego jeszcze więcej. Usługi i technologie wprowadzone przez Apple rok temu, takie jak Apple Pay, HomeKit czy Health, zaczynają nabierać rumieńców i można się spodziewać, że Tim Cook i in. dołączą do nich także w tym roku. dodadzą dużo więcej. Czas pokaże, jak daleko odepchną Apple od Google, ale firma z Cupertino jest obecnie w doskonałej pozycji, aby wypracować sobie znaczącą przewagę.

Źródło: Jabłko Insider
Zdjęcie: Maurizio Pesce

 

.