Bez wątpienia w ostatnich tygodniach najwięcej uwagi poświęcono iPadom i MacBookom, a ich nowe wersje spodziewane są w najbliższej przyszłości. O tablecie Apple’a mówi się już od dłuższego czasu, a spekulacje na temat nowej serii laptopów z logo Apple’a również są dość obszerne. W ostatnich godzinach tematem numer jeden jest jednak ktoś inny – iPhone nano. Nowa wersja iPhone'a, nad którym podobno pracują w Cupertino, powinna pojawić się w połowie tego roku. O co w tym wszystkim chodzi?
O małym iPhonie mówiło się od lat. Często pojawiały się sugestie, jak mógłby wyglądać pomniejszony telefon Apple i ile by kosztował. Na razie jednak Apple zaprzeczał tym wszystkim próbom, a dziennikarze kończyli jedynie na wytworach swojej wyobraźni. Ale teraz stojące wody zostały poruszone przez czasopismo informacyjne Bloomberg, która twierdzi, że Apple rzeczywiście pracuje nad mniejszym, tańszym telefonem. Informację miała mu potwierdzić osoba, która widziała prototyp urządzenia, ale nie chciała podawać nazwiska, gdyż projekt nie jest jeszcze publicznie dostępny. Powstaje zatem pytanie, na ile wiarygodna jest ta informacja, ale biorąc pod uwagę ilość dostępnych (niezweryfikowanych) informacji, prawdopodobnie nie jest ona wytwarzana z czystej wody.
iPhone'a nano
Robocza nazwa pierwszego małego telefonu powinna brzmieć The Wall Street Journal „N97”, ale wielu fanów już wie, jak Apple nazwałby nowe urządzenie. iPhone nano jest oferowany bezpośrednio. Powinien być nawet o połowę mniejszy i cieńszy od obecnego iPhone'a 4. Spekulacje na temat wymiarów są rozbieżne. Niektóre źródła podają, że rozmiar jest o jedną trzecią mniejszy, ale w tym momencie nie jest to aż tak ważne. Dużo ciekawsza jest informacja o tzw. wyświetlaczu od krawędzi do krawędzi. W wolnym tłumaczeniu na czeski „wyświetlanie od krawędzi do krawędzi”. Czy to oznacza, że iPhone nano straci charakterystyczny przycisk Home? To wciąż wielka niewiadoma, ale ostatnio rozmawialiśmy o przyszłości jednego z niewielu przycisków sprzętowych w telefonie Apple spekulowali.
Nowe MobileMe i iOS w chmurze
Pod względem designu iPhone nano nie powinien się zbytnio różnić. Jednak zasadnicza różnica może kryć się w środku. Anonimowe źródło, które również powinno mieć coś wspólnego z tajnie strzeżonym prototypem, a mianowicie pro Kult Mac stwierdził, że nowemu urządzeniu będzie brakowało pamięci wewnętrznej. I całkowicie. iPhone nano miałby wystarczającą ilość pamięci tylko do strumieniowego przesyłania multimediów z chmury. Cała zawartość miała być przechowywana na serwerach MobileMe, a system w większości opierał się na synchronizacji w chmurze.
Jednak obecna forma MobileMe nie jest do tego wystarczająca. Dlatego Apple planuje na lato dużą innowację. Po „odbudowaniu” MobileMe powinien służyć jako magazyn zdjęć, muzyki czy filmów, co znacząco zmniejszy zapotrzebowanie iPhone'a na dużą pamięć. Jednocześnie Apple rozważa udostępnienie MobileMe całkowicie za darmo (obecnie kosztuje 99 dolarów rocznie), a oprócz klasycznych multimediów i plików usługa miałaby pełnić także funkcję nowego internetowego serwera muzycznego, nad którym kalifornijska firma pracuje po zakup serwera LaLa.com.
Wróćmy jednak do iPhone'a nano. Czy w ogóle możliwe jest, że takie urządzenie obejdzie się bez pamięci wewnętrznej? W końcu system operacyjny i najważniejsze dane muszą na czymś działać. Zdjęcia zrobione iPhonem musiałyby być przesyłane do Internetu w czasie rzeczywistym, załączniki do wiadomości e-mail i inne dokumenty również musiałyby zostać przetworzone. A ponieważ w skali globalnej połączenie internetowe nie jest wszędzie dobrze dostępne, może to stanowić poważny problem. Dlatego bardziej realistyczne jest to, że Apple wolałby wybrać swego rodzaju kompromis między pamięcią wewnętrzną a chmurą.
Jednym z powodów, dla których Apple zdecydował się na wymazanie pamięci wewnętrznej telefonu, jest niewątpliwie cena. Sama pamięć jest jednym z najdroższych elementów całego iPhone'a, powinna kosztować nawet jedną czwartą całkowitej ceny.
Niższa cena i wyzwanie dla Androida
Ale po co Apple miałby w ogóle decydować się na takie urządzenie, skoro teraz odnosi ogromny sukces dzięki iPhone’owi 4 (a także poprzednim modelom)? Powód jest prosty, bo na rynek zaczyna trafiać coraz więcej smartfonów, a ich cena stale spada. Przede wszystkim smartfony z Androidem dostępne są w bardzo atrakcyjnych dla użytkowników cenach. Apple w tej chwili po prostu nie może z nimi konkurować. W Cupertino doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego pracują nad pomniejszonym modelem swojego telefonu.
iPhone nano powinien być znacznie tańszy, a jego szacunkowa cena wynosi około 200 dolarów. Użytkownik nie musiałby podpisywać umowy z operatorem, a Apple pracuje nad nową technologią, która umożliwiłaby przełączanie pomiędzy różnymi sieciami GSM i CDMA. Kupując telefon, użytkownik miałby zatem całkowicie swobodny wybór operatora, który zaoferuje mu najlepsze warunki. To znacząco przełamałoby lody dla Apple’a w USA, gdyż do niedawna iPhone był oferowany wyłącznie przez firmę AT&T, do której kilka tygodni temu dołączył Verizon. W przypadku nowego Uniwersalna karta SIM, jak nazywa się ta technologia, klient nie musiałby już decydować, z jakim operatorem współpracuje i czy może kupić iPhone'a.
Urządzenie dla każdego
Apple, dysponując mniejszym iPhonem, będzie chciał konkurować z dużym napływem tanich smartfonów z systemem operacyjnym Google Android, a jednocześnie przypaść do gustu tym, którzy myśleli o zakupie iPhone'a, ale odstraszyła ich cena. Dziś o wspomnianych 200 dolarach słyszeli niemal wszyscy, a gdyby iPhone Nano odniósł taki sam sukces, jak jego więksi poprzednicy, mógłby znacząco wstrząsnąć segmentem smartfonów ze średniej półki. Mały iPhone nie powinien być jednak przeznaczony wyłącznie dla nowicjuszy, znajdzie swoich użytkowników także wśród dotychczasowych użytkowników iPhone'ów lub iPadów. Zwłaszcza w przypadku iPada to mniejsze urządzenie wydawałoby się idealnym dodatkiem. W obecnej formie iPhone 4 pod każdym względem jest znacznie bliższy iPadowi i wiele osób nie znajdzie zastosowania dla obu urządzeń jednocześnie, choć każde urządzenie służy nieco innym celom.
Ewentualny iPhone Nano byłby jednak oferowany jako doskonałe uzupełnienie iPada, gdzie tablet Apple byłby „głównym” urządzeniem, a iPhone Nano miałby głównie obsługiwać rozmowy telefoniczne i komunikację. Poza tym, gdyby Apple udoskonalił synchronizację w chmurze, oba urządzenia mogłyby być doskonale połączone i wszystko byłoby prostsze. MacBook lub inny komputer Apple nadałby wtedy wszystkiemu inny wymiar.
Całą sprawę możemy zakończyć stwierdzeniem, że Apple i sam Steve Jobs nie chcieli komentować spekulacji. Ale Apple prawdopodobnie testuje iPhone'a nano. W Cupertino regularnie testuje się kilka prototypów, które ostatecznie nigdy nie zostaną udostępnione publiczności. Pozostaje tylko poczekać do lata, kiedy nowy telefon powinien rzekomo pojawić się wraz z przeprojektowaną usługą MobileMe.
Nie chcę tego mówić, ale jeśli iPhone nano będzie mniejszy, będzie miał nie tylko mniejszą wysokość, ale SZCZEGÓLNIE SZEROKOŚĆ!
Dlaczego tak powinno być? Być? czy jest jakaś zasada, że musi być mniejsza od średnicy czy skąd na to wpadłaś???
W rzeczywistości szeroki mógłby pozostać taki sam, ponieważ ma idealny rozmiar dla dłoni. Przy mniejszej szerokości palce przechodzą na drugą stronę, czyli jak to inaczej opisać. ;-)
Zgadzam się z ipadmasterem - bo głównym powodem zachowania proporcji jest zgodność aplikacji. Przypomnijmy jednak, jak elegancko Apple rozwiązało podwyższoną rozdzielczość - wielokrotnie, aby przydzielić jak najmniej pracy twórcom i aby aplikacje wyglądają tak samo na każdym urządzeniu..
tylko z dostępnych zdjęć wynika, że wyświetlacz powinien mieć te same wymiary.
Nie wiem, skąd dokładnie pochodzą te informacje, ale zakładam, że korzenie będą w samym Apple, czyli sprawdza reakcje na podobne urządzenie. Moim zdaniem jest to głupie. Pomijając kwestie kompatybilności aplikacji, nigdy nie kupiłbym telefonu dotykowego z mniejszym ekranem. Gdyby wyświetlacz pozostał ten sam, ale zmniejszono wymiary, to nie rozumiem, jak Apple mógł sprzedawać go jako tańszą wersję, bo koszty produkcji byłyby wyższe.
Gdybym chciał mieć tańszą wersję swojego flagowca, to po prostu dalej będę sprzedawał poprzedni model 3GS, w którym moje koszty badań i rozwoju zostały już dawno opłacone. Choć z samym 3GS to w zasadzie nic.
Ludzie go kupią, bo będzie nowy, nieużywany, wszystkie aplikacje będą działać, projekt nadal będzie działał, a gdyby kosztował 1/2 lub jedną trzecią ceny, na pewno zmieniliby swoje siatkówki na zielone.
Dokładnie tak myślę :-)
po co kosztowny rozwój, testowanie, skoro mogę wykorzystać końcową generację jako „poziom podstawowy”
Jeżeli w ogóle coś takiego istnieje, to nie sądzę, aby wielkość wyświetlacza uległa zasadniczej zmianie. Natychmiast obaliłoby to kilka twierdzeń Steve Jobs Drive. Myślę, że logiczne byłoby, gdyby Apple przygotował jakiegoś iPhone'a typu Edge to Edge (mniej więcej wielkości obecnego wyświetlacza), który miałby prawdziwy system operacyjny w chmurze. Ten iPhone byłby na tyle inny, że nie byłby w stanie kanibalizować sprzedaży nowego iPhone'a 5 i po 2) nie zaprzeczałby temu, co twierdzi Apple.
A co powiesz na obniżenie ceny iP4 i sprzedaż go jako wersji lite iP5? Gdyby iP5 miał 8 megapikseli, wyświetlacz byłby nieco lepszy, lepsza wytrzymałość, więcej pamięci itp.
:D rozbawiłeś mnie
Ponownie w przyszłości tańsza seria może okazać się korzystniejsza niż przeciąganie produkcji starszych modeli. Gdyby pierwszy iPhone nano odniósł sukces, rozwój drugiego zostałby opłacony i Apple od razu zatrudniłby klasę wyższą i średnią :)