Zamknij reklame

Apple od wielu lat czekał na pokazanie „nowej generacji” swojego pakietu biurowego iWork. Praktycznie przed każdym keynote w ostatnich latach pojawiały się spekulacje, że mogą wreszcie pojawić się nowe Pages, Numbers i Keynote, ostatnio aktualizowane (czyli nową wersję, a nie drobne aktualizacje) w 2009 roku. W końcu stało się to w zeszłym tygodniu, ale reakcja użytkowników nie jest tak pozytywna, jak można by się spodziewać...

Co prawda Apple wprowadziło co prawda zupełnie nowe trio aplikacji z pakietu iWork, a raczej sześć, bo wersja na iOS też doczekała się zmian, ale na razie pochwały zbiera głównie tylko za obróbkę graficzną, co wpisuje się w koncepcję iOS 7, a także ma znacznie bardziej nowoczesny wygląd w OS X. Z kolei od strony funkcjonalnej wszystkie aplikacje – Pages, Numbers i Keynote – utykają na obu nogach.

Ze względu na wymaganą kompatybilność pomiędzy iOS, OS X, a nawet interfejsem WWW, Apple zdecydował się na maksymalne ujednolicenie wszystkich aplikacji i obecnie oferuje użytkownikom praktycznie dwie identyczne aplikacje zarówno dla iOS, jak i OS X. Ma to kilka konsekwencji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych .

Ten sam format pliku zarówno dla komputerów Mac, jak i iOS odgrywa dużą rolę w tym, dlaczego Apple zdecydowało się na taki krok notatki Nigela Warrena. Fakt, że Pages na Macu i iOS działa teraz z tym samym formatem pliku, oznacza, że ​​nie będzie się już zdarzać, że wstawisz obraz do dokumentu tekstowego na Macu, a potem nie zobaczysz go na iPadzie, a edycja dokumentu będzie daleka od pełnoprawnego, jeśli nie niemożliwego.

Krótko mówiąc, Apple zależało na tym, aby użytkownik nie był niczym ograniczony, niezależnie od tego, czy pracuje w zaciszu swojego komputera, czy też edytuje dokumenty na iPadzie, czy nawet iPhonie. Z tego powodu jednak w tym momencie konieczne było przyjęcie pewnych kompromisów. Nie byłoby problemu, gdyby prosty interfejs z iOS został przeniesiony także na aplikacje Mac, wszak użytkownik nie musi uczyć się nowych sterowania, jest jednak jeden haczyk. Wraz z interfejsem funkcje również zostały przeniesione z iOS na Maca, więc tak naprawdę nie zostały przeniesione.

Na przykład, podczas gdy Pages '09 był stosunkowo zaawansowanym edytorem tekstu i częściowo konkurował z programem Word firmy Microsoft, nowy Pages jest mniej więcej prostym edytorem tekstu bez zaawansowanych funkcji. Arkusz kalkulacyjny Numbers spotkał ten sam los. Na chwilę obecną iWork for Mac to praktycznie tylko przekonwertowana wersja z iOS, która co zrozumiałe nie oferuje tyle, co pełnoprawne aplikacje desktopowe.

I właśnie z tego powodu w zeszłym tygodniu nasiliła się fala niezadowolenia użytkowników. Ci, którzy na co dzień korzystali z aplikacji iWork, najprawdopodobniej stracili teraz dużą liczbę funkcji, bez których nie mogą się obejść. Dla takich użytkowników często ważniejsza jest funkcjonalność niż kompatybilność, ale niestety dla nich Apple nie wyznaje takiej filozofii.

Jak trafne notatki Matthew Panzarino, Apple musiało teraz zrobić kilka kroków do tyłu, aby ponownie zrobić krok do przodu. Chociaż użytkownicy mają prawo protestować, ponieważ Pages, Numbers i Keynote rzeczywiście utraciły piętno bardziej profesjonalnych narzędzi, jest zbyt wcześnie, aby panikować o ich przyszłość. Apple zdecydowało się zakreślić grubą linię za przeszłością i od nowa przebudować swoje aplikacje biurowe.

Wskazuje na to również usunięcie metki z ceną, która wskazuje na nową erę. Jednocześnie jednak ta era nie powinna oznaczać, że skoro aplikacje iWork są teraz bezpłatne, to nie otrzymają potrzebnej im opieki, a zaawansowane funkcje zostaną na zawsze zapomniane. Losy Final Cut Pro X, jako aplikacji znacznie bardziej profesjonalnej, również mogą sugerować, że nie ma powodów do zmartwień (przynajmniej na razie). Radykalnej zmiany dokonał także Apple dwa lata temu, kiedy wiele zaawansowanych funkcji musiało odejść na bok kosztem nowego interfejsu, ale nawet wtedy użytkownicy zbuntowali się i w Cupertino z czasem większość istotnych części wróciła do Final Cut Pro X.

Poza tym sytuacja z iWork jest trochę inna, gdyż w przypadku profesjonalnego narzędzia do edycji wideo Apple postąpił radykalnie i usunął stare natychmiast po pojawieniu się nowej wersji. Zatem ci, którzy tego potrzebują, mogą na razie pozostać przy aplikacjach z 2009 r. Taka jest obecnie filozofia Apple i użytkownicy nie mogą nic z tym zrobić. Wydaje się, że jest to kwestia sprawiedliwa wobec długoletnich użytkowników Pages lub Numbers, ale Apple najwyraźniej nie zajmuje się już tym i patrzy w przyszłość.

.