Zamknij reklame

Oczekuje się, że kolejne wydarzenie Apple zostanie wstępnie nagrane we wtorek, 8 marca. Można było spodziewać się iPhone’a SE 3. generacji, iPada Air 5. generacji oraz komputerów z chipem M2, które prawdopodobnie zajmą najwięcej czasu z całego Keynote. Być może ostatni, który będzie transmitowany na żywo, ale wciąż z nagrania. 

Wraz z nadejściem globalnej pandemii koronaawirusa wiele firm musiało dostosować swoje ustalone praktyki. Oprócz Home Office poruszono także kwestię prezentacji nowych produktów i usług. Ponieważ skupienie dużej liczby osób w jednym miejscu nie było pożądane, Apple sięgnął po wcześniej nagrany format swoich prezentacji.

Pracownicy zaczynają wracać do biur 

Po raz pierwszy zdarzyło się to przy WWDC 2020, tak samo było ostatnim razem, czyli jesienią ubiegłego roku, i tak samo będzie teraz. Ale może to być też ostatni raz. Z dostępnych informacji wynika, że ​​sam Apple już zaczyna zapraszać swoich pracowników do Apple Park. Od 11 kwietnia wszystko może zacząć wracać do normy, przynajmniej tu i w pozostałych biurach firmy.

Pandemia Covid-19 na całym świecie powoli traci siły, dzięki moczeniu i szczepieniom, dlatego pracownicy firmy powinni przynajmniej jeden dzień roboczy w tygodniu od określonego terminu wrócić do pracy. Na początku maja powinny być dwa dni, do końca miesiąca trzy. Istnieje więc teoretyczna szansa, że ​​tegoroczne WWDC22 mogłoby mieć już starą, znaną już formę, czyli taką, w której zgromadzą się deweloperzy z całego świata. Choć na pewno nie w takiej ilości, jak przed 2020 rokiem. 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i pracownicy faktycznie zaczną wracać do biura, to nawet jeśli firmie nie uda się dotrzymać czerwcowego terminu swojej konferencji deweloperskiej, jest szansa, że ​​pierwszy od wybuchu pandemii „na żywo” Keynote może to być ten z wprowadzeniem iPhone'ów 14. Oczekuje się, że będzie to zaplanowane na typową datę wrześniową. Ale czy właściwym będzie powrót do formatu na żywo?

Zalety i wady 

Jeśli spojrzysz na którekolwiek z wcześniej sfilmowanych wydarzeń wytwórni, wyraźnie zobaczysz jakość pracy scenarzysty i reżyserii, a także pracy wykonanej przez artystów zajmujących się efektami specjalnymi. Wygląda dobrze, nie ma miejsca na błędy, ma tempo i płynność. Z drugiej strony brakuje w nim człowieczeństwa. Nie tylko w prezentacji reakcji publiczności na żywo, która dziwi się, śmieje i bije brawo jak w telewizyjnym serialu komediowym, ale także w postaci nerwowości prezenterów i ich argumentów oraz często błędów, których nawet Apple nie uniknęło w tym przypadku format.

Ale jest to wygodne dla Apple (i wszystkich innych). Nie muszą zajmować się przepustowością sali, nie muszą zajmować się ustaleniami technicznymi, nie muszą zdawać egzaminów. Każdy na chłodno i spokojnie recytuje swoją wypowiedź w dogodnym dla siebie czasie i idą dalej. Na krojowni wszystko jest wtedy dopasowywane tak, aby wyeliminować niepotrzebne rzeczy, których często nie da się ocenić podczas testów. W przypadku pre-recordingu praca z kamerą też jest ciekawsza, bo jest na to czas i spokój. Po zakończeniu wydarzenia film może być także od razu dostępny na YouTube, wraz z odpowiednimi zakładkami. 

Chociaż jestem fanem prezentacji na żywo, w ogóle nie byłbym zły na Apple, gdyby zastosowało kombinację obu. Nie w ten sposób, że część wydarzenia była wcześniej nagrana, a część na żywo, ale żeby te najważniejsze były na żywo (iPhone'y), a te mniej interesujące tylko nagrane wcześniej (WWDC). Przecież prezentowanie nowych systemów operacyjnych bezpośrednio zachęca do pokazania wszystkiego w pełnej krasie w formie filmów, a nie tylko demonstracji na żywo na scenie. 

.