Zamknij reklame

Hasło „5G” jest rzucane codziennie. Ale czy jest coś dla przeciętnego użytkownika urządzenia z obsługą 5G, dlaczego miałby tego chcieć? 5G najbardziej kojarzy nam się ze smartfonami. Prawdą jest, że w tym kontekście będziemy go używać najczęściej. Chociaż „będziemy używać” to etykieta bardzo wątpliwa. 

Nawet smartfony z niższej półki w cenie około pięciu tysięcy koron mają już 5G, a w wyższych jest to już mniej więcej oczywistością. Mimo to każdy producent nie zapomina wspomnieć o 5G w swoim telefonie ze wsparciem dla sieci 5. generacji. To tylko chwyt marketingowy. Na szczęście Apple kaszle na to i nie dorównuje wszystkim innym. Właściwie zrobił to tylko raz. 

Mowa o iPhonie 3G, który miał ogłosić światu, że obsługuje już sieć 3G. Od czasu jego ulepszonej wersji w postaci iPhone'a 3GS pozbyliśmy się jednak jakichkolwiek oznaczeń jakichkolwiek sieci. Nawet w przypadku iPadów nie wspomniał, czy obsługują 3G, czy 4G/LTE. Wymienia je tylko jako komórkowe. Obecnie spekuluje się jednak, że nawet podstawowy iPad będzie uczył się 5G i pojawia się pytanie, czy firma będzie chciała to w jakiś sposób promować.

Czy naprawdę będziemy korzystać z 5G? 

Należy zauważyć, że zasięg ten powoli, ale jednak się rozszerza. Aby operatorzy krajowi mogli kusić specjalnymi taryfami na 5G, muszą także zapewnić klientowi odpowiedni zasięg. Problem jednak w tym, że klient ma urządzenie, które potrafi wykorzystać potencjał 5G, ale czy wie, jak go faktycznie wykorzystać? Kiedy mieliśmy tutaj EDGE i pojawiło się 3G, skok prędkości był ogromny. Zauważyliśmy zauważalny wzrost prędkości nawet przy przejściu z 3G na 4G/LTE.

Jednak 5G jest ograniczone do przeciętnego użytkownika. Z radością może prychnąć na 4G/LTE, które obejmuje większość kraju, a 5G może go całkowicie uspokoić. Zatem kupno urządzenia tylko dlatego, że oferuje tę technologię, jest obecnie mniej lub bardziej bezsensowne. Inaczej może być jednak za rok, dwa, kiedy użyteczność może być już wyższa. Przecież korzystanie z 5G też może być dość irytujące. 

Mam tu na myśli szczególnie tych, którzy dużo podróżują. Jeśli pamiętacie ciągłe przełączanie odbioru z 3G na EDGE i z 4G na 3G, tutaj sytuacja jest taka sama. Wystarczy przejść się po mieście, które nie jest całkowicie osłonięte, a połączenie co jakiś czas się przełącza. Czy to Ci przeszkadza? Tak, ponieważ w tej chwili jesteś oczywiście offline i to zżera baterię urządzenia. Powoli opłaca się wyłączyć 5G na urządzeniu i włączyć ponownie dopiero wtedy, gdy mamy stałą lokalizację i w jakiś sposób doceniamy wzrost prędkości. Jeśli masz ochotę na prawdziwy hardkor, wsiądź do pociągu z Czeskich Budziejowic do Pragi i policz, ile razy Twoje urządzenie przełączało się z jednej sieci do drugiej.

Nie zatrzymamy postępu 

Dobrze, że jest 5G. Dobrze, że nadchodzi 6G. Technologia musi iść do przodu, ale klient nie powinien być zdezorientowany co do tego, jak faktycznie potrzebna jest sieć 5G, gdy rzeczywistość jest odwrotna. Teraz już tylko nieliczne osoby potrafią wykorzystać potencjał 5G, jeśli mówimy o osobach prywatnych, a nie o firmach, co oczywiście przynosi więcej korzyści. Skoro operatorzy tak bardzo forsują 5G, powinni też realnie powiedzieć nam, jakie korzyści nam to przyniesie. Nie tylko nam, ale także Wam, Waszym rodzicom i dziadkom, gdy przedstawiają to w reklamach, jak naprawdę każdy może mieć 5G. Ale na co? 

.