Jedną z największych przeszkód, jakie Apple musiał pokonać podczas opracowywania zegarka, była lub nadal jest żywotność baterii. Dlatego w trakcie wydajność w ogóle nie wspomniał o trwałości swojego zegarka, a później stwierdził to bez większych szczegółów oczekuje codziennego ładowania. Nawet sam Apple tak naprawdę nie wiedział, jak daleko posunie się Apple Watch pod względem pojemności baterii.
Marka Gurmana z 9to5Mac teraz ze swoich źródeł bezpośrednio od Apple wygrał szczegółowe informacje na temat celów kalifornijskiej firmy dotyczących tego, jak długo powinien służyć zegarek. Poniższe dane mogą odbiegać od rzeczywistych wartości, które mamy nadzieję poznać już w marcu, ale jedno jest pewne: jeden dzień bez ładowarki będzie prawdziwym maksimum, jakie wytrzyma Apple Watch.
Problem z żywotnością baterii wynika częściowo z małej obudowy zegarka i faktu, że rozwój baterii nie nadąża za rozwojem procesorów i innych podzespołów wymagających coraz większej ilości energii, a częściowo z faktu, że że Apple zainwestowało w bardzo wymagające komponenty do zegarka.
Układ S1 powinien być w stanie dorównać wydajnością procesorowi A5, z którego korzystał iPhone 4S, iPad 2 i iPod touch obecnej generacji, a kolorowy wyświetlacz zgodny z Retina był w stanie wyświetlać 60 klatek na sekundę. Obydwa te komponenty wysysają z baterii mnóstwo energii, dlatego Apple przynajmniej od początku dążył do tego, aby Apple Watch wytrzymał około jednego dnia przy mniej aktywnym użytkowaniu, a resztę czasu „odpoczywał”.
A skoro mowa o liczbach, wytrzymałość Apple Watcha powinna kształtować się następująco: 2,5 do 4 godzin aktywnego użytkowania z aplikacjami w porównaniu z 19 godzinami aktywnego i pasywnego użytkowania łącznie, co nie stanowi większego problemu dla zegarka, gdyż przez większość czasu nie korzystamy z niego. tak naprawdę go nie używamy, ale po prostu mamy go przywiązanego do rąk.
Pod względem trwałości Apple nie wymyśli niczego rewolucyjnego, czego nawet nie spodziewano się po wprowadzeniu na rynek Apple Watcha – jego zegarki wytrzymują mniej więcej tyle samo, co obecne rozwiązania konkurencyjnych marek. W trybie energooszczędnym Apple Watch mógłby wytrzymać od dwóch do trzech dni, jednak w najbardziej ekstremalnym przypadku, czyli przy stale włączonym wyświetlaczu, zgaśnie w ciągu trzech godzin. Powinny wytrzymać co najmniej godzinę dłużej, jeśli są używane jako tracker podczas uprawiania sportu.
Każdy użytkownik zapewne będzie korzystał z Apple Watcha nieco inaczej, ale najwyraźniej nikt nie jest w stanie z nim funkcjonować bez podłączenia do ładowarki dłużej niż jeden dzień. Natomiast w trybie normalnym wyświetlacz zegarka będzie wyłączony i włączy się dopiero, gdy na przykład spojrzysz na zegarek (w celu sprawdzenia godziny) lub otrzymasz powiadomienie. Apple nie mogło osiągnąć dłuższego czasu pracy na baterii nawet wtedy, gdy zdecydowana większość operacji obliczeniowych będzie wykonywana przez iPhone'a podłączonego do zegarka.
Ale na pewno nie jest to sytuacja satysfakcjonująca dla Apple. Według 9to5Mac rozdał prawie trzy tysiące jednostek testowych, aby sprawdzić wytrzymałość w rzeczywistych warunkach. Według najnowszych informacji tak przychodzić Apple Watch już pod koniec marca, kiedy poznamy także ich prawdziwą trwałość.
Podsumujmy więc, damy +-10000 za coś, czego będziemy się bać używać, żeby nie zabrakło mu w ciągu dnia. Aha, ten segment po prostu nie ma sensu, dopóki latarka nie zostanie jakoś naprawiona, nie chcę być niewolnikiem innego urządzenia, które nie wytrzyma weekendu bez gniazdek. :( Może jakieś następne pokolenie…
Nazywa się to klatką w klatce. Te zegarki będą małe i duże. Nie wszyscy będą korzystać z czujników. Zatem spekulacje na temat trwałości są w tym momencie kompletnym bzdurą
Apple Watch wykorzystuje mocny procesor, który wysysa mnóstwo energii... super, a już myślałem, że za rok z drugą generacją też będę miał w nim GPS, jak niektóre inne smartwatche, ale chyba ledwo..
Uderzyło mnie sformułowanie „powinny wytrzymać godzinę dłużej, jeśli będą używane jako tracker podczas uprawiania sportu”. Te „zegarki” mają tę funkcję stale pełnić, w końcu mają liczyć kroki, dystans , przyrost wysokości i, co nie mniej ważne, pomiar tętna. Jasne, pomiar tętna pewnie nie będzie odbywał się cały czas, ale pozostałe funkcje trackera muszą wspierać Watcha przez cały dzień, bo inaczej te funkcje nie miałyby tam większego sensu. A może się mylę? Jak zatem interpretować wzmiankę o 4 (!) godzinach śledzenia aktywności?
Szczerze mówiąc, nie sądzę, że ładowanie zegarka wieczorem jest rzeczą ograniczającą dane (w końcu kto woli zegarek). Jedyne czego będzie mi brakować to cichego budzika.
i nie chowaj się za ołówkiem :P
Apple ma szczęście, że jest silną marką, bo inaczej nie wiem, nie wiem. na początku będzie to hit, ale rynek nasyci się jeszcze szybciej niż tabletami. iPhone wywołał efekt wow, to westchnienie ulgi, tym razem wszyscy oczekiwali od Apple zbyt wiele. inteligentne zegarki z pewnością nie są złudzeniem, ale w obecnej formie nie ułatwiają znacząco życia. wiele marek nadal nie ma naprawdę dobrego inteligentnego zegarka i nie będzie to Apple, nawet jeśli powiem odwrotnie i znowu porozmawiam o ekosystemie.
Ponieważ należę już do „starszego pokolenia”, pamiętam, jak mój dziadek regularnie nakręcał zegarek gdzieś w latach 70-tych. Z czasem pojawiły się zegarki samonakręcające, potem „zegarki cyfrowe” i wszyscy byliśmy przekonani, że nikt już nigdy zegarka nie „nakręci”. I mamy to z powrotem :) No cóż, przynajmniej kiedyś moje wnuki będą miały co wspominać :)
To przeceniona pierwsza generacja. I z pewnością wiele funkcji będzie klasycznie zabronionych. Dopóki Apple nie będzie usatysfakcjonowane, nie udostępni żadnej innej funkcji. Generacja 2-3 będzie lepsza.
Wiecie, ostatnio zaczynają mnie przerażać te "wizje". W jakiś sposób tracę uczciwość produktu. Zamiast produktu, produktu, projektu, który jest dobry już w pierwszej generacji i nie posiada większych wad, gdzie za wadę uważam 24-godzinną trwałość zegarka, dopuszcza się pracę w toku w ramach motto „pierwsza generacja”. Pierwsza wersja SW, cóż, może nie działać poprawnie, w końcu to pierwsza i aktualizacja lub kolejna wersja to rozwiąże - zobacz tegoroczny OSX. Znam grupę programistów z międzynarodowych gigantów, którzy tam pod presją biznesowego terminu z łatwością tworzą „ślepe strony” – takie czarne skrzynki z tym, że rozwiąże to sama aktualizacja, ale co najważniejsze, że klient zapłaci za to.
Nie wiem, jak ktoś by się czuł, przychodząc do nowego piekarza, dostać od niego nieupieczony, przaśny chleb i zadowolić się odpowiedziami – cóż, to pierwsze pokolenie, za 2-3 lata będzie lepsze. więc nie denerwuj się zbytnio i kopaj. Czy ktoś inny kupiłby tam taki chleb? A może ktoś kupił parę butów, których nie da się zasznurować, a szewc powiedziałby Ci, że masz wrócić za rok, że w kolejnej wersji będą dziury?
I nie zwalajmy tego na postęp technologiczny, w Apple i nie tylko w Apple, oni doskonale wiedzą, że Watch ma po prostu miliard much, ale i tak Wam go sprzedają ze spokojem, bo wszyscy sobie powiemy. ..no cóż, to pierwsza generacja, za 2-3 będzie na pewno lepsza…
Masz absolutną rację. I nie wstydzą się wypłacać sobie pensji, podobnie jak Ahrendts, nowy wiceprezes ds. sklepów stacjonarnych i internetowych, ponad 73 miliony dolarów. Uważam to za normalne złodziejstwo i oszustwo, gdy sprzedam za drogie pieniądze coś, co nie działa tak, jak powinno. Niestety, ludzka głupota i wysiłek, aby być IN, są ogromne. Niestety, chcemy być oszukani i chętnie za to płacimy. I to nie tylko Apple.
Jakość nie jest dzisiaj badana. Ważna jest marka i prestiż. A mądrzy ludzie zarabiają miliardy na naszej głupocie.
Myślę, że ludzka zazdrość sięga nieba. Te zegarki będą miały pewne parametry, które będą znane i niektórym będą wystarczające i je kupią, a innym nie kupią i nie kupią. To, że ktoś kupuje coś, o czym wie, że nie będzie mu odpowiadać, to jego sprawa, a nie wina Apple.
Nawet jeśli cokolwiek z tego, co piszesz, jest prawdą, nadal ukrywasz to z protekcjonalnością w stylu „biedni ludzie nie wiedzą, po prostu kupują”, co jest dosłownie bezużyteczne.
Gdyby Apple od początku realizowało tę strategię, nigdy więcej nie usłyszałbym o Apple.
Nie jęcz tutaj. Gdyby każdy producent na świecie zastosował w swoich urządzeniach najlepszą możliwą aktualnie badaną technologię, sytuacja byłaby lepsza, ale przerwy między nową wersją produktu byłyby dłuższe (co nie jest złe, ale byłoby dużo stagnacji woda, a to niedobrze) i przede wszystkim najważniejsza kwestia = gospodarka ;) Pieniądze muszą się ruszyć, w przeciwnym razie światowa gospodarka upadnie jeszcze bardziej niż spada.