Zamknij reklame

Dwadzieścia pięć sekund. Historia chyba nie pamięta, jak Apple stworzył w myśl przewodniej tak małą przestrzeń dla jakiegokolwiek nowego produktu. W niecałe pół minuty Phil Schiller zdążył wspomnieć tylko o jednej nowości (więcej nie ma nawet iPad mini 3) i zdradzić ceny, nic więcej. Jednak widoczne lekceważenie mniejszego tabletu może zwiastować możliwy rozwój w przyszłości. Dokąd zmierza Apple i dokąd zmierzają iPady?

Już po roku Apple rozwalił wszystko, co próbował stworzyć z zeszłorocznymi iPadami. Jeśli jesteśmy rok temu wiwatowali nad tym, że kalifornijska firma zdecydowała się maksymalnie ujednolicić iPady siedmiocalowe i dziewięciocalowe, a użytkownik wybiera już praktycznie wyłącznie pod względem wielkości wyświetlacza, dziś wszystko jest inne. Fragmentacja powraca do oferty iPadów, a portfolio Apple jest teraz bardziej zróżnicowane niż kiedykolwiek.

Jest tam słynna maksymalnie prosta oferta Apple. Wcześniej kalifornijska firma opierała się na tym, że oferowała tylko kilka produktów. Do tej pory użytkownik może wybierać spośród niesamowitych 56 wariantów iPada w Apple Online Store, od pierwszego iPada mini po najnowszego iPada Air 2. Apple najwyraźniej stara się przyciągnąć uwagę jak największej części społeczeństwa, skoro najtańszy iPad może teraz można kupić za niecałe siedem tysięcy koron, ale niektóre modele wydają się nie na miejscu w menu.

Obecne rozdrobnienie może być także zwiastunem znaczących zmian i przyszłego kierunku Apple. Najpierw był mały telefon. Następnie uzupełniono go o duży tablet. Wtedy mniejszy tablet zmieści się pomiędzy małym telefonem a dużym tabletem. W tym roku wszystko jest jednak inne, Apple zmienia ustalony porządek i wyraźnie stawia na produkty z większymi wyświetlaczami. To tak, jakby na czwartkowym przemówieniu pokazał „nowego” iPada mini tak po prostu z obowiązku, żeby nie zostało powiedziane, ale nawet Phil Schiller widział, że w ogóle go nie interesuje ten tablet.

[do action=”citation”]iPad mini 2 to najtańszy mniejszy tablet firmy Apple.[/do]

Największą uwagę miał przykuć nowy iPad Air i tak się stało. Trochę nie na miejscu wydawało się to, gdy Apple pod koniec prezentacji pokazał, że tak naprawdę oferuje nie tylko swój najcieńszy tablet w historii, ale także dziesiątki innych wariantów. Jego przesłanie było jasne: iPad Air 2 to ten, który powinieneś kupić. Jest w nim przyszłość.

Nowy iPad Air to taka aktualizacja, jaką moglibyśmy sobie wyobrazić po roku – szybszy procesor, ulepszony wyświetlacz, cieńsza obudowa, lepszy aparat i Touch ID. Najlepszy i najpotężniejszy iPad, jaki kiedykolwiek wyprodukował Apple, i będzie jedyny. Jakakolwiek by nie była motywacja tej decyzji, w Cupertino nie chcą już więcej iPadów o tych samych parametrach, różniących się jedynie inną przekątną. Za iPada mini 3 użytkownicy zapłacą teraz co najmniej 2 koron za sam Touch ID i złoty kolor, czego żaden rozsądny użytkownik nie jest w stanie zapłacić, skoro może dostać dokładnie to samo urządzenie za trzy–cztery tysiące mniej, tyle że bez czytnika linii papilarnych.

W aktualnej ofercie iPadów jest jeszcze jeden iPad mini pierwszej generacji, który wydaje się podobnie bezsensowny. Dwuletni sprzęt, który był już wyposażony w roczny procesor A5. Do tego nie ma Retina i naprawdę trudno ocenić, dlaczego Apple nadal trzyma w sprzedaży pierwszego iPada mini. Za jedyne 1 koron więcej można kupić iPada mini 300, który jest obecnie zdecydowanie najtańszym i najlepszym mniejszym tabletem firmy Apple pod względem stosunku ceny do wydajności.

Jednym z powodów, dla których Apple zdecydował się na to wszystko, jest wygoda. W ciągu najbliższych miesięcy Apple może przejść na zupełnie inną gamę urządzeń mobilnych, zaczynając od iPhone'a 6, a kończąc na długo spekulowanym iPadzie Pro, czyli tablecie z ekranem o przekątnej większej niż dwanaście cali. Do tej pory polityka Apple była jasna: mały telefon i duży tablet. Ale te dwa urządzenia zaczynają się coraz bardziej na siebie nakładać, a Apple reaguje. Nie stanie się to od razu i z dnia na dzień, ale zamiast oferty z 3,5 cala na 9,7 cala z 2010 roku, w 2015 roku możemy spodziewać się więcej z 4,7 cala na 12,9 cala, a zatem oczywiste jest przesunięcie się w stronę ogólnie większych wyświetlaczy.

O większym iPadzie, oficjalnie nazywanym iPadem Pro, mówiło się już rok temu, a wraz z upływem czasu coraz większy sens ma tablet Apple'a o przekątnej niemal trzynastu cali. Od września w przestrzeń zdominowaną wcześniej przez iPada mini zaczęły wkraczać nowe iPhone'y, a zwłaszcza w przypadku 6 Plus wielu użytkowników wymieniło nie tylko poprzedniego iPhone'a, ale także iPada, zwykle iPada mini. To naprawdę dodaje wartości dużemu 5,5-calowemu wyświetlaczowi iPhone'a 6 Plus do iPada Air, a w tej chwili iPad mini wydaje się skazany na porażkę. Przynajmniej sądząc po tym, jak Apple potraktował go w czwartek.

[do action=”citation”]iPad mini się kończy. Swoje już spełniłeś.[/do]

Jednak Apple na pewno nie zrezygnuje z tabletów jako takich, w dalszym ciągu stanowią dla niego bardzo interesujący biznes, który dopiero w ostatnich miesiącach zaczął się stagnować, dlatego trzeba zastanowić się, jak go na nowo ożywić. iPad mini dobiega końca, spełnił już swoje zadanie w czasach, gdy Apple nie miał dużych iPhone’ów i musiał odpowiedzieć na rosnący rynek mniejszych tabletów z Androidem. A jeśli nie mniejszy, logiczne wydaje się pójść w stronę jeszcze większego wyświetlacza.

Dzięki niemal 13-calowemu wyświetlaczowi Retina iPad Pro mógł wreszcie zaoferować coś więcej niż znaną siatkę ikon i przenieść iOS (być może we współpracy z OS X) na wyższy poziom. Apple przyznaje, że nadal nie zrobiło to tak wielkiego rozgłosu w świecie korporacji, jak by sobie tego życzyło, a partnerstwo z IBM daje mu ogromną szansę na zrobienie tego. Użytkowników biznesowych z pewnością o wiele bardziej zainteresuje iPad Pro, z szytym na miarę zaawansowanym oprogramowaniem i całą gamą akcesoriów, niż iPad mini, który choć kompaktowy, poradzi sobie jedynie z podstawowymi zadaniami biurowymi.

Może nie być już urządzeniem z systemem iOS jako takim. iPad Pro mógłby być znacznie bliższy MacBookom niż iPhonem, ale o to w tym wszystkim chodzi – większe iPhone’y pod wieloma względami zastąpią tablety i chociaż jest jeszcze miejsce na iPada Air, potencjalny większy iPad nie może być po prostu przedłużeniem To. Apple musi starać się dotrzeć do nowych klientów, a jeśli jest jakiś potencjał do dalszego wzrostu i impulsu do sprzedaży iPadów, to właśnie w sektorze korporacyjnym.

.