Zamknij reklame

Czy kiedy Apple zaprezentowało obecną linię iPhone'ów 14, byłeś zaskoczony ich wyglądem i możliwościami? Wiedzieliśmy praktycznie wszystko o wyglądzie, specyfikacji aparatu i o tym, że będzie Dynamic Island, której po prostu nie potrafiliśmy nazwać i nie znaliśmy jej dokładnych funkcji. Ale Samsung nie jest dużo lepszy od Apple. Chociaż… 

Obie firmy są dla siebie największymi rywalami. Największy pod względem sprzedaży smartfonów jest Samsung, bo punktuje głównie tańszymi modelami. Chociaż Apple jest na drugim miejscu, ma największą sprzedaż właśnie dlatego, że jego iPhone'y są dość drogie. Obydwoje mają jednak zupełnie inną strategię i żaden nie jest w stanie ukryć tego, co chcą pokazać światu na kolejnym Keynote.

Która strategia jest dobra? 

Z logiki dostępu do informacji wynika, że ​​to Apple powinno mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje. Trzyma wszystko w tajemnicy aż do ostatniej chwili, czyli startu Keynote. Ale mimo to w jakiś sposób mu to umyka, czy to ze strony nieodpowiedzialnych pracowników, czy z łańcucha dostaw powiązanego z różnymi przeciekami, którzy następnie rywalizują o to, kto z nich jako pierwszy dostarczy nowe informacje. Gdyby Apple opracował i wyprodukował iPhone'a pod jednym dachem, nie doszłoby do tego, ale nie jest to technicznie wykonalne. Mimo to, biorąc pod uwagę jego strategię, śmiało można stwierdzić, że o planowanych produktach wiemy praktycznie wszystko jeszcze przed oficjalną prezentacją.

Rozważmy teraz sytuację w Samsungu. Ten ostatni zaprezentuje już jutro nową linię swoich flagowych telefonów – Galaxy S23. Wiemy już o nich wszystko i właściwie nie ma co nas tu przedstawiać. Samsung komunikuje się jednak z dziennikarzami, którzy podpisują umowy o zachowaniu poufności, ale niektórym zagranicznym i tak uchodzi to na sucho. Zdarza się też tak, że sklepy mają już na magazynie nowości i robią zdjęcia ich opakowań, zdarza się też, że jakiś szczęściarz ma w ręku najnowszy telefon i wrzuca jego zdjęcia na Twittera.

Trudno ocenić. Apple twierdzi, że aura tajemniczości odgrywa rolę we wprowadzaniu nowych produktów. Samsung wyraźnie tego nienawidzi. Ale Apple jest tu po to, żeby się pośmiać, że pomimo wysiłku włożonego w szperanie w wiadomościach, wszystko mu się uchodzi na sucho. Samsung może na to całkiem nieźle liczyć, bo robi odpowiedni szum wokół swoich produktów, gdy (prawie) każdy chce z góry wiedzieć, czego może się spodziewać. 

A teraz są fani marki 

Ktoś pochłania każdą wiadomość, bo jest entuzjastą technologii, kogoś, kogo po prostu mija bez zainteresowania. Ktoś je czyta i macha do nich. Ktoś ich przeklina za zepsucie całej radości płynącej z Keynote i panującego w nim napięcia, a ktoś cieszy się z wieści, które przynoszą. Jednak Apple swoją restrykcyjną polityką wyróżnia się na tle konkurencji, która z dużym wyprzedzeniem zrozumiała, że ​​odpowiednie zainteresowanie produktem ma w sobie coś.

Przykładowo Google pokazał swoje nowe Pixele już w maju, ale zaprezentował je dopiero jesienią. To samo zrobił ze swoim zegarkiem i, o dziwo, tabletem, którego jeszcze nie wypuścił. Dzięki swojemu pierwszemu smartfonowi Nothing przećwiczyło wówczas jasną kampanię stopniowego udostępniania wiadomości, nie pozostawiając miejsca na przecieki, ponieważ udało mu się powiedzieć wszystko, zanim cokolwiek mogło wycieknąć. Ostatnią oficjalną rzeczą była cena i dostępność. Może Apple mogłoby ponownie rozważyć swoją politykę i spróbować zrobić trochę lepiej. Pozostaje jednak pytanie, co jest tutaj naprawdę lepsze. 

.