Zamknij reklame

Pojawienie się chipów Apple Silicon w pewnym sensie zmieniło nasze spojrzenie na komputery Apple. Przejście z procesorów Intela na autorskie rozwiązania znacząco wpłynęło na świat MacBooków. Niestety, w latach 2016-2020 spotkało ich szereg niezbyt przyjemnych problemów i nie odbiegamy od prawdy, mówiąc, że w tym okresie nie było w ofercie porządnego laptopa Apple’a – jeśli pominiemy wyjątek 16″ MacBook Pro (2019), który jednak kosztował kilkadziesiąt tysięcy koron.

Przejście na chipy ARM zapoczątkowało pewną rewolucję. O ile wcześniejsze MacBooki ulegały przegrzaniu z powodu źle dobranej (lub zbyt cienkiej) konstrukcji i nie potrafiły wykorzystać pełnego potencjału procesorów Intela. Choć nie były najgorsze, to nie oferowały pełnej wydajności, bo nie można było ich schłodzić, co skutkowało ograniczeniem wspomnianej wydajności. I odwrotnie, w przypadku chipów Apple Silicon, ponieważ są one oparte na innej architekturze (ARM), podobne problemy są wielką niewiadomą. Elementy te zapewniają znacznie wyższą wydajność przy niższym zużyciu paliwa. Przecież to najważniejsza cecha Apple'a, dlatego też Keynote za Keynote przechwala się tym, co oferuje jego rozwiązanie wiodąca w branży wydajność na wat lub najlepsza wydajność w odniesieniu do zużycia na wat.

Konsumpcja MacBooków vs. konkurs

Ale czy to naprawdę prawda? Zanim przyjrzymy się samym danym, musimy wyjaśnić jedną ważną kwestię. Chociaż Apple obiecuje wyższą wydajność i naprawdę dotrzymuje słowa, należy zdać sobie sprawę, że maksymalna wydajność nie jest celem Apple Silicon. Jak już wspomniano powyżej, gigant z Cupertino zamiast tego stawia na jak najlepszy stosunek wydajności do zużycia, bo przecież to właśnie one decydują o trwałości samych MacBooków. Od samego początku rzućmy światło na przedstawicieli jabłek. Przykładowo taki MacBook Air z M1 (2020) wyposażony jest w akumulator o pojemności 49,9 Wh, a do ładowania wykorzystuje przejściówkę o mocy 30 W. Oczywiście jest to podstawowy model do regularnej pracy, dlatego poradzi sobie nawet z tak słabszym akumulatorem. ładowarka. Z drugiej strony mamy 16-calowego MacBooka Pro (2021). Opiera się na akumulatorze 100 Wh w połączeniu z ładowarką o mocy 140 W. Różnica pod tym względem jest dość zasadnicza, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że w tym modelu zastosowano znacznie mocniejszy chip, który zużywa więcej energii.

Jeśli następnie spojrzymy na konkurencję, nie zobaczymy bardzo podobnych liczb. Zacznijmy na przykład od Microsoft Surface Laptop 4. Chociaż model ten jest dostępny w czterech wariantach – z procesorem Intel/AMD Ryzen w rozmiarze 13,5″/15″ – wszystkie korzystają z tej samej baterii. Pod tym względem Microsoft polega na baterii 45,8 Wh w połączeniu z zasilaczem 60 W. Sytuacja jest stosunkowo podobna ASUS ZenBook 13 OLED UX325EA-KG260T z baterią 67 Wh i zasilaczem 65 W. W porównaniu do Air oba modele są dość podobne. Zasadniczą różnicę widać jednak w zastosowanej ładowarce – o ile Air bez problemu radzi sobie z mocą 30 W, o tyle konkurencja stawia na więcej, co wiąże się też z większym zużyciem energii.

Apple MacBook Pro (2021)

Pod tym względem skupiliśmy się jednak na zwykłych ultrabookach, których głównymi zaletami powinna być lekkość, wydajność wystarczająca do pracy i długi czas pracy na baterii. W pewnym sensie są stosunkowo ekonomiczne. Jak jednak jest po drugiej stronie barykady, czyli z profesjonalnymi maszynami do pracy? Pod tym względem seria MSI Creator Z16P oferowana jest jako konkurent wspomnianego wcześniej 16-calowego MacBooka Pro, będącego pełnoprawną alternatywą dla laptopa Apple. Opiera się na wydajnym procesorze Intel Core i9 12. generacji i karcie graficznej Nvidia RTX 30XX. W najlepszej konfiguracji znajdziemy RTX 3080 Ti, a w najsłabszej RTX 3060. Taki zestaw jest, co zrozumiałe, energochłonny. Nic więc dziwnego, że MSI zastosowało akumulator o pojemności 90 Wh (paradoksalnie słabszy od MBP 16″) i zasilacz o mocy 240 W. Jest zatem prawie 2 razy potężniejszy niż MagSafe na tym komputerze Mac.

Czy Apple jest zwycięzcą w dziedzinie konsumpcji?

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że laptopy Apple nie mają pod tym względem konkurencji i są po prostu najmniej wymagające pod względem zużycia. Już na wstępie należy zdać sobie sprawę, że wydajność zasilacza nie świadczy o bezpośrednim zużyciu danego urządzenia. Można to doskonale wyjaśnić na praktycznym przykładzie. Możesz także użyć adaptera o mocy 96 W, aby szybko naładować iPhone'a, a mimo to nie będzie on ładował telefonu szybciej niż przy użyciu ładowarki o mocy 20 W. Podobnie jest w przypadku laptopów i do danych, którymi w ten sposób dysponujemy, należy podchodzić z przymrużeniem oka.

Reklama Microsoft Surface Pro 7 z MacBookiem Pro fb
Microsoft w swoim wcześniejszym wydaniu reklama wyniósł linię Surface ponad komputery Mac z Apple Silicon

Musimy jeszcze zwrócić uwagę na jeden dość zasadniczy fakt – tak naprawdę mieszamy tu jabłka z gruszkami. Bardzo ważne jest uświadomienie sobie głównych różnic pomiędzy tymi dwiema architekturami. Podczas gdy mniejsze zużycie jest typowe dla ARM, z drugiej strony x86 może zapewnić znacznie większą wydajność. Tak samo nawet najlepszy Apple Silicon, czyli układ M1 Ultra, pod względem wydajności graficznej nie jest w stanie dorównać obecnemu liderowi w postaci Nvidii GeForce RTX 3080. Przecież właśnie dlatego wspomniany laptop MSI Creator Z16P był w stanie bez problemu pokonać 16-calowego MacBooka Pro z chipem M1 Max w różnych dyscyplinach. Jednak wyższa wydajność wymaga również większego zużycia.

Z tym wiąże się jeszcze jeden interesujący punkt. O ile Maci z Apple Siliconem praktycznie zawsze potrafią oddać użytkownikowi cały swój potencjał, niezależnie od tego, czy są aktualnie podłączone do prądu, czy nie, o tyle u konkurencji nie jest tak. Po odłączeniu od sieci sama moc również może spaść, gdyż sam akumulator jest „niewystarczający” do zasilania.

.