Zamknij reklame

Wtorkowy Apple Keynote po raz kolejny potwierdził kilka dawno znanych rzeczy. Firma radzi sobie lepiej, niż oczekiwano, i jest pewna siebie. Z drugiej strony ma swój standard, z którego nie zamierza rezygnować.

Oglądając tegoroczne wrześniowe Keynote, miałem mieszane uczucia. Nie to, że nie można oglądać doskonale zagranej orkiestry. Nie ma mowy. Całość przebiegła dokładnie według ustalonych zapisów. Tim Cook dzwonił do przedstawicieli jednej firmy po drugiej, a usługa podążała za usługą, a produkt za produktem. Brakowało tylko soku i przysłowiowej wisienki na torcie.

Podczas gdy Steve Jobs był głównym motorem „swojego” Keynote i był mniej więcej dyrygentem, reżyserem i aktorem w jednej osobie, Tim polega na grupie swojego zespołu. Co jest w zasadzie prawdą. Apple nie musi już udowadniać, że firmą kieruje tylko jedna silna osobowość, ale stawia na zespół najlepszych ekspertów w swojej dziedzinie na świecie. To ludzie, którzy rozumieją swoje rzemiosło i mają się czym podzielić. Problem polega jednak na formie, w jakiej to przekazują.

keynote-2019-09-10-19h03m28s420

Modne hasła, takie jak „ekscytujący”, „niesamowity”, „najlepszy w historii” itp. są często puste i pozbawione smaku. Jeszcze gorzej, gdy ktoś czyta je z ekranu i nie daje im odrobiny emocji. Niestety, nie pierwszy raz spotykamy się z tak suchą interpretacją, ale ostatni Keynote raczej łączy się jak długa nić. Nie masz wrażenia, że ​​oglądasz premierę ekscytujących nowych produktów dużej firmy technologicznej, ale raczej jakbyś uczestniczył w nudnym wykładzie teoretycznym z informatyki na dowolnym uniwersytecie.

Ten sam syndrom odczuwają zaproszeni goście, którzy na zmianę jak na bieżni pokazują swoje produkty. Niemal mamy ochotę zapytać: „czy wierzą sobie i prezentowanemu dziełu?”

Zablokuj usługi w swoim ekosystemie i nie puszczaj

Pomijając głośniki, po raz kolejny widzieliśmy mnóstwo filmów przeplatanych filmami marketingowymi. Moim zdaniem często ratują całą imprezę, gdyż są standardowo obrobione na wysokim poziomie. A niektóre zostały sfilmowane w naszym małym basenie. Serce porwie do tańca wielu czeskich widzów.

Raczej nie będę oceniał prezentowanych produktów jako takich. To taki „standard Apple”. Po pierwsze, jestem z branży i częścią mojej pracy jest śledzenie wszelkich informacji i przecieków, a wtedy tak naprawdę nie wydarzyło się nic przełomowego.

Apple to bezpieczna i zadowolona firma. Pływa w stawie jak karp i nie chce ryzykować. Kiedyś był drapieżnym szczupakem, który czai się gdzieś na dnie, gotowym rzucić się i zaatakować we właściwym momencie. Takie szczupaki do dziś są w stawie i Apple o nich wie. Doskonale zdaje sobie też sprawę, że przy obecnej polityce cenowej i zachowaniu proporcji jakościowych nie pozyska zbyt wielu nowych klientów, przynajmniej na rynku smartfonów. W ten sposób będziemy coraz częściej przyzwyczajać się do usług.

Akcjonariusze z pewnością będą zadowoleni, jeśli Apple będzie w stanie zarobić na obecnych klientach, którzy są coraz mniej skłonni do zmiany sprzętu. Pytanie brzmi, co dokładnie sprawia, że ​​usługi Apple’a są tak wyjątkowe na tle konkurencji. Może zamyka cię w swoim ekosystemie i nigdy nie będziesz mógł go opuścić. Mając poczucie błogiego zadowolenia, w końcu nawet nie będziesz chciał.

.