Zamknij reklame

W poniedziałkowe popołudnie na wszystkich wiernych fanów usługi strumieniowego przesyłania muzyki od Apple czekała nie lada gratka – kalifornijski gigant przyszedł z wiadomością, że już na początku czerwca czeka nas znacząca zmiana w audio. Ciesz się dźwiękami swoich ulubionych piosenek w tej samej jakości, w jakiej artyści nagrali je w studiu, dzięki trybowi bezstratnemu. Utwory nagrane w Dolby Atmos będą miały dźwięk przestrzenny, dzięki czemu poczujesz się, jakbyś siedział na środku sali koncertowej. To wszystko otrzymasz bez podwyżki ceny abonamentu, czyli każdy będzie miał dostęp do nagrań studyjnych. Pod tym względem Apple Music udało się znacząco otrząsnąć z Tidala czy Deezera, które pobierają opłaty za lepszy dźwięk. Ale czy bezstratna jakość dźwięku i dźwięk przestrzenny będą tym, czego będziemy używać?

Fani Apple nie mogą obejść się bez systemu Hi-Fi

Jeśli masz w uszach AirPods, a jednocześnie nie możesz się doczekać trybu bezstratnego, możesz od razu sobie na to pozwolić. AirPods nie mają niezbędnych kodeków, aby móc grać w trybie bezstratnym. Tak, nawet z AirPods Max, słuchawkami za 16490 XNUMX CZK, nie będziesz mógł cieszyć się nagraniami w najwyższej możliwej jakości. Oczywiście nie chcę w żaden sposób umniejszać tym tekstem zalet formatu bezstratnego, miałem okazję słuchać muzyki odtwarzanej na wysokiej jakości systemie Hi-Fi lub przez profesjonalne słuchawki, a różnica jest tak uderzające, że ktokolwiek by to zauważył. Ale co to pomoże przeciętnemu użytkownikowi Apple, który kupuje AirPods dla iPhone'a z logicznych powodów ekosystemu?

Apple Music Hi-Fi

Prawdopodobnie nie stanowiłoby to jednak tak dużego problemu, gdyby Apple zastosował w swoich iPhone'ach i iPadach lepsze kodeki audio. Ale jeśli spojrzymy na najnowszego iPhone'a 12 i iPada Pro (2021), nadal mają one ten sam przestarzały kodek AAC, który jest w stanie przesyłać strumieniowo dźwięk o szybkości 256 kbit/s do Twoich uszu. Dobrze przeczytałeś, 256 kbit/s, to jeszcze gorszy kodek niż oferują najwyższej jakości pliki MP3. Jasne, w przypadku np. AirPods Max procesory dbają o świetne dostarczanie dźwięku, ale w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że jest wierny. I czy naprawdę myślisz, że audiofile będą chcieli słuchać muzyki, która nie została nagrana? Przecież Apple wyraźnie sobie zaprzecza.

Tidal doświadczy gwałtownego spadku, Spotify nie przestanie się rozwijać

Jeszcze raz zaznaczam, że przejście na jakość Hi-Fi w cenie abonamentu jest moim zdaniem słuszne i bardzo się cieszę, że będę mógł zabrać ze sobą iPhone'a, założyć słuchawki Bluetooth i może nawet posłuchać w podróży. Jednak nawet jeśli w obecnej sytuacji podłączysz do iPhone'a dowolne urządzenie bezprzewodowe i nie ma znaczenia, czy będzie to kosztować kilkaset, czy tysiące, bezstratny dźwięk po prostu Cię nie zachwyci. Jasne, można kupić przetwornice, ale jest to dość niepraktyczne np. w podróży. Co więcej, w dzisiejszych zabieganych czasach wielu z nas nie ma możliwości usiąść, połączyć wszystkich redukcji i skoncentrować się wyłącznie na muzyce.

Apple Music Hi-Fi

Doskonale rozumiem, że mniejszość prawdziwych audiofilów zatańczy teraz, gdy nie muszą dopłacać do najdroższej wersji Tidala i mogą spokojnie przejść na Apple Music. Zdecydowanie jednak nie planuję w najbliższej przyszłości inwestować w wysokiej jakości technologię audio, zwłaszcza w sytuacji, gdy muzykę odtwarzam raczej jako tło podczas pracy, spaceru lub jazdy komunikacją miejską. Myślę, że 90% użytkowników będzie czuło to samo. Nie zrozum mnie jednak źle. Wyraźnie dostrzegam różnice w dźwięku, a ze względu na moją orientację muzyczną i koncentrację, głównie słuchowo, potrafię rozróżnić, co jest nagraniem wysokiej, a co niskiej jakości. Ponieważ jednak prowadzę bardziej aktywny tryb życia i słucham muzyki, aby uczynić daną czynność przyjemniejszą, słabsza jakość dźwięku nie przeszkadza mi aż tak bardzo, gdy jestem na niej mniej skupiony.

Teraz dochodzimy do kolejnego argumentu, Dolby Atmos i dźwięku przestrzennego, którym możesz cieszyć się na dowolnych słuchawkach. Na pierwszy rzut oka brzmi to kusząco, ale nadal nie do końca rozumiem, dlaczego inni użytkownicy mieliby z tego powodu migrować ze Spotify do Apple Music. Serwis streamingowy firmy z Cupertino nie posiada w pełni dopracowanej rekomendacji utworów, co dla większości osób jest chyba najważniejszym aspektem, dlaczego płacą za programy tego typu. A po co Dolby Atmos w przypadku muzyki, która Ci nie odpowiada? Już pierwszego dnia, gdy Apple doda nowości, z przyjemnością je wypróbuję, ale osobiście nie spodziewam się takiego entuzjazmu, jaki prezentują fani firmy Apple. Zobaczymy, jakie produkty Apple wymyśli później, może w końcu doda wysokiej jakości kodeki, a za kilka lat porozmawiamy inaczej. Na chwilę obecną nie można jednak spodziewać się zbyt dużego odpływu użytkowników Spotify. Co sądzisz o tym temacie? Wyraź swoje zdanie w dyskusji.

.