Zamknij reklame

Obecnie Apple ponownie znajduje się w centrum uwagi Unii Europejskiej. Wiąże się to głównie z nową inicjatywą mającą na celu ujednolicenie złączy zasilania w urządzeniach. Jasne, mieliśmy już tutaj jedną taką „rewolucję”. To wtedy wszyscy producenci oprócz Apple zaczęli używać micro-USB, a w ostatnich latach zaczęli go zastępować bardziej nowoczesnym i praktycznym USB-C. Nawet sam Apple zaczął go używać na MacBookach i iPadzie Pro. Apple mimo, że podejmuje kroki, dzięki którym wszystkoa jego urządzenia w pewnym stopniu obsługują USB-C, powtarza, że ​​przejście ze złącza Lightning na USB-C zaszkodzi innowacjom i środowisku.

Ale ten sam Apple, w czasie, gdy inni producenci jednoczyli się pod presją Unii Europejskiej, przechodził z 30pkolejne złącze Dock do zupełnie nowego złącza Lightning. Obustronne złącze o mniejszych wymiarach niż micro-USB stało się w pewnym stopniu inspiracją dla dzisiejszego standardu USB-C. Wtedy to dzięki niemu Apple spotkało się z krytyką ze strony użytkowników, że mogli po prostu wyrzucić wszystkie akcesoria, które kupili w poprzednich latach, bo nie były kompatybilne z nowymi iPhone'ami i iPadamií. Tylko pamiętaj iPad, wraz z nieoczekiwaną zapowiedzią czwartej generacji zaledwie pół roku po premierze trzeciej, tak się właśnie stałoě to samo, co jeszcze bardziej rozzłościło użytkowników. Bo w ten sposób półroczne urządzenie, które zostało wręcz błyskawicznie wycofane ze sprzedaży, straciło dostęp do nowych akcesoriów. I nie, Apple nie komentował wówczas wpływu swoich działań na środowisko.

Sytuacja dzisiaj, gdy społeczeństwo broni ekologii, na mne wygląda zabawnie. Powiedziałbym raczej, że głównym powodem, dla którego Apple tak bardzo martwi się koniecznością wprowadzenia USB-C na wszystkich urządzeniach z systemem iOS, jest strach zkontrolować koszty. Do tego abtak mógłby produkować autoryzowane akcesoria do iPhone'a lub iPada, musisz zostać objęty programem MFi (Made for iPhone/iPad) i w związku z tym musisz uiścić opłaty licencyjne Apple za korzystanie z zastrzeżonego złącza. To również sprawia, że ​​dodatki są droższe, ponieważ celem każdej legalnej firmy jest generowanie zysku, a niewiele firm byłoby skłonnych zaoszczędzić na opłatach bieżących, gdyby mogły przenieść tę odpowiedzialność na klientów. I Apple też jest usatysfakcjonowane, bo nawet sprzedaż licencji na złącze Lightning na nim zarabia. Gdyby Apple przeszło na USB-C, oznaczałoby to utratę kontroli nad tym, kto produkuje akcesoria do jego urządzeń.

Tak, przejście na nowe złącze wiązałoby się oczywiście z pewnym ryzykiem dla środowiska i utratą kompatybilności z niektórymi akcesoriami, dzięki czemuž byliby użytkownicyi zmuszony do przejścia na nowsze produkty. Ale nie zgadzam się z żądaniem miliardowych odszkodowań, zwłaszcza gdy im dalej, tym więceje producenci v prowadzona przez Apple, promuje rozwiązania bezprzewodowe, w których jest zupełnie nieistotne, jakie złącze zostanie użyte. Troska o środowisko brzmi jednak przyjaźnie dla konsumenta.

MacBook 16" USB-C
.