Zamknij reklame

Obecnie czekamy na oświadczenie sądu w sprawie wyroku, którego nie można oczekiwać w najbliższych tygodniach, a raczej miesiącach. Przestudiowanie 4 stron zeznań i zeznań z pewnością może wymagać dużo pracy, nie mówiąc już o podjęciu jasnej decyzji. Może to przybierać trzy formy, które tutaj omówimy. 

Opcja 1: wygrywa Apple 

Jeśli tak się stanie, tak naprawdę nic się nie stanie. Od Apple będzie zależało tylko, czy złapie się za nos i zrobi coś z wysokością prowizji, czy też w dobrej woli udostępni alternatywną opcję płatności za treści na iOS. Ale wszyscy zapewne wiemy, że nie zrobi tego z dobrej woli. Czyniąc tak, przyznałby jedynie słuszność całej sprawy.

Opcja 2: wygrywa Epic Games 

Jak sama sędzia zauważyła podczas ponownego procesu, nie jest dla niej do końca jasne, co tak naprawdę oznaczałoby zwycięstwo Epic Games, ponieważ firma ta nie była pewna co do remedium. W zasadzie ciągle wspominała: „Uważamy, że Apple nie gra fair i chcielibyśmy, aby sąd coś z tym zrobił”. Najbardziej fatalnym scenariuszem dla Apple w tym przypadku byłaby decyzja, że ​​App Store nie może już być jedynym kanałem dystrybucji treści w ramach platformy iOS. Nie jest jednak jasne, jak powinien wyglądać następny sklep lub sklepy.

Opcja 3: Kompromis 

Jest tutaj oczywiście wiele opcji. Może się na przykład zdarzyć, że Apple będzie musiało obniżyć swoją prowizję. Może na pół? Przy 15% zamiast 30%? I co to spowoduje, gdy inne dystrybucje również pobiorą tę kwotę? Prawdopodobny wyrok z nimi? Inną opcją byłoby umożliwienie programistom wprowadzania do aplikacji informacji, że jeśli kupią produkt na ich stronie, otrzymają go X% taniej. Obecnie nie mogą podawać takich informacji.

Następnie użytkownik będzie musiał opuścić komfort iOS i przejść do sieci i zaufać programiście, że faktycznie dostarczy zakupiony produkt i nie nadużyje jego danych. Jeśli nie chce ryzykować, tak jak dotychczas kupi treści w aplikacji i nie musi obserwować żadnych zmian. Oczywiście nie można tego praktykować powszechnie, ponieważ nie wszyscy deweloperzy mają własne systemy płatności, więc szczególnie ci mali mogliby zostać pobici. A może oni też chcieliby się z tego wyleczyć.

Zapobiegłoby to również ewentualnemu dochodzeniu antymonopolowemu. App Store nie byłby jedynym punktem dystrybucji, a programiści mieliby po prostu wybór, gdzie skierować swoich użytkowników do płatności. W każdym razie nadal pozostanie możliwość dokonania zakupu w aplikacji. Nadal byłaby to kwota o 30% wyższa niż kwota, którą po prostu wepchnąłbyś do kieszeni Apple za zaoferowanie Ci tak eleganckiego i bezpiecznego rozwiązania. Oczywiście dotyczyłoby to tylko zakupów w aplikacji, a nie początkowego zakupu aplikacji wymaganej do jej pobrania (jeśli aplikacja jest płatna).

Koniec jest dobry, cała reszta może też 

Ostatecznie może to nawet nie kosztować Apple zbyt dużo pieniędzy. Zakupy w aplikacji są łatwiejsze i szybsze niż odwiedzanie zewnętrznej strony internetowej, dlatego zdecydowana większość użytkowników może nadal korzystać z mikrotransakcji w systemie. Jedynymi wyjątkami mogą być użytkownicy bardziej doświadczeni technicznie. Może to być więc metoda korzystna dla obu stron. Wilk (Epic Games) zjadłby siebie, a koza (Apple) pozostałaby w całości. I jak już powiedziano, koza byłaby chroniona nawet w przypadku wprowadzenia przez rządy różnych środków regulacyjnych, przeciwko którym mogłaby zdecydowanie się sprzeciwić.

.