Zamknij reklame

Zajmuje się tym cały świat i nie jest to tylko sprawa z nazwy Epicki Gry. Apple jest „oceniany” od Australii, przez Rosję i Francję, aż po rodzime Stany Zjednoczone. Dlaczego? Z wyjątkiem tych drobnych przypadków, gdy ktoś zablokował konto itp., to przede wszystkim pozycja monopolistyczna na rynku aplikacji i procentowa prowizja od tego, ile pobiera za ich sprzedaż i zawarte w nich treści. Ale czy ktoś ma prawo z nim rozmawiać?

„/]

Najwyraźniej tak i oczywiście może go za to ukarać. Na początku był to świetny pomysł, który obecnie wydaje się raczej utopią. Wraz z pojawieniem się drugiego iPhone OS, wraz z wprowadzeniem iPhone'a 3G, powstał App sklep – przechowuj treści cyfrowe, takie jak aplikacje i gry, teraz na wszystkich platformach jabłko, z iOS, na macOS, do tvOS. Apple stawia tutaj na bezpieczeństwo, czyli każda aplikacja i jej aktualizacja musi zostać zatwierdzona, jeśli nie zawiera szkodliwych treści. Następnie pobiera 30% od każdej sprzedanej aplikacji za umożliwienie jej dystrybucji.

podanie

Dlatego Apple włączone do jego urządzenie, w którym oferuje jego system operacyjny, działa jego biznes, który pozwala każdemu kreatywnemu programiście uzyskać wyraźny dochód. I ten rodzaj hojności w końcu zaowocuje. Dlaczego Apple nie robi miejsca na kolejny kanał dystrybucji? Dlaczego Apple żąda 30% sprzedawanej treści? I nie daj Boże, żeby preferencyjnie oferował mi jego aplikacja. Bo jeśli będzie dla nich priorytetem przed konkurencją, ukaramy go grzywną.

Obie strony monety 

Jeśli mówimy o platformie mobilnej, na iOS możesz instalować wyłącznie treści App sklep (chyba że prowadzisz interesy hakerstwo iPhone'a, czyli tzw jailbrak). Na telefonach z Androidem można już jednak instalować treści nie tylko z Google Play, ale także ze stron deweloperów – trzeba dodać, że robisz to na własne ryzyko. Ma to swoją zaletę i wadę. W pierwszym przypadku jest to cena. Treści wychodzące poza Google mogą być o 30% tańsze (np. mikrotransakcje obsługiwane w ramach aplikacji/programisty). Nawet Google bierze tę bardzo magiczną liczbę. W drugim przypadku chodzi o bezpieczeństwo. Treści wykraczające poza Google mogą zawierać złośliwy kod, który może powodować różne niedogodności.

Pod tym względem tak App sklep bezpieczna. Choć oczywiście da się od czasu do czasu przemycić do niego coś, czego nie powinno się w nim znaleźć, to raczej są to tylko wyjątki. Czy zamieniłbyś zatem poczucie bezpieczeństwa na 30% ceny? A co byś zrobił, gdybyś kupił nieodpowiednią aplikację? Jeśli kupisz tytuł, który nie spełni Twoich oczekiwań, Apple zwróci kwotę, którą za niego zapłaciłeś (pod pewnymi warunkami). Czy myślisz, że gdybyś skontaktował się bezpośrednio z programistą, który po prostu chce „zrobić to jeszcze raz”, odzyskałbyś swoje pieniądze? Pod tym względem Epicki Games twierdzi, że tak, bo walczy o bezpośrednią komunikację. Nie jestem tego taki pewien.

30% to za mało, co do tego chyba wszyscy się zgodzimy. Ale to procent, który jest z nami od wielu lat i jak dotąd się sprawdził (nie tylko w App sklep, ale także wszystkie iTunes, Apple TV+ itp.). Dlaczego nagle w 2019 roku wszyscy zaczynają szaleć i wypowiadać się przeciwko niemu? Jasne, pieniądze są najważniejsze. Epicki Games chce zarabiać pieniądze, deweloper chce zarabiać, Apple chce zarabiać i poszczególne stany chcą nawzajem zapisane przez użytkownika. Zatem pod każdym względem Apple traci – albo obniżając prowizję, albo udostępniając dodatkowe kanały dystrybucji na swoich platformach. Pozostaje pytanie, jak długo uda mu się wytrzymać, zanim będzie musiał się wycofać.

.