System operacyjny Windows 10 został wprowadzony na rynek w październiku 2014 r., a na pierwszych komputerach działał od połowy 2015 r. Było to więc pełne 6 lat, podczas których Microsoft pracował nad swoim następcą. Nazywa się Windows 11 i pod wieloma względami przypomina macOS firmy Apple. Podstawowa innowacja, która może wywrócić rynek do góry nogami, nie ma jednak formy systemu. I nie tylko Apple mogło się jej bać.
Nowy system operacyjny zawiera wiele elementów inspirowanych systemem macOS, takich jak wyśrodkowana stacja dokująca, zaokrąglone rogi okien i wiele innych. Nowością jest także układ okna „Snap”, który z drugiej strony bardziej przypomina tryb wielu okien w iPadOS. Ale to wszystko raczej rzeczy związane z designem, które choć ładnie wyglądają, to na pewno nie są rewolucyjne.
Dystrybucja bez prowizji jest naprawdę realna
Najważniejszą rzeczą, którą przyniesie Windows 11, jest niewątpliwie Windows 11 Store. Dzieje się tak dlatego, że Microsoft umożliwi dystrybuowanym w nim aplikacjom i grom możliwość posiadania własnego sklepu, w którym, jeśli użytkownik dokona zakupu, 100% takiej transakcji trafi do programistów. A to na pewno nie jest woda dla młyna Apple, który opiera się temu ruchowi zębami i paznokciami.
Zbliż się o 3 minuty do premiery #Windows11 #MicrosoftWydarzenie pic.twitter.com/qI55tvG6wK
- Windows (@Windows) 24 czerwca 2021 r.
Microsoft więc dosłownie wcina się w życie, bo sprawa sądowa Epic Games vs. Apple jeszcze nie skończył i oczekuje na odpowiedź sądu. W związku z tym Apple przedstawił wiele argumentów, dlaczego nie pozwala na to w swoich sklepach. Jednocześnie Microsoft już wiosną obniżył prowizję za dystrybucję treści za pośrednictwem swojego sklepu z 15 do 12%. Co więcej, w systemie Windows 11 dostępny będzie także sklep z aplikacjami dla systemu Android.
Apple naprawdę tego nie chciał i jest to stosunkowo zasadniczy cios ze strony konkurencji, który pokazuje, że się tego nie boi i że jeśli chce, to da się to zrobić. Można się więc spodziewać, że Microsoft będzie teraz brany za przykład przez wszystkie organy antymonopolowe. Całkiem możliwe, że było to również jego alibi, któremu firma stara się zapobiec w drodze ewentualnych dochodzeń.
Zobacz jak wygląda Windows 11:
Tak czy inaczej, to nie ma większego znaczenia. Microsoft jest zwycięzcą tego wyścigu – dla władz, programistów i użytkowników. Ci drudzy na pewno zaoszczędzą pieniądze, bo określony procent ich pieniędzy nie będzie trzeba płacić wyłącznie na dystrybucję treści, a będzie taniej. Jednak Apple nie będzie jedyną osobą, która będzie lamentować. Wszystkie platformy dystrybucyjne dowolnej treści mogą być praktycznie takie same, łącznie ze Steam.
Już jesienią
Microsoft twierdzi, że okres testów beta rozpocznie się do końca czerwca, a system zostanie udostępniony ogółowi społeczeństwa jesienią 2021 roku. Każdy posiadacz systemu Windows 10 będzie mógł bezpłatnie uaktualnić go do systemu Windows 11, pod warunkiem, że jego komputer spełnia minimalne wymagania. Microsoft przypomina zatem macOS nie tylko wyglądem, ale także dystrybucją. Z drugiej strony nie wypuszcza co roku większych aktualizacji, którymi mógłby inspirować się Apple, które choć prezentuje nowe numery seryjne, to jednak zawiera niewiele nowości.
Fajny artykuł, Windows 11 będzie bardzo ciekawym systemem... :-)))
Przetestowany. Byłem bardzo zadowolony. Z wyjątkiem TPM-a. Musiałem nad tym popracować. Ponieważ nie chciałem instalować na nowym komputerze. Stary dwurdzeniowy, rama 6 GB, 120 SSD Samsung. Stara grafika, której Windows 10 nawet nie zaakceptował… nawet z instalacyjną płytą CD. Windows 11 sam pobrał sterowniki. Podłączonych 5 monitorów. Płyta główna VGA, PCI 16 2 x hvi, a druga pci4 poprzez redukcję 2 x hdmi. System uruchamia się w ciągu 15–20 sekund, a wszystkie monitory kalibrują się automatycznie. Moim zdaniem w końcu zrozumieli i może Windows będzie taki jaki powinien być.
Totalny nonsens. Bardzo, bardzo naiwnym jest myślenie, że programistom zależy na cenie dla użytkownika końcowego. To tylko kwestia zatrzymania 30%, które Apple sam na siebie płaci. Ale nic nie jest darmowe. Nie widzę powodu, dla którego ktoś miałby chcieć zamienić Apple w Google czy Microsoft. Jeśli dany produkt lub platforma mi nie odpowiada, po prostu z niego nie korzystam i szukam konkurencji.
Z punktu widzenia programisty jest to dość istotne. Wydałem aplikację w Google, w której płacisz jednorazowo 25 USD i możesz publikować. Apple chce 99 dolarów rocznie, co stanowi sporą różnicę plus 30% sprzedaży. Niezależny deweloper ma wtedy dość związane ręce.
Zgadzam się. Cena za końcówki nie ulegnie zmianie. Co więcej, dotyczy to tylko aplikacji, a nie gier, a MS nie zamierza tego robić nawet na Xbox. I dlaczego zrobił to ze Sklepem Windows? Bo absolutnie nikt tego nie używa :D
Tak, i dlatego w App Store na Macu panuje bałagan, a gdy ktoś czegoś potrzebuje, musi to pobrać ze strony internetowej.
Z drugiej strony Sklep Windows jest pełen doskonałych aplikacji :-D
Jeśli ktoś powinien się bać nowego układu, to właśnie Intela. Jeśli Windows 11 działający na ARM nie będzie problemem, to będą w stanie uruchomić programy x86 w jakiejś rozsądnej emulacji i przyniosą korzyści w postaci uruchamiania programów na Androida, może to spowodować bardziej znaczące odejście od x86 lub procesorów x64, co byłoby rewolucją na polu komputerów PC.
Dlaczego ktoś miałby się bać Microsoftu? Co najwyżej tylko te owce, które produkują dane, które MS zarabia na reklamach, bo to jest główny biznes Windowsa... jakiś sklep z aplikacjami to drobnostka, tylko dla artykułów sensacyjnych na poziomie tabloidów :) Rozumiem, liczą się punkty za lekturę ....