Wielu z Was mogło w ostatnich dniach czytać doniesienia o gwałtownym spadku zamówień na komponenty (głównie wyświetlacze) do produkcji iPhone'a. O tym fakcie my powiadomiony tak jak my. Od razu pojawiły się spekulacje, że Apple przygotowuje się do wprowadzenia sześciomiesięcznego cyklu produkcyjnego, czyli produkcji następcy w postaci kolejnej generacji telefonu Apple (wpiszcie sami nazwę). Niektórzy prorocy zaczęli nawet rozpowszechniać pogłoski o początku końca Apple. Przyjrzyjmy się raczej liczbom i zobaczmy, jak naprawdę jest.
Wszystko zaczęło się na japońskim serwerze Nikkei. The Wall Street Journal z pewnym entuzjazmem przyjął tę niepotwierdzoną informację: „Zamówienia Apple na wyświetlacze do iPhone'a 5 spadły o mniej więcej połowę w porównaniu z pierwszym kwartałem finansowym (od października do grudnia)”. Czego zupełnie brakuje w tym raporcie i co uwzględniono w raporcie Informacja Nikkei brzmi: „Apple zwrócił się do Japan Display, Sharp i LG Display o zmniejszenie dostaw paneli LCD o mniej więcej połowę z planowanych 65 milionów na okres styczeń-marzec, według osób zaznajomionych z sytuacją.”. wydaje się absurdalne? Zastanówmy się trochę nad tymi liczbami.
W ostatnim kwartale szacunki dotyczące sprzedanych iPhone'ów wahają się od 43 do 63 milionów sztuk. Będziemy mądrzejsi, gdy Apple wyda komunikat prasowy. Warto jednak zaznaczyć, że oprócz iPhone’a 5 w sprzedaży dostępne są także dwie poprzednie generacje, czyli iPhone 4 i 4S. Średnia wartość wszystkich sprzedanych egzemplarzy wynosi około 49 milionów, najbardziej optymistyczne szacunki dodałyby do iPhone’a 5 dokładnie 40 milionów z tej kwoty. Ponieważ iPod touch piątej generacji korzysta z tego samego wyświetlacza, zwiększmy tę liczbę do 45 milionów.
Co roku od premiery pierwszego iPhone’a Apple odnotowuje cykliczny spadek sprzedaży, zazwyczaj w drugim kwartale fiskalnym (Q2), czyli – nieoczekiwanie – okresie bieżącym. Na przykład sprzedaż iPoda touch gwałtownie spada w tych miesiącach. Popyt na iPhone'a 5 jest nadal duży, ale jeśli Apple potrzebowałby 1 milionów ekranów w pierwszym kwartale, logicznie rzecz biorąc, w drugim kwartale wystarczyłoby ich mniej. Ale ile? Nazwijmy to 45 milionów. Ale jeśli Apple dla pewności zamówi więcej wyświetlaczy w pierwszym kwartale, nie będzie konieczne wyprodukowanie pełnych 2 milionów. Za resztę zimy będzie żądał od swoich dostawców około 40-1 milionów. Oczywiście nie wiemy tego wszystkiego, możemy się tylko domyślać. Nie jest to jednak znane, podobnie jak serwer Nikkei i jego nienazwane źródła.
Ale nic to nie powstrzymało WSJ od spekulacji na pierwszej stronie – wszystkie osiem dni przed oficjalnymi wynikami finansowymi Apple, które zostaną opublikowane 23 stycznia. Wszystko wskazuje na to, że miniony rok powinien być szczytem działalności firmy z Cupertino, która straciła swój znak jakości. Według podobnych artykułów właśnie tak powinna wyglądać sytuacja w Apple. Liczby mówią jednak inaczej, gdyż w pierwszym kwartale ubiegłego roku firmie udało się sprzedać 1 milionów iPhone'ów. Nawet najniższe szacunki na ten rok mówiły o 37% wzroście w stosunku do roku poprzedniego. (Przy 20 milionach byłoby to 50%).
Pogłoski o zmniejszeniu wolumenu dostaw komponentów przyniosły ciekawe statystyki dotyczące konkurencji. Po raz pierwszy „dobre wieści” usłyszeliśmy od fińskiej Nokii, która w pierwszym kwartale sprzedała 1 mln telefonów Lumia. Jest rzeczą oczywistą, że zmniejszyła swój udział w rynku zaledwie o 4,4% i zwiększyła sprzedaż poprzez znaczne obniżki cen detalicznych. Zaczęło się od 2 dolarów, czyli około połowy ceny, od której zaczynają się konkurencyjne telefony. Według Nokii to dobra wiadomość. Platforma Windows Phone ma jeszcze wiele do pokazania, aby podobne wyniki się nie powtórzyły.
Cnet był bardzo podekscytowany ogłoszeniem przez Samsunga sprzedaży 100 milionów telefonów z serii Galaxy S. Popyt na telefony jest tak duży, że „sprzedaż flagowego Galaxy S3 osiągnęła 30 milionów sztuk w 5 miesięcy, 40 milionów sztuk w 7 miesięcy, przy średniej dziennej sprzedaży 190 000 sztuk. „Piękne liczby, musisz pomyśleć. Ale uwaga, można z nimi zrobić coś jeszcze ładniejszego – postawmy je w kontekście minionego kwartału. Apple sprzeda w nim tyle iPhone'ów 5, ile Samsungowi udało się sprzedać Galaxy S3 w 7 miesięcy! „Eksperci” już zaczynają przypisywać problemy Apple, nie widząc jeszcze konkretnych liczb.
Oczywiście Samsung oferuje w sprzedaży także poprzedni model Galaxy S2. Według Cnet, przy 40 milionach egzemplarzy sprzedanych w ciągu 20 miesięcy, jest to bezpieczny wybór. Mamy więc 2 miliony miesięcznie na ten model razem z 17 milionami Galaxy S3, które według Samsunga sprzedały się w IV kwartale. Co więcej, jeśli porównamy tylko dwie ostatnie generacje w pierwszym kwartale, Apple sprzedało około 4-1 milionów iPhone'ów, a Samsung około 35 miliony. Co prawda, gdybyśmy policzyli wszystkie telefony Samsunga, wyprzedziłoby to znacząco Apple. Ale jeśli spojrzymy na zysk, Apple w dalszym ciągu będzie wyraźnie pokonywał Samsunga i innych tamtejszych konkurentów. I to są ważne liczby.
Tak, sprzedaż iPhone'a 5 spada i będzie nadal spadać, gdy minie pierwsza fala zakupów i nadejdą Święta Bożego Narodzenia. Teraz pozostaje nam tylko poczekać do przyszłego tygodnia, kiedy Apple przekaże nam prawdziwe i dokładne dane. Tradycyjnie w ostatnich latach możemy spodziewać się rekordowych sprzedaży i zysków.
Myślę, że jest to całkowicie przejrzysty i oczywisty sposób na obniżenie ceny akcji Apple tuż przed ogłoszeniem rekordowych wyników, po czym notowania poszybują w górę. Ktokolwiek kupi teraz za 500 dolarów, będzie sprzedawał za 600 dolarów za miesiąc.
No właśnie, to tylko gra w to, żeby obniżyć cenę, żeby ktoś mógł się pomylić (ciekawe, ile akcji Apple mają właściciele WSJ), abyśmy nie zastanawiali się, czym Apple nas zaskoczy :-)
Zgadza się, cała spekulacja nie dotyczy niczego innego i sprowadza się w zasadzie do obniżki kursu akcji tuż przed ogłoszeniem kolejnych rekordowych zysków. A do końca stycznia osiągną 600 :-)
Odetchnąłem z ulgą... Prawie przez to nie spałem...
Świetny artykuł, musiałem przeczytać coś takiego po tych wszystkich szalonych, alarmistycznych doniesieniach w Internecie.
Idealnie napisane! Dziękuję za liczby i statystyki.. ;)
Świetny artykuł, w końcu ktoś napisał jak to jest. Mam już dość tych „jasnowidzów”, którzy nieustannie przepowiadają upadek Apple’a i ekscytują się faktem, że w miesiąc sprzedano milion Nexusów, mimo że Apple sprzedał trzy razy więcej iPadów w trzy dni…
Ciekawe, że ktoś się tym zajął. Apple po prostu jest w sytuacji, w której nie wie, co się stanie bez Jobsa i nie ufa mu, że sobie z tym poradzi. Poza tym jest też grupa naiwnych, z którą Apple będzie musiał sobie poradzić. Nie zazdroszczę Cookowi. Jak na razie radzą sobie świetnie. Potrzebuje czegoś, żeby się uciszyć. A ten artykuł z fałszywą informacją (jeśli zostanie udowodniony) na miejscu Cooka mocno bym potrząsnął bardziej solidnymi gazetami.
Wydaje mi się, że nie dostrzegłeś drobnego szczegółu, a mianowicie tego, że umowy zawierane są na podstawie jakichś oczekiwań, a oczywiście nawet Apple dopiero w grudniu zdawało sobie sprawę, że kolejne Święta Bożego Narodzenia nie wypadną w marcu, a oni liczyli na spadek popytu. Redukcja zamówień oznacza więc, że wbrew założeniom rynek rozwija się inaczej, niż sobie wyobrażał Apple. Ale oczywiście poza tym redaktorzy wycinka WSJ to totalni amatorzy i dlatego trzeba to odpowiednio wyjaśnić
Oczywiście bez informacji nie można oceniać, można jedynie spekulować, ale tak samo jak Ty stwierdzasz, że ktoś nie wiedział i mimo to wyciągnął wnioski, tak i Ty. Mógłbym spekulować podobnie. Dlaczego Apple zamówiło tak wiele podzespołów, Twoim zdaniem, „dla pewności”? Czy mieli tak duże oczekiwania i nie potrafili tego oszacować na podstawie wewnętrznych statystyk? 50% różnicy to dużo. Apple nie miał pojęcia, że następny Q nie będzie tak dobry, może są nowi na rynku i nie mają pojęcia, jaka jest krzywa sprzedaży? Dopiero po zakończeniu Q, w którym wprowadzono IP5 + Święta Bożego Narodzenia, dowiedzieli się, że następny Q będzie gorszy? Moim zdaniem informacje, które teraz krążą po świecie, nie dotyczą tego, jakich wyników możemy się teraz spodziewać, będą dobre, ale tego, co się wydarzy, czyli gorsza sprzedaż w gorszym kwartale niż poprzednia sprzedaż w podobnych warunkach, czyli nowy adres IP lub cokolwiek innego „nieoczekiwanego”.
Ale jak pisałem, to tylko spekulacje.
Faktem jest, że zawsze płacisz za dostarczoną część (display itp.), ale także za posiadane przez dostawcę moce produkcyjne. Jest to przeliczane na cenę części -> mniejszy wolumen = części droższe, jeżeli zużycie spadnie dużo niżej niż zamówiona moc produkcyjna. To proste, za linie produkcyjne określonej liczby części trzeba zapłacić. Nikt o zdrowych zmysłach nie planuje pozostawienia kilkudziesięciu procent mocy produkcyjnych.
ASP (średnia cena sprzedaży) smartfonów Nokia wyniosła 204 dolarów w trzecim kwartale 3 roku i 2012 dolarów w czwartym kwartale 240 roku. Zatem w ostatnim kwartale nastąpił gwałtowny wzrost. Liczby te opublikowała Nokia. Wśród smartfonów Lumia liczyła się z WP i Symbianami (które mają ASP zbliżone do tego wspomnianego w artykule, warte setki dolarów).