Choć nowy 12-calowy MacBook z wyświetlaczem Retina jest na swój sposób urządzeniem rewolucyjnym, jego zastosowanie jest nieco ograniczone brakiem jakichkolwiek portów. Jednak ograniczone możliwości pojedynczego złącza USB-C można rozszerzyć o dodatkowe akcesoria, a na rynek powoli trafiają produkty, na które zdecydowanie warto zwrócić uwagę, jeśli rozwiązuje się problemy wczesnych użytkowników USB-C.
Pierwszym produktem jest Hub+, który najprawdopodobniej trafi do produkcji dzięki środkom z Kampania na Kickstarterze. Aby zrealizować swoje plany, projektanci musieli zebrać 35 000 dolarów. Przekroczyły one jednak już granicę 690 000 dolarów, więc nie powinno być żadnych przeszkód w ich realizacji.
Hub+ będzie dostępny w trzech wersjach kolorystycznych odpowiadających wariantom kolorystycznym MacBooków – w kosmicznej szarości, srebrnym i złotym. Po podłączeniu do MacBooka adapter oferuje rozszerzenie łączności o dwa kolejne porty USB-C, 3 klasyczne złącza USB-A, Mini DisplayPort i slot na kartę SDXC.
Na Kickstarterze Hub+ można zamówić w przedsprzedaży za 79 dolarów (1 koron), a cena detaliczna ma wynieść 700 dolarów więcej. Oprócz adaptera 20mm w ofercie dostępna jest również wersja 9mm, która posiada również baterię, którą możesz wykorzystać do częściowego naładowania MacBooka lub innego urządzenia, które można ładować przez USB.
Drugi ciekawy model to adapter „desktopowy” OWC za 129 dolarów (3 koron), który można już kupić zamów już teraz w przedsprzedaży, natomiast do klientów powinien trafić w październiku. Stacja dokująca firmy OWC bardziej nadaje się na biurko, jest duża i oferuje różnorodne porty. Jest również dostępny we wszystkich trzech kolorach pasujących do MacBooka.
Stacja dokująca firmy OWC posiada cztery porty USB-A, jeden port USB-C, czytnik kart SD, złącze HDMI z obsługą 4K, złącze Gigabit Ethernet oraz złącza audio dla wejścia i wyjścia. W zestawie ze stacją dokującą znajduje się także kabel zasilający o mocy 80 W, który umożliwi zasilanie MacBooka i wszystkich podłączonych urządzeń USB.
Podbić? Może autor, student z Wielkiej Brytanii, nie potrafi mówić poważnie…
Sama elegancja i praktyczność. Po co nosić urządzenie przy sobie, skoro mogę mieć pudełka na biurku i w torbie.
Zastanawiałem się, gdzie użytkownicy położyliby ręce.
– Nie korzystałem z pamięci USB od miesięcy
- W ogóle nie podłączam do laptopa innych urządzeń podłączanych przez USB (mysz i klawiatura) - są mi niepotrzebne, a mam MBP.
Muszę przemyśleć, co chcę kupić. jeśli będę potrzebował tego wszystkiego, nie kupię nowego MacBooka, ale kupię MBP. ale jeśli muszę być mobilny przez 95% czasu, nie potrzebuję dużej wydajności, każdy gram mi pomoże, a urządzenie mi odpowiada, więc czemu nie? co wy wszyscy macie przeciwko temu? Wiem, że jeśli będę chciał duże auto rodzinne, to je kupię i nie będę komentował, że każdy roadster jest niepraktyczny tylko dlatego, że mi osobiście nie pasuje.
Nie mam nic przeciwko temu co piszesz i zgadzam się z tym. Problem w tym, że w artykule jest dokładnie to, że kupuję coś lekkiego, co nie ma portów i „powinno mi wystarczyć”, a potem nagle kupuję brzydkie i niepraktyczne rzeczy, które zaprzeczają znaczeniu tego, co mam. kupił Jasne, nie muszę tego kupować, ale po co w ogóle to robiono? Pewnie dlatego, że ktoś tego chce. Jeśli nie jest potrzebny, to dla mnie jako fana Macbooka jest bezużyteczny, jeśli go potrzebuję, to kupiłem złego Macbooka i powinienem był kupić wersję Air lub Pro.
Dzięki swoim funkcjom Macbook idealnie sprawdza się w terenie, czyli wszędzie z wyjątkiem „biurka” – gdziekolwiek się znajduje (dom, praca, szkoła). Stacja dokująca to port, w którym możesz zadokować lub nie, i rozszerzyć swoje połączenie ze światem zewnętrznym. Zależy to od sposobu użytkowania urządzenia, czy jest to jedyne urządzenie, jakie posiadasz itp. Dlatego stacja dokująca jest opcją, podobnie jak Macbook. Obydwa mają swoje miejsce na rynku.
Ja bym to postrzegał jako nowy Macbook dla pewnej grupy ludzi. Mogę sobie wyobrazić np. studenta, który w ciągu dnia musi być mobilny, biegać pomiędzy salami wykładowymi czy nawet jeździć po mieście pomiędzy budynkami i robić notatki na MB. Ale potem chciałby wieczorem usiąść i popracować nad seminarium przy stole, przy którym ma podłączoną mysz i może dwa monitory. Drugi przypadek to np. osoba, która przemieszcza się ze swoim komputerem pomiędzy domem a dwoma miejscami pracy, w skrócie będzie miała przy każdym monitor, mysz, klawiaturę + ten adapter, przychodzi, podłącza i jest zrobione. Nie musi się niczym przejmować.
Student nie ma 40000 XNUMX do zabawy!!!
W Pradze tak. Nie gdzie indziej. Własne doświadczenie. Podczas studiów pierwszy iPod, Mac, iPhone, iPad.
No, może nie w Czechach (mimo, że pierwszego iPhone'a i MBA kupiłem jeszcze na studiach), ale za granicą jest trochę inaczej. Na przykład w Ameryce zabawki Apple są powszechnie używane przez uczniów.
Całkowicie zgadzam się ze Swenakiem. Czy to jest postęp?
Naprawdę bezużyteczny dla ultraprzenośnego Macbooka. A może robią to już również dla iPada? :)
Chodzę do szkoły, cały dzień robię notatki na wykładach, rozmawiam ze znajomymi itp. Wieczorem wracam do domu, podłączam jeden kabel i mam głośnik, drugi monitor, klawiaturę, mysz, dysk zewnętrzny, kamerę... Nie wydaje mi się to takie złe.
Myślałem o nim. Ale ostatecznie dzisiaj wybieram MBP z Retina. Niezrównana wydajność za te same pieniądze. Kiedy kupuję Maca, chcę, żeby służył mi 5-6 lat, więc chcę potężną maszynę. Ale płacenie 40 za Maca, który nie będzie działać przez dwa lata, wydaje mi się złą inwestycją.
Ale jeśli ktoś ma na to dochody, zapał i pożytek, to czemu nie... Zwłaszcza jeśli sprawia ci to radość. W przeciwnym razie, po redukcji, postrzegam to jako Dawida poniżej. Wszystko w porządku, podpinasz jedną redukcję do komputera i gotowe.
Zatem albo Apple ma rację, że jeden port wystarczy, albo kłamie i myli i muszę kupić mnóstwo akcesoriów, żeby to działało.
Cała dyskusja na temat nowego Macbooka wynika z faktu, że nie ma MacBooka Air z Retina (złoty środek dla osób takich jak ja, które nie montują wideo, ale nadal pracują na laptopie). Dysk flash USB: w niektórych krajach użycie Internetu do przesłania 500MB danych jest w większości przypadków nie do pomyślenia (z własnego doświadczenia we Włoszech, Hiszpanii, zarówno w świecie korporacyjnym, jak i akademickim). (Mimo wszystko zdecydowałem się zamówić nowego Macbooka ze względu na mobilność, więc jak tylko do mnie dotrze, podzielę się wrażeniami.)