Firma Apple przedstawiła dziś długo oczekiwanego następcę popularnego MacBooka Air. Nowość ma lepszy wyświetlacz, zupełnie nową obudowę, lepszą żywotność baterii, nowe i mocniejsze podzespoły i ogólnie sprawia wrażenie nowoczesnego, czyli dokładnie tego, czego oczekujemy od MacBooków w 2018 roku. Problem w tym, że obecna oferta MacBooków nie ma większego sensu i przeciętnemu użytkownikowi może wydawać się dość chaotyczna.
Wraz z pojawieniem się nowego MacBooka Air nic więcej się nie zmieniło. Apple właśnie dodał do oferty kolejny produkt, który można kupić w przedziale cenowym od 36 do prawie 80 tysięcy koron. Jeśli spojrzymy na ofertę MacBooka z obecnego punktu widzenia, znajdziemy tutaj:
- Rozpaczliwie stary i w żaden sposób nie do przyjęcia (oryginalny) MacBook Air od 31 tys.
- MacBook 12″ od 40 tys.
- Nowy MacBook Air już od 36 tys.
- MacBook Pro w wersji bez Touch Bara, który w podstawowej konfiguracji jest tylko o cztery tysiące droższy od podstawowego MacBooka Air.
W praktyce wygląda to tak, że Apple sprzedaje cztery różne modele swoich MacBooków w przedziale od dziewięciu tysięcy koron, które też można dość bogato konfigurować. Jeśli nie jest to przykład niepotrzebnie fragmentarycznej oferty produktów, to nie wiem, co nim jest.
Na początek przyjrzyjmy się obecności starego MacBooka Air. Jedynym powodem, dla którego ten model jest nadal dostępny, jest prawdopodobnie fakt, że Apple znacznie podniósł cenę nowego Air i nadal chce zatrzymać niektórych MacBooków w przedziale poniżej 1000 dolarów (stary Air zaczynał się od 999 dolarów). Dla nieświadomego klienta to w zasadzie swego rodzaju pułapka, bo kupno starego Aira za 31 tysięcy koron (nie daj Boże dopłacać za jakieś dodatkowe opłaty) to czysty nonsens. Maszyna o takich specyfikacjach i parametrach nie ma nic wspólnego z ofertą takiej firmy jak Apple (ktoś mógłby tak twierdzić od kilku lat...).
Kolejnym problemem jest polityka cenowa w przypadku nowego MacBooka Air. Ze względu na wyższą cenę niebezpiecznie zbliża się do podstawowej konfiguracji MacBooka Pro bez Touch Bara – różnica między nimi to 4 tysiące koron. Co zainteresowany otrzyma za te dodatkowe 4 tys.? Nieco szybszy procesor oferujący wyższe podstawowe częstotliwości pracy (Turbo Boost jest takie samo), ale konstrukcja starszej generacji, wraz z mocniejszą zintegrowaną grafiką (na konkretne wartości z praktyki będziemy musieli poczekać, różnica w mocy obliczeniowej może być znaczne, ale też nie musi). Co więcej, model Pro oferuje nieco jaśniejszy wyświetlacz (500 nitów wobec 300 w MacBooku Air) ze wsparciem dla gamy P3. To wszystko z dodatkowych bonusów. Z kolei nowy Air ma lepszą klawiaturę, oferuje tę samą łączność (2x porty Thunderbolt 3), lepszą żywotność baterii, integrację Touch ID z klawiaturą i jest mniejszy/lżejszy.
Aktualizacja 31/10 - Okazuje się, że Apple zaoferuje w nowym MacBooku Air tylko procesor 7 W (Core i5-8210Y), podczas gdy stary Air miał procesor 15 W (i5-5350U), a także MacBook Pro bez paska dotykowego miał układ 15W (i5-7360U). I odwrotnie, 12-calowy MacBook zawiera również słabszy procesor, a mianowicie 4,5 W m3-7Y32. Na rezultaty w praktyce będziemy musieli poczekać kilka dni, można znaleźć papierowe porównanie powyższych procesorów tutaj.
Galeria nowego MacBooka Air:
Coś podobnego dzieje się, gdy porównujemy nowego Aira z 12-calowym MacBookiem. Jest droższy w zasadzie o cztery tysiące, jedyną zaletą jest jego rozmiar – 12-calowy MacBook jest o 2 milimetry cieńszy i niecałe 260 gramów lżejszy. Na tym kończą się jego zalety, nowy Air radzi sobie lepiej ze wszystkim innym. Ma lepszą baterię (o 2-3 godziny w zależności od aktywności), oferuje lepsze opcje konfiguracji, Touch ID, lepszy wyświetlacz, mocniejszy sprzęt, lepszą łączność itp. Rzeczywiście powyższe i zupełnie marginalne różnice w wielkości są jedyny i wystarczający powód, aby w menu mieć 12-calowego MacBooka? Czy taka różnica w wielkości jest w ogóle istotna dla przeciętnego użytkownika?
Szczerze spodziewałem się, że jeśli Apple rzeczywiście wypuści nowego MacBooka Air, to „połączy” kilka dotychczasowych modeli w jeden i znacznie uprości swoją ofertę produktową. Spodziewałem się usunięcia starego MacBooka Air, który zostałby zastąpiony nowym modelem. Następnie usunięcie 12-calowego MacBooka, ponieważ nie ma to już większego sensu, biorąc pod uwagę, jak mały i lekki jest Air. I na koniec usunięcie podstawowej konfiguracji MacBooka Pro bez paska Touch Bar.
Tak się jednak nie stało i w ciągu najbliższych miesięcy Apple będzie oferował cztery różne linie produktów w przedziale od 30 do 40 tysięcy koron, które z łatwością można byłoby zastąpić jednym modelem. Pozostaje pytanie, kto wyjaśni to wszystkim potencjalnym klientom, którzy nie są zbyt dobrze poinformowani i nie mają żadnej głębokiej wiedzy na temat sprzętu?
W specyfikacji, do której się powołujesz, TDP procesora wynosi 7W.
https://ark.intel.com/products/189912/Intel-Core-i5-8210Y-Processor-4M-Cache-up-to-3-60-GHz- Poza tym według Intela nie obsługuje 5K, co według Apple Air potrafi. Najbardziej interesuje mnie teraz to, czy nowy Air ma wentylator, czy nie? Są filmy, w których mówią, że go nie ma, ale w takim razie co to jest po lewej stronie? https://ibb.co/fCaEL0 ?
Jeśli chodzi o starego MB Air, wydaje mi się, że być może Apple liczy na niższe ceny za pośrednictwem partnerów. Zdarzyło się to już kilka razy w przeszłości, sam kupiłem MB12 za znacznie niższą cenę niż wtedy w sklepie Apple, przecież swojego pierwszego Powerbooka 12 kupiłem dawno temu w podobny sposób. Powodem zapewne jest chęć nie stracenia twarzy poprzez obniżenie oficjalnej ceny, jednak jest miejsce na różne „manewry”.
A faktem jest, że podstawowego MB Aira z „oficjalną” ceną 31 tys. można teraz bez problemu kupić za 25 tys., co nie jest już pomijalną różnicą…
Czy warto za tę cenę to byłaby długa dyskusja, opisuję jedynie stan i fakt, że różnica w cenie w rzeczywistości będzie prawdopodobnie większa.
Czy komuś udało się dowiedzieć czy nowy Air ma wentylator? W niektórych „praktycznych” filmach wspominają, że nie, ale co z tego: https://ibb.co/fCaEL0 to coś po lewej stronie?? Zastosowany procesor powinien być: https://ark.intel.com/products/189912/Intel-Core-i5-8210Y-Processor-4M-Cache-up-to-3-60-GHz-
w artykule błędy jak mak.
zobacz "Aktualizacja 31/10 - Okazuje się, że Apple zaoferuje w nowym MacBooku Air jedynie procesor 5W (Core i5-8210Y), podczas gdy stary Air miał procesor 15W (i5-7360U), a MacBook Pro bez Touch Bara miał też chip 15W (i5 -5350U)”
Procesor nowego Air ma 7 W, a nie 5 W, najnowszy MacBook Pro bez TB nie ma 5350U, ale 7360U, a stary Air nie ma 7360U, ale 5350U.
Kolejnym błędem jest to, że w artykule autor nie wspomniał o jaśniejszym wyświetlaczu Pročki 500nits vs 300nits
Więc nie wiem, ale nie sądzę, że cała oferta macbooków to taki chaos, jak głosi tytuł artykułu. Teraz wszystko zależy od każdego. Choć prawdą jest, że tylko głupiec poszedłby na oryginał Air...
Macbooka 12"
Macbook Air 13,3" (oryginalny)
Macbook Air 13,3" (nowy-droższy)
Macbook Pro 13"
Macbook Pro 15"
Myślę, że będzie tak: Ci, którzy chcą ultraprzenośności, wybierają 12-calowego MacBooka. Za ultraprzenośność trzeba zapłacić cenę, ale 12-calowy MB nie jest droższy od nowego Air. Bazę stanowi 256 GB pamięci RAM. Air tylko 128. Jeśli dopłacisz do Air za 256 GB, to wyjdziesz na 42 tys. Jeśli potrzebujesz więcej mocy, jest MB Pro. Bez lub z Touchbarem, 13 lub 15. To zależy od potrzeb. Oczywiste jest, że ze względu na bardzo duże obciążenia pamięci modele nakładają się na siebie. Jeśli umieścisz dysk 1,5 GB w powietrzu, zaatakujesz MB Pro z całkowitą przejrzystością. Ale przy tych samych dyskach MB Pro będzie znacznie droższy. W przypadku Apple ważne jest, aby dokładnie przemyśleć, do czego potrzebuję komputera. Wybierz odpowiednio model i rozmiary pamięci. Lubię Powietrze. 12 Macbook jest za mały, prawdopodobnie nie będę korzystał z MB Pro. Za górną granicę tego, ile jestem skłonny włożyć do portfela, uważam Aira za 42 256 z XNUMX GB.
Widzę, że pan jest ekspertem...
Zatrzymuje starego Aira głównie ze względu na firmy i szkoły...aby miały możliwość posiadania tych samych produktów. Lepiej go utrzymują itp. Wolniejszy jest czas na aktualizację nowego sprzętu. Tak Apple zrobił to z iPhonem i Macbookiem Pro...etc. W przeciwnym razie zgadzam się ze stanowiskiem Macbooka, jest to produkt całkowicie bezużyteczny… może gdyby jego cena znacząco spadła, miałoby to sens. Tylko ze względu na komponenty takie jak pamięć RAM i dysk SSD najprawdopodobniej tak się nie stanie. W przeciwnym razie nowy Air to piękny produkt, wypróbowanie ceny zajmie trochę czasu, ale na pewno będzie pasować :o)
No cóż, Apple od jakiegoś czasu ma problemy. Jest utrzymywany na powierzchni przez MacOS lub iOS. Wiem, że Apple nigdy nie było producentem, który sprzedawał najlepszy sprzęt i zawsze chodziło głównie o oprogramowanie, które potrafiło wycisnąć maksimum z danego sprzętu. Jednocześnie w przeszłości zawsze udawało się wgrać doskonałe oprogramowanie na sprzęt dobierany pod kątem jak najlepszego doświadczenia użytkownika. Teraz już tak nie jest i myślę, że czasy, gdy królował Apple, bezpowrotnie minęły. Nikt mi nie wmówi, że usunięcie TouchId z iPhone'a było poważnym błędem, a ja też będę niezmiennie bawił wszystkich użytkowników, którzy kierują aparat na siebie, aby otworzyć swój telefon. To jest po prostu śmieszne i jest odskocznią od przyłożenia palca do przycisku. Drugim poważnym błędem było usunięcie gniazda jack 3,5 mm, szczególnie biorąc pod uwagę, że Apple przestał sprzedawać iPody (Touch to po prostu iPhone bez rozmów, z pewnością nie da się go porównać do dostępnych odtwarzaczy MP3, takich jak Sony NW-A45). Trzecim błędem jest nadmierna presja Apple na klientów w zakresie zakupu dodatkowych akcesoriów. Niedawanie iPhone'a za 30 250 obniżki na słuchawki warte 3,5 CZK, gdy producent nie zdecydował się na umieszczenie w telefonie gniazda jack 9 mm, jest mocno śmieszne. Jednocześnie nie ma już czasu, kiedy Android nie działał, zawieszał się i zawieszał, a iOS tracił swoją chyba największą zaletę – stabilność. Najbardziej niezrozumiałym krokiem jest jednak nadmierny rozmiar iPhone'ów. Nie jest już nastawiony na najlepsze doświadczenia użytkownika, ale opiera się na trendzie phabletów, przeciwko któremu Steve Jobs wypowiadał się jeszcze za życia i deklarował, że iPhone nigdy nie będzie miał takich wymiarów. A ja mam duże dłonie, długie palce, telefon trzymam, ale słabo się go trzyma, nie leży tak dobrze w dłoni jak Samsung S6ka (podkreślam, że mam iPhone'a 2007, tylko dlatego, że nowe iPhone'y są po prostu gówniane w użyciu). MacBooka mam od ok. 2016 roku, teraz mam wersję z 2.0 roku. A teraz jak kupię Mb to nie będzie miał HDMI, USB XNUMX, ani czytnika kart SD. Krótko mówiąc, nie chcę kupować nowych urządzeń od Apple'a nie dlatego, że nie mam na to pieniędzy, ale dlatego, że ich nowe, „lepsze” maszyny ograniczałyby mnie i musiałbym nosić ze sobą zniżki lub faktycznie kupić znacznie gorsze urządzenie o znacznie węższym portfolio funkcji. Myślę, że koniec Apple’a już się rozpoczął i z czasem zmieści się gdzieś w podręcznikach. Biedny Steve by się rozpłakał, gdyby to zobaczył. Przynajmniej jego dziedzictwo jest tym bardziej niezwykłe, gdy z perspektywy czasu można zrozumieć, jak duży wpływ miał na prowadzenie tak ogromnej firmy, jaką jest Apple do dziś.
Jeśli rozpoczął się koniec Apple'a i według twoich argumentów pójdzie do piekła, to wszystko w porządku. Technologie, nad którymi płaczesz, to już historia i postęp. Steve Jobs tańczyłby z radości, gdyby nie śmierć, gdy technologie te były u szczytu rozwoju, więc wiele osób uważa, że nadal by je tam upchał. Nonsens. Idź dalej, odwróć głowę od tyłu do przodu, spójrz w przyszłość, a zobaczysz znaczenie tego, co robi Apple i dlaczego to robi. A jeśli nie, poszukaj gdzie indziej, tam desperacko próbują zaszczepić stare nowym - wyświetlacz na cały korpus i jednocześnie Touch ID, więc klepią go z tyłu, skaner twarzy, Apple to ma, więc mają tam też jest, o co chodzi, że raczej nie działa niż działa. Jest tam, a użytkownicy klepią się po plecach, że mają zarówno TouchID, jak i odblokowanie za pomocą twarzy, a iPhone z poprzednią wersją nie ma obu.
Jedyne co mnie denerwuje to to. tę Érę (tak ją pieszczotliwie nazywam), mam ją już 4 lata i nadal działa w 100%. Co roku wymieniałem Vaio i wyrzucałem go do kosza. Kupiłbym nową maszynę, ale po co, skoro działa. Straszny dylemat.