Zamknij reklame

Świat smartfonów przeszedł w ciągu ostatnich kilku lat znaczną ewolucję. Konkretnie zaobserwowaliśmy szereg zmian i ulepszeń, dzięki którym możemy dziś spojrzeć na smartfony zupełnie inaczej i wykorzystać je niemal do wszystkiego. Mówiąc najprościej, praktycznie każdy z nas nosi w kieszeni pełnoprawny komputer mobilny z szeregiem opcji. Tym razem jednak skupimy się na rozwoju w dziedzinie wyświetlaczy, który odkrywa coś ciekawego.

Im większy tym lepszy

Pierwsze smartfony nie do końca mogły pochwalić się wysokiej jakości wyświetlaczem. Trzeba jednak spojrzeć na to z perspektywy danego czasu. Przykładowo iPhone do iPhone 4S był wyposażony jedynie w 3,5-calowy wyświetlacz LCD z obsługą multi-touch, w którym użytkownicy od razu się pokochali. Niewielka zmiana nastąpiła dopiero wraz z pojawieniem się iPhone’a 5/5S. Powiększył ekran o niespotykane dotychczas 0,5″ do łącznie 4″. Dziś takie małe ekrany wydają nam się oczywiście komiczne i nie byłoby nam łatwo przyzwyczaić się do nich na nowo. Tak czy inaczej, w miarę upływu czasu przekątna telefonów stawała się coraz większa. Od Apple’a dostaliśmy nawet modele z oznaczeniem plus (iPhone 6, 7 i 8 Plus), które sprawdzały się nawet na podłodze z wyświetlaczem 5,5″.

Radykalna zmiana nastąpiła dopiero wraz z pojawieniem się iPhone'a X. Dzięki temu, że model ten pozbył się dużych ramek bocznych i przycisku Home, mógł oferować tzw. wyświetlacz od krawędzi do krawędzi i tym samym zakrywać większą część przodu telefonu . Choć egzemplarz ten oferował wyświetlacz OLED o przekątnej 5,8 cala, to i tak był mniejszy od wspomnianej „Pluski”. iPhone X wówczas dosłownie zdefiniował formę dzisiejszych smartfonów. Rok później iPhone XS pojawił się z tym samym dużym wyświetlaczem, ale obok niego pojawił się model XS Max z ekranem 6,5” i iPhone XR z ekranem 6,1”. Patrząc na prostą drogę telefonów Apple’a wyraźnie widać, jak stopniowo powiększały się ich wyświetlacze.

Odblokuj ekran główny iPhone'a 13
iPhone 13 (Pro) z wyświetlaczem 6,1 cala

Znalezienie idealnego rozmiaru

Telefony zachowały podobną formę w następujący sposób. W szczególności iPhone 11 był dostępny z ekranem 6,1 cala, iPhone 11 Pro z ekranem 5,8 cala i iPhone 11 Pro Max z ekranem 6,5 cala. Jednak telefony z ekranem nieco powyżej znaku 6” chyba najlepiej sprawdziły się dla Apple’a, bo rok później, w 2020 roku, wraz z serią iPhone’ów 12 przyszły kolejne zmiany. Pomijając model mini 5,4″, którego podróż zapewne wkrótce się zakończy, otrzymaliśmy klasyczną „dwunastkę” z 6,1″. Wersja Pro była taka sama, natomiast model Pro Max oferował 6,7″. I wygląda na to, że te kombinacje są prawdopodobnie najlepszymi, jakie można obecnie zaoferować mięsu na rynku. Apple w zeszłym roku także postawił na te same przekątne w przypadku obecnej serii iPhone’ów 13 i nawet telefonom konkurencji nie jest daleko od tego. Praktycznie wszystkie z łatwością przekraczają wspomnianą granicę 6″, większe modele atakują nawet granicę 7″.

Czy to możliwe, że producenci w końcu znaleźli najlepsze możliwe rozmiary, których się trzymają? Prawdopodobnie tak, chyba że nastąpi jakaś poważna zmiana, która mogłaby zmienić wyimaginowane zasady gry. Po prostu nie ma już zainteresowania mniejszymi telefonami. Przecież to też wynika z utrzymujących się od dawna spekulacji i przecieków, że Apple całkowicie wstrzymał rozwój iPhone'a mini i nawet go więcej nie zobaczymy. Z drugiej strony interesujące jest obserwowanie, jak stopniowo zmieniają się preferencje użytkowników. Według ankiety przeprowadzonej przez phonearena.com w 2014 roku respondenci wyraźnie preferowali wyświetlacze o przekątnej 5” (29,45% ankietowanych) i 4,7” (23,43% ankietowanych), natomiast jedynie 4,26% ankietowanych stwierdziło, że chciałoby mieć wyświetlacz o przekątnej większej niż 5,7”. Nic więc dziwnego, że te wyniki wydają nam się dziś śmieszne.

.