Zamknij reklame

Mamy środę trzeciego tygodnia 2021 roku. Od początku nowego roku wiele się wydarzyło, zarówno tej pozytywnej, jak i negatywnej. W dzisiejszym podsumowaniu IT wspólnie przyglądamy się Samsungowi, który wzorem Apple’a najprawdopodobniej zakaże amatorskich napraw swoich telefonów z nieoryginalnymi częściami. W kolejnej wiadomości powrócimy do Donalda Trumpa, byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki, który niedawno zasłużył na blokadę większości swoich kont. W najświeższych wiadomościach podsumujemy następnie ocenę nowej perełki gry Hitman 3. Przejdźmy od razu do rzeczy.

Nie tylko Apple. Naprawa telefonów Samsung przy użyciu nieoryginalnych części nie będzie już możliwa

Jeśli w jakiś sposób uda Ci się zepsuć telefon Apple, masz dwie możliwości jego naprawy. Pierwszą opcją jest oddanie iPhone'a fachowcowi, który może wykonać dobrą robotę, ale w większości przypadków korzysta z nieoryginalnych części. Drugą opcją jest oddanie telefonu do autoryzowanego serwisu, gdzie zostanie on profesjonalnie naprawiony przy pomocy oryginalnych części, z profesjonalnym podejściem i oczywiście uzyskasz także gwarancję. W każdym razie w ostatnich latach Apple próbował uciąć napiwek dla amatorskich mechaników. Jeśli serwisant użyje nieoryginalnej baterii lub wyświetlacza, na telefonie iPhone XS i nowszych pojawi się ostrzeżenie. W najbliższym czasie takie powiadomienie powinno pojawić się także w przypadku wymiany aparatu. Jeśli chodzi o wymianę Touch ID lub Face ID, od iPhone'a 5s nie jest to możliwe.

ważny komunikat dotyczący baterii
Źródło: Apple

Do niedawna Apple był mniej lub bardziej krytykowany za opisane powyżej zachowanie. Na pierwszy rzut oka zapewne obwiniacie za takie zachowanie także Apple – dlaczego użytkownik nie miałby mieć możliwości wyboru, gdzie oddać swój telefon do naprawy. Ale jeśli spojrzysz na to z drugiej strony, przekonasz się, że takie zachowanie jest całkiem uzasadnione. Części nieoryginalne nie osiągają tej samej jakości co oryginalne. Właśnie z tego powodu użytkownicy mogą nie mieć idealnych wrażeń podczas korzystania z urządzenia, co może ostatecznie doprowadzić ich do przejścia na produkty konkurencji. Oczywiście wszystko ma swoje zalety i wady. Do niedawna wydawało się, że nic takiego nie pojawi się na telefonach z Androidem. Ostatecznie okazało się jednak, że na podobne ograniczenie ucieka się rywal Samsung. W szczególności w jednym z najnowszych telefonów czytnik linii papilarnych nie działa, jeśli używasz nieoryginalnego wyświetlacza lub jeśli zmienisz czytnik z jednego telefonu na drugi.

Poinformował o tym niedawno kanał YouTube Hugh Jeffreys, który przeprowadził ten test na dwóch urządzeniach Samsung Galaxy A51. Obydwa te telefony zdemontował wyjmując czytnik linii papilarnych, który znajduje się pod wyświetlaczem. Kiedy zamienił oba czytniki linii papilarnych pomiędzy urządzeniami, pojawił się komunikat o konieczności kalibracji i uwierzytelnianie odcisków palców przestało działać niezawodnie. W przypadku korzystania z nieoryginalnego wyświetlacza, czytnik linii papilarnych w oryginalnym telefonie również nie działał, a w każdym razie tylko z najnowszą aktualizacją zabezpieczeń. Kiedy Hugh Jeffreys wgrał starszą aktualizację zabezpieczeń do jednego z telefonów, nieoryginalny czytnik linii papilarnych zadziałał. To tylko podkreśla fakt, że nie jest to przypadek czy pomyłka, a najprawdopodobniej ograniczenie, które wymyślił Samsung. Wygląda na to, że w przyszłości będziemy musieli jeszcze bardziej uważać na nasze telefony. Jeżeli je stłuczemy, najprawdopodobniej nie unikniemy konieczności oddania ich do naprawy w autoryzowanym serwisie.

YouTube zablokuje kanał Trumpa na co najmniej kolejny tydzień

Podczas ostatnich wyborów prezydenckich w USA Joe Biden i Donald Trump stanęli naprzeciw siebie. Zwycięzcą został Demokrata Biden, czego niestety Trump nie zamierzał zaakceptować. Niestety cała ta sytuacja zakończyła się paskudnym zakończeniem, gdy zwolennicy Trumpa szturmowali Kapitol USA. Później Trumpowi zakazano korzystania z praktycznie wszystkich ważnych portali społecznościowych, czyli Twittera, Facebooka i YouTube’a. Jeśli chodzi o YouTube, zablokował on kanał Trumpa już 12 stycznia na co najmniej tydzień. Jeśli spojrzysz na kalendarz, zobaczysz, że minął już tydzień, a Trump nie został jeszcze odblokowany. YouTube zdecydował się przedłużyć zakaz o co najmniej kolejny tydzień. Twitter zablokował Trumpa na stałe, a następnie Facebook na czas nieokreślony. Dyrektor Google, właściciela YouTube, powiedział, że kanał Trumpa będzie traktowany jak każdy inny. Dlatego usunięcie nastąpi, jeśli kanał naruszy te warunki trzy razy z rzędu w ciągu 90 dni. Zatem o Trumpie prawdopodobnie nie usłyszymy przez co najmniej kolejny tydzień.

Donald Trump
źródło: AFP
.