Zamknij reklame

Na początku ery iPhone'a Apple radził sobie tylko z jednym modelem. Jeśli nie liczyć iPhone'a SE, teraz co roku mamy cztery nowe modele. Niestety dla nas i Apple wygląda na to, że to za dużo. Nie wszystkie warianty sprzedają się bardzo dobrze, a firma ogranicza produkcję. Czy więc nie nadszedł czas, aby nieco obciąć linie modelu? 

Aż do iPhone'a 5 co roku widzieliśmy tylko jeden nowy model smartfona Apple. Wraz z pojawieniem się iPhone'a 5S Apple wprowadziło także kolorowego iPhone'a 5C, a w kolejnych latach zawsze mieliśmy jeden mniejszy i jeden większy model o pseudonimie Plus. Apple porzucił klasyczną formę iPhone'ów z Touch ID w przycisku na pulpicie wraz z iPhonem X, definitywnie rok później z iPhonem XS i XR. Ale to właśnie w rocznicowej edycji Apple po raz pierwszy wprowadził iPhone'a 11 i robił to przez następne dwa lata, ostatnio z iPhonem XNUMX.

Cztery modele pojawiły się po raz pierwszy wraz z iPhonem 12, a modelowi podstawowemu towarzyszył iPhone 12 mini, 12 Pro i 12 Pro Max. Ale zakład na wersję mini nie bardzo się opłacił, widzieliśmy ją tylko raz w serii iPhone 13. Teraz wraz z iPhonem 14 został on zastąpiony większym modelem, który ma to samo wyposażenie co podstawowy 6,1. „iPhone 14, tyle że ma wyświetlacz 6,7” i nosi odnowioną nazwę Plus. I prawie nie ma nim zainteresowania.

Zmniejszenie produkcji 

Mogłoby się więc wydawać, że klientów nie interesują eksperymenty w postaci modeli mini i Plus, lecz chętniej sięgają po modele z oznaczeniem Pro. Jeśli jednak spojrzymy na tegoroczne wersje, to te podstawowe nie wnoszą praktycznie żadnych istotnych innowacji, dla których klient powinien je kupić, czego przecież nie można powiedzieć o wersjach Pro. Te mają co najmniej Dynamic Island, aparat 48 MPx i nowszy, mocniejszy chip. Dlatego zdecydowanie bardziej sensowne jest, aby klienci w nie inwestowali i pomijali podstawowe modele.

Brak zainteresowania czymś skutkuje wycofaniem zamówień, zazwyczaj także rabatem, ale w przypadku Apple’a raczej tego nie zobaczymy. Podobno powiedział swoim dostawcom, aby natychmiast zmniejszyli produkcję iPhone'a 14 Plus o 40%. Jeśli odciąży tu linie produkcyjne, wręcz przeciwnie, chce je bardziej zająć produkcją iPhone'a 14 Pro i 14 Pro Max, o których zainteresowanie jest większe, co również skróciłoby czas oczekiwania, który jest również w przedziale od dwóch do trzech tygodni w naszym kraju.

Możliwe rozwiązanie

W cieniu iPhone'a 14 iPhone 14 Pro wyraźnie nie jest tego wart ani pod względem wyposażenia, ani ceny. Pod wieloma względami warto sięgnąć nawet po ubiegłoroczne trzynastki, czy to modele Pro, czy też podstawowy, jeśli nie wymagamy dużego wyświetlacza. Tak więc, choć Apple po raz kolejny wprowadził cztery modele, to dwa podstawowe są właściwie tylko w liczbie i z konieczności.

Nie sądzę, że Apple powinien zawężać portfolio, bo wciąż jest wielu, którzy nie potrzebują funkcji iPhone’a Pro i woleliby oszczędzić choćby małą koronę na wersję podstawową. Ale Apple mógłby się głębiej zastanowić, czy celowe jest targetowanie wszystkich modeli na wrzesień i rynek przedświąteczny. Gdyby nie bardziej opłacało mu się oddzielić od siebie oba modele i w innym czasie wprowadzić serię podstawową, a potem, czyli w odstępie kilku miesięcy, serię Pro. Mógłby to jednak zrobić także w drugą stronę, gdy podstawowa seria opierałaby się na modelach Pro jako edycja SE. Nie spodziewam się jednak, że mnie w tej kwestii wysłuchają.

.