Już jutro ukaże się jeden z najbardziej oczekiwanych albumów muzycznych tego roku. Po kilkuletniej przerwie Adele szykuje się do wydania kolejnej płyty zatytułowanej „25” i z pewnością będzie ona wielkim hitem. Nie będzie jednak dostępny w serwisach streamingowych, takich jak Apple Music czy Spotify.
Według niego na mniej niż dwadzieścia cztery godziny przed premierą The New York Times serwisy streamingowe dowiedziały się, że Adele nie udostępni swojego albumu do streamingu.
Rzecznik piosenkarza odmówił komentarza, ale NYT powołał się na trzy źródła zaznajomione z sytuacją, które twierdziły, że Adele była osobiście zaangażowana w tę decyzję.
To duży cios dla serwisów streamingowych na czele z Apple Music i Spotify, bo według wszystkich relacji „25” będzie ogromnym hitem. Według magazynu Adele po prawie pięciu latach wydaje nowy album Billboard wydawcy muzyczni spodziewają się sprzedaży 2,5 miliona egzemplarzy w pierwszym tygodniu. Jeśli tak się stanie, będzie to najlepszy początek nowego albumu od 2000 roku, kiedy sprzedano podobną kwotę za album „No Strings Dołączony” N Sync.
[su_youtube url=”https://www.youtube.com/watch?v=YQHsXMglC9A” szerokość=”640″]
O wielkim sukcesie zapowiedział już wydany w zeszłym miesiącu singiel „Hello”. W Stanach Zjednoczonych sprzedał się w ponad 1,1 miliona egzemplarzy w pierwszym tygodniu, co czyni „Hello” pierwszą piosenką, która w tym czasie sprzedała się w liczbie ponad miliona.
W międzyczasie utwór „Hello” odniósł ogromny sukces w serwisach streamingowych, ale według doniesień Adele zastanawiała się, jak poradzić sobie ze streamingiem całego albumu, i ostatecznie zdecydowała się pominąć Apple Music, Spotify i inne — przynajmniej na początek.
To nie pierwszy raz, kiedy brytyjska gwiazda muzyki decyduje się na taki krok. Już przy pierwszym albumie, który odniósł ogromny sukces „21”, zdecydowała się początkowo nie pojawiać na Spotify. Między innymi dlatego, że Spotify oprócz abonamentu oferuje także streaming muzyki za darmo, co nie podoba się wielu artystom. Przecież już teraz spekulowano, czy wypuści płytę „25” wyłącznie do płatnych serwisów, jak Apple Music, ostatecznie jednak zdecydowała się tego nie robić.
Album „25” będzie można nabyć m.in. od jutra w iTunes za 10 euro.
W takim razie nie powinna się dziwić, że abonenci Spotify czy Apple Music inaczej kupią płytę i ona nic z tego nie będzie miała.
Możesz też po prostu poczekać, aż będzie dostępna w Apple Music za 2-3 miesiące.
Straszne, jak to się skończy...
Najłatwiej jest wskazać tym gwiazdom inaczej – nie kupować i nie słuchać. Może ci pozerzy to zrozumieją
jakoś Twój komentarz nie ma dla mnie sensu
Po pierwsze, nie wiem, jaki jest rodzaj decyzji dotyczącej pozy. Ma możliwość dokonania takiego wyboru, więc wybrała i nie wiem, po co miałbym wyciągać z niej jakieś psychologiczne wnioski.
Wtedy uważam, że nie ma powodu, żeby nie kupować danego nośnika (jeśli ktoś chce go kupić) tylko dlatego, że nie ma innego dostępnego… jeśli chcę kupić album na iTunes lub CD, to OK i nie zrobię tego pamiętaj, jeśli nie ma tego w AM/Spotify. Jeśli subskrybuję Spotify lub AM, muszę się pogodzić z tym, że Ády 25 tam nie będę miał przynajmniej przez jakiś czas… tak samo jak innej muzyki nie ma tam za dużo z różnych powodów. To tak głupie, jak nawoływanie do bojkotu albumu, który został wydany na CD tylko dlatego, że nie został wydany na iTunes %(
A ponieważ żaden z autorów, którzy się nad tym zastanawiają, nie jest artystą wydawniczym, wątpię, czy rzeczywiście mógłby ocenić tę decyzję z większymi kwalifikacjami niż ona i jej doradcy, na podstawie znajomości warunków licencyjnych poszczególnych rodzajów dystrybucji.
Jakieś piętnaście lat temu branża muzyczna zasnęła i zdziwiła się, że powstało coś takiego jak Napster. Potem Apple wysadził wszystkich w powietrze dzięki iTunes i nagle stała się możliwa cyfrowa sprzedaż muzyki. Po raz kolejny branża muzyczna spała, bezskutecznie próbując naśladować iTunes. Dopóki usługi przesyłania strumieniowego nie pojawiły się znikąd. Prawdopodobnie nie są one tak skuteczne w generowaniu dochodów dla artystów (w końcu lepszy jest zawyżony tort), ale przynajmniej przekonują wiele osób do legalnego posiadania muzyki. A potem pojawiają się te „gwiazdki”, które bardziej przypominają produkty. Przechwalają się, że ich nie będzie tu i tam i pozwolą ludziom kupować tylko to, co uważają za ok. Tak, to jest ich wybór (a raczej wybór tych, którzy nimi kierują), ale jednocześnie jest to wołanie w ciemność.
Chyba nie do końca nazwałbym tę wokalistkę „gwiazdą”, która jest produktem i powodem do chwalenia się. To, że gdzieś jest napisane, że jej albumu nie będzie w serwisach streamingowych, nie znaczy, że się tym przechwala i wykrzykuje to całemu światu. Cały ten obraz tworzą inni. I to ona najwyraźniej ma przed sobą całkiem udaną karierę w tej dziedzinie (według ocen jej śpiewu i gry aktorskiej przez ekspertów) i nie zmaga się z szeregiem skandalów i obrzydliwych modów. Spróbujmy więc być trochę mniej zajęci negatywnymi konsekwencjami, jakie dla niektórych z nas z tego wynikają.
Nie jestem fanem Adele, ale uważam, że dziewczyna potrafi śpiewać naprawdę nieźle. A nazywanie produktem ludzi, którzy coś osiągnęli, jest obecnie taką pozą (szczególnie popularną wśród tych, którzy nic w życiu nie osiągnęli - więc czemu by nie być trochę sarkastycznym i kogoś nie oczernić? :-) ).
w przeciwnym razie... Uważam, że twój punkt widzenia jest błędny. Nie wiem, dlaczego autor miałby robić coś, czego nie chce lub nie ma nic do roboty, tylko po to, żeby mieć pewność, że ludzie mają legalną muzykę. Optymalną rzeczą z pewnością byłoby oferowanie muzyki za darmo… to byłoby 100% ludzi… hura… ale brzmi to absurdalnie, prawda? Niekradzenie muzyki i respektowanie warunków twórcy jest normalnym zjawiskiem. Mogę je zaakceptować lub nie. Ale to wszystko, jeśli nie chcę być złodziejem. I sam muszę to rozstrzygnąć. Usprawiedliwianie się tym, że autor nie przekonał mnie do tego kroku swoją polityką dystrybucyjną, jest wręcz śmieszne.
I nie złość się, choć początkowo nie chciałam tego mówić w całości, w przeciwieństwie do Adele, która rzeczywiście coś osiągnęła i z jednej strony potrafi śpiewać, a z pewnością ma racjonalne i zapewne ekonomiczne powody swojej decyzji (dlaczego nie też ), więc dla mnie posty podobne do Twoich przypominają trochę marudzenie kogoś, komu zabrano zabawkę… coś w stylu… „ale nie chcę kupować albumu w iTunes ani gdzie indziej i nie i nie i nie... Chcę to streamować i Adela jest wściekła, że to zepsułam..." :)
Pozostaje tylko zgodzić się.
To straszne – nowej płyty Adele nie będzie w Apple Music – Jestem nieszczęśliwa, nie będę przez to mogła spać…
Całkowicie ją rozumiem. Zwłaszcza w miesiącu poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia wiele osób chętnie kupuje taki album na CD lub w iTunes dla siebie lub bliskiej osoby. Gdyby był dostępny w streamingu, nie miałby takiej wartości, wiele osób by go nie kupiło, wiele osób nie miałoby sensu jako prezent dla kogoś.
Myślę, że album w końcu trafi do streamingu, ale nie przed Świętami Bożego Narodzenia.
1. On jest w tym dla pieniędzy
2. Chce najlepiej sprzedającego się albumu
3. Na pewno pojawi się na Spotify po nowym roku :)
To raczej tylko ruch marketingowy, aby więcej pisać o wydaniu nowego albumu Kora przed Świętami Bożego Narodzenia, każda reklama jest pożądana. Osobiście nie widzę powodu, dla którego artyści mieliby bojkotować serwisy streamingowe. Na przykład nauczono mnie płacić za całą hidbę. Kiedyś płaciłem tylko mniejszym artystom, których chciałem wspierać, bo tak naprawdę nie chcę płacić za zawyżone ceny płyt gwiazdom popu lub chciwym wydawcom, którzy zarabiają na zmarłym autorze. W ten sposób każdy artysta ma udział w przedstawieniu i wydaje mi się to sprawiedliwe. Jeśli muzyka będzie dobra, będę ją odtwarzał regularnie i artysta otrzyma więcej pieniędzy, jeśli nie, odtworzę album raz, a artysta otrzyma mniej.
Adele może z łatwością przejść do PR/DELE.
Zatem tego typu komentarze są zupełnie niepotrzebne, czy też mówisz absolutnie wszystkim, których nie lubisz i na których ci nie zależy, „aby poszli do diabła?”. Ten Twój post mówi o Tobie więcej, niż myślisz. A przezwisko Burt? :-)
Nie lubię Adela. Ale nadal trochę słuchałem. Dała z siebie wszystko. Ona to zaśpiewała, a inżynierowie dźwięku to przetworzyli. I inni przejęli kontrolę. Następna rzecz, która następuje, tak naprawdę nie ma znaczenia. Ci z Was, którzy myślą, że siedzą w domu gdzieś przy komputerze i decydują się gdzieś to odłożyć, czy nie, są w błędzie. Ktoś inny się tym zajmie. Wszystkim innym zajmuje się ktoś inny. A więc ich strategia. Każdy chce dać się uwieść.