Zamknij reklame

Wokół nowych map w iOS 6 wciąż jest sporo szumu. Nic dziwnego, przez pięć lat użytkownicy iDevice byli przyzwyczajeni do Map Google, teraz muszą się przeorientować na zupełnie nową aplikację Mapa. Każda radykalna zmiana w systemie operacyjnym natychmiast zdobędzie swoich zwolenników i odwrotnie. Na razie wygląda na to, że użytkowników z drugiego obozu jest znacznie więcej, co nie brzmi zbyt pochlebnie dla Apple. Ale kogo możemy winić za mapy pełne błędów i niedokończonych spraw? Samo Apple czy dostawca danych?

Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, dlaczego Apple w ogóle zdecydował się na jego rozwiązanie. Google i jego mapy mają za sobą dekadę ciągłego doskonalenia. Im więcej osób (w tym użytkowników urządzeń Apple) korzystało z usług Google, tym stawały się lepsze. Im później Apple wypuści swoje mapy, tym większą przewagę będzie musiał potem nadrobić. Oczywiście ten krok będzie się opłacał w postaci wielu niezadowolonych klientów.

Noam Bardin, dyrektor generalny Waze, jednego z wielu dostawców danych, wierzy w ostateczny sukces nowych map: „Dużo na to stawiamy. Apple natomiast obstawia, że ​​w ciągu dwóch lat będzie w stanie stworzyć mapy tej samej jakości, jaką Google tworzył przez ostatnie dziesięć lat, uwzględniając wyszukiwanie i nawigację.

Bardin zauważa ponadto, że Apple podjął znaczne ryzyko, wybierając firmę TomTom na swojego głównego dostawcę map. TomTom zaczynał jako producent klasycznych systemów nawigacji GPS, a dopiero niedawno stał się dostawcą danych kartograficznych. Zarówno Waze, jak i TomTom dostarczają niezbędnych danych, ale TomTom niesie ze sobą największe obciążenie. Bardin nie ujawnił, jaką rolę pełni Waze na nowych mapach.

[do action=”citation”]Im później Apple wypuści swoje mapy, tym większą przewagę będzie musiał nadrobić.[/do]

„Apple nawiązał współpracę z najsłabszym graczem” mówi Bardin. „Teraz oferują najmniej kompleksowy zestaw map i próbują konkurować z Google, który ma najbardziej wszechstronne mapy”. Kości zostały rzucone i w nadchodzących miesiącach okaże się, jak Apple i TomTom poradzą sobie z bezkonkurencyjnymi obecnie mapami Google.

Jeśli spojrzymy na stronę TomToma, dostarcza on po prostu surowych danych. Jednak nie chodzi tylko o ich świadczenie na rzecz Apple, ale także RIM (producenta telefonów BlackBerry), HTC, Samsunga, AOL i wreszcie nawet Google. Istnieją dwa główne czynniki podczas korzystania z aplikacji mapowej. Pierwszą z nich są same mapy, czyli dane, które są właśnie domeną firmy TomTom. Jednak bez wizualizacji tych danych i dodania dodatkowej zawartości (takiej jak integracja z Yelp w iOS 6) mapy nie byłyby w pełni użyteczne. Na tym etapie druga strona, w naszym przypadku Apple, musi wziąć na siebie odpowiedzialność.

Dyrektor generalny TomTom tak skomentował wizualizację treści na nowych mapach: „Właściwie nie opracowaliśmy nowej aplikacji Mapy, po prostu udostępniliśmy dane, których głównym zastosowaniem jest nawigacja samochodowa. Wszystkie funkcjonalności ponad naszymi danymi, zazwyczaj wyszukiwanie tras czy wizualizacja, są tworzone przez każdego samodzielnie.”

Nad wspomnianym Yelpem wisi kolejny duży znak zapytania. Choć Apple jest firmą amerykańską, w ostatnich latach rozszerzyła swoją działalność na ogromną skalę na większość krajów świata. Niestety, Yelp obecnie gromadzi dane tylko w 17 krajach, co jest oczywiście liczbą karzącą. Choć Yelp obiecał ekspansję na inne stany, bardzo trudno oszacować, w jakim tempie będzie przebiegał cały proces. Szczerze mówiąc, ile osób (nie tylko) w Czechach wiedziało o tej usłudze przed iOS 6? Możemy mieć tylko nadzieję na jego rozwój.

[do action=”quote”]Części map były najpierw przeglądane wyłącznie przez użytkowników końcowych iOS 6, a nie przez jeden z zespołów kontroli jakości.[/do]

Mike Dobson, profesor geografii na Uniwersytecie w Albany, główną trudność widzi natomiast w ponurych danych. Według niego Apple wykonał bardzo dobrą robotę ze swoim oprogramowaniem, ale problemy z danymi są na tak złym poziomie, że zalecałby wprowadzanie go zupełnie od zera. Dzieje się tak dlatego, że wiele danych trzeba wprowadzić ręcznie, czego Apple najwyraźniej nie zrobił, opierając się wyłącznie na algorytmie w ramach kontroli jakości (QC).

Fakt ten doprowadził następnie do interesującego zjawiska, w którym części map były najpierw eksplorowane wyłącznie przez użytkowników końcowych iOS 6, a nie przez jeden z zespołów kontroli jakości. Dobson zasugerował Apple skorzystanie z usługi podobnej do Google Map Maker, która pozwala użytkownikom poprawiać lokalizacje z pewnymi niedokładnościami. Pomocna w tym może okazać się usługa MapShare firmy TomTom, która umożliwia użytkownikom edycję map.

Jak widać, jednoznaczne ustalenie „winowajcy” nie jest możliwe. TomTom i jego tło mapy na pewno nie są idealne, Apple i jego wizualizacja map również słabnie. Ale to Apple chce konkurować z Google Maps. Apple uważa iOS za najbardziej zaawansowany mobilny system operacyjny. Siri po prostu potwierdzi, że trzymasz najlepsze urządzenie na świecie. Apple musi ponosić odpowiedzialność za niezawodność usług zintegrowanych z aplikacjami systemowymi. TomTom nie ma nic do stracenia, ale jeśli uda mu się choć częściowo dogonić Google’a wspólnie z Apple’em, to zyska przyzwoitą reputację, a co nie mniej ważne, zarobi trochę pieniędzy.

Więcej o Apple i Mapach:

[powiązane posty]

Źródło: 9To5Mac.com, VentureBeat.com
.