Zamknij reklame

Nadejście globalnej pandemii dosłownie zmieniło funkcjonowanie naszego świata i dotknęło nawet takiego giganta jak Apple. Wszystko zaczęło się już w 2020 roku, a pierwsza uwaga Apple pojawiła się już w czerwcu, kiedy miała odbyć się tradycyjna konferencja deweloperów WWDC 2020. I to właśnie tutaj praktycznie cały świat natrafił na problem. W związku z wysiłkiem mającym na celu zminimalizowanie rozprzestrzeniania się wirusa znacznie ograniczono kontakty społeczne, wprowadzono różne blokady i nie odbywały się żadne duże wydarzenia - takie jak tradycyjna prezentacja od Apple.

Wspomniana konferencja odbyła się zatem wirtualnie, a fani Apple’a mogli ją oglądać za pośrednictwem oficjalnej strony Apple, serwisu YouTube czy aplikacji Apple TV. I jak się ostatecznie okazało, ta metoda najwyraźniej ma w sobie coś i może działać znacznie lepiej dla zwykłego widza. Ponieważ film był wcześniej przygotowany, Apple miał okazję go dobrze zmontować i nadać mu odpowiednią dynamikę. W efekcie Jabłkożerca zapewne ani przez chwilę się nie nudził, przynajmniej nie z naszej perspektywy. Przecież wszystkie inne konferencje odbywały się w tym duchu – a przede wszystkim wirtualnie.

Konferencja wirtualna czy tradycyjna?

W skrócie można powiedzieć, że od WWDC 2020 nie zorganizowaliśmy żadnej tradycyjnej konferencji, na którą Apple zapraszałby dziennikarzy i ujawniał wszystkie nowinki bezpośrednio na ich oczach, w hali, jak to było wcześniej w zwyczaju. Przecież w tym celował nawet ojciec Apple’a, Steve Jobs, który potrafił genialnie zaprezentować na scenie praktycznie każdą nowość. Logicznym pytaniem jest więc – czy Apple kiedykolwiek wróci do tradycyjnego sposobu działania, czy będzie kontynuował to w sferze wirtualnej? Niestety nie jest to pytanie do końca proste, a odpowiedź może nie być jeszcze znana nawet w Cupertino.

Obydwa podejścia mają swoje zalety, chociaż możemy nie być w stanie zobaczyć ich w całości z małego kraju za dużą kałużą. Gdy konferencja prowadzona jest w sposób tradycyjny, świetnym przykładem jest WWDC, a samemu w niej uczestniczysz, jak wynika z wypowiedzi samych uczestników, jest to niezapomniane przeżycie. WWDC to nie tylko chwilowa prezentacja nowości, ale cotygodniowa konferencja wypełniona ciekawym programem skierowanym do deweloperów, w której bezpośrednio biorą udział ludzie z Apple.

Jabłko WWDC 2020

Z drugiej strony tutaj mamy nowsze podejście, gdzie cała myśl przewodnia jest przygotowywana z wyprzedzeniem, a następnie puszczana w świat. Dla fanów firmy z Cupertino jest to wówczas coś w rodzaju mniejszego filmu, który cieszy się od początku do końca. Jak już wspomniano powyżej, w takim przypadku Apple zyskuje ogromną przewagę, gdy może wszystko ze spokojem przygotować i przygotować w jak najlepszej formie, w której będzie wyglądać najlepiej. Co też się dzieje. Te akcje są teraz żywiołowe, mają odpowiednią dynamikę i potrafią w zabawny sposób przykuć uwagę widza. W przypadku tradycyjnej konferencji na coś takiego nie można liczyć, a wręcz przeciwnie, dość trudno jest poradzić sobie z różnymi przeszkodami.

Połączenie obu metod

Jaki zatem kierunek powinien obrać Apple? Czy będzie lepiej, jeśli po zakończeniu pandemii wróci do tradycyjnego sposobu działania, czy też pozostanie w tym bardziej nowoczesnym, który przecież trochę bardziej pasuje do firmy technologicznej takiej jak Apple? Niektórzy plantatorzy jabłek mają na ten temat jednoznaczne zdanie. Według nich najlepiej byłoby, gdyby aktualności były prezentowane tzw. wirtualnie, zaś konferencja deweloperów WWDC odbędzie się w tradycyjnym duchu bezpośrednio w Ameryce. Z drugiej strony w takim przypadku zainteresowani muszą zająć się podróżą i zakwaterowaniem, aby w ogóle móc wziąć udział.

Można to podsumować po prostu stwierdzeniem, że nie ma właściwej odpowiedzi. Krótko mówiąc, nie da się zadowolić wszystkich i teraz od ekspertów z Cupertino zależy, w którą stronę chcą pójść. Po której stronie wolisz stanąć?

.