Zamknij reklame

Beats wprowadził nowy głośnik Pill+ Bluetooth, który jest ich pierwszą bezprzewodową innowacją od tego czasu zeszłoroczne przejęcie przez Apple. Powinien trafić do sprzedaży w przyszłym miesiącu, oferując stylowy wygląd i do dwunastu godzin pracy na baterii.

Pill+ zastępuje istniejący głośnik Pill. Nowość przeszła niewielką metamorfozę, dzięki czemu jest nieco większa od poprzedniczki, ale jednocześnie pozostaje mniejsza od wycofanego już z oferty wariantu Pill XL.

Przyciski sterujące przesunęły się z tyłu, a zakrzywione głośniki pozostały po bokach. Wpływ Apple’a widać z tyłu, gdyż głośnik ładowany jest poprzez złącze Lightning. Ale jest też złącze audio 3,5 mm i USB, dzięki któremu Pill+ może ładować inne urządzenia.

W nowym głośniku Beats w dalszym ciągu stawia jednak na tradycyjne połączenie bezprzewodowe poprzez Bluetooth, dzięki czemu z Pill+ może połączyć się praktycznie każde urządzenie. Nadal brakuje funkcji AirPlay dla produktów Apple.

Oprócz samego głośnika użytkownicy otrzymują także nową aplikację Beats Pill+, która ułatwia sterowanie muzyką. Z jednej strony istnieje możliwość podłączenia dwóch głośników Pill+ w celu uzyskania wyjścia stereo lub połączenia muzyki z dwóch iPhone'ów.

przez Poboczy, gdzie możesz już wcześniej skorzystać z Beats Pill+ dotknęli, jest to „najbardziej atrakcyjny i najlepiej brzmiący głośnik, jaki kiedykolwiek stworzyła firma Beats”. Według Seana O'Kane'a muzyka jest, co zrozumiałe, znacznie ważniejsza niż wygląd i konstrukcja, a podczas krótkich przesłuchań różnych gatunków (piosenek The Weeknd, Kendricka Lamara, Toma Petty'ego czy punkrockowej grupy PUP) był podekscytowany.

„Sądząc po moich krótkich doświadczeniach z Pill+, jest to najlepiej brzmiąca pigułka w historii. Wszystko to najwyraźniej dzięki tzw. dwukierunkowemu systemowi aktywnemu, co oznacza, że ​​wzmacniacze są wbudowane w głośniki” – wyjaśnia O'Kane, co jego zdaniem skutkuje lepszą prezentacją muzyki.

Od listopada Beats Pill+ będzie sprzedawany w kolorze czarnym lub białym za 229,95 dolarów, czyli około 5 koron, ale w Czechach możemy spodziewać się wyższej ceny, prawdopodobnie ponad sześciu tysięcy koron.

Źródło: MacRumors, Poboczy
.