Zamknij reklame

Apple bardzo pruderyjnie podchodzi do zamkniętego systemu iOS, szczególnie jeśli chodzi o erotykę i pornografię. W App Store nie są dozwolone żadne aplikacje zawierające treści dla dorosłych, a jedynym sposobem bezpośredniego dostępu do sprośnych materiałów jest przeglądarka internetowa. Jednak, jak pokazały wydarzenia ostatnich dni, takie treści można znaleźć także w innych aplikacjach społecznościowych, a mianowicie na Twitterze, Tumblrze czy Flickrze. Jednak eskalowała całą sytuację nową aplikację Vine, która po wcześniejszym wykupie jest obecnie własnością Twittera.

Vine to aplikacja do udostępniania krótkich, sześciosekundowych klipów wideo, w zasadzie coś w rodzaju Instagrama dla wideo. Podobnie jak na Twitterze, każdy użytkownik ma swoją oś czasu, na której pojawiają się filmy stworzone przez obserwowane przez Ciebie osoby. Ponadto zawiera także polecane filmy, tzw. „Wybór redakcji”. Problem pojawił się jednak, gdy według Twittera „w wyniku błędu ludzkiego” wśród polecanych filmów pojawił się klip pornograficzny. Dzięki tej rekomendacji dostał się na oś czasu wszystkich użytkowników, w tym nieletnich.

Na szczęście film został przefiltrowany na osi czasu przez filtr NSFW i trzeba było kliknąć klip, aby go uruchomić (w przeciwnym razie inne filmy odtwarzają się automatycznie), ale wielu użytkowników prawdopodobnie nie było zachwyconych, gdy wśród ich ulubionych klipów o kotach i parodii Gangnam Style pojawiło się porno. Cały problem zaczęto rozwiązywać dopiero wtedy, gdy zaczęły na niego zwracać uwagę media. Z pozoru błaha sprawa wywołała spore kontrowersje i rzuciła cień na ściśle kontrolowany ekosystem iOS.

Ale Vine nie jest jedynym źródłem materiałów pornograficznych docierających do urządzeń iOS za pośrednictwem aplikacji Twittera. Nawet oficjalny klient tej sieci będzie oferował niezliczone wyniki z ekscytującymi treściami podczas wyszukiwania #porn i podobnych hashtagów. Podobne wyniki można uzyskać także wyszukując w aplikacjach Tumblr czy Flickr. Wygląda na to, że cały purytanizm w iOS firmy Apple wymyka się spod kontroli.

Reakcja nie trwała długo. Pod koniec ubiegłego tygodnia Apple umieściło Vine na liście aplikacji „Wybór redakcji” w App Store. W odpowiedzi na „skandal seksualny” Apple zaprzestał promowania Vine i choć nadal znajduje się w App Store, nie jest wymieniony w żadnej z kategorii Polecane, aby zachować jak najmniejszy rozgłos. Ale tym samym Apple wywołało kolejną kontrowersję. Pokazał, że deweloperów mierzy się podwójną miarą. Zeszły tydzień usunięto aplikację 500px z App Store ze względu na rzekomo łatwy dostęp do materiałów pornograficznych, jeśli użytkownik wpisał odpowiednie słowa kluczowe w polu wyszukiwania.

Podczas gdy aplikacja 500px zniknęła bez wywołania skandalu, Vine pozostaje w App Store, podobnie jak oficjalny klient Twittera, gdzie w obu przypadkach można bardzo łatwo uzyskać dostęp do materiałów pornograficznych. Powód jest oczywisty, Twitter jest jednym z partnerów Apple, wszak integrację tej sieci społecznościowej można spotkać zarówno w iOS, jak i OS X. Tak więc, o ile z Twitterem podchodzi się w rękawiczkach, o tyle innych programistów kara się bezlitośnie, nawet nie z własnej winy, w przeciwieństwie do Vines.

Cała sytuacja jeszcze bardziej zwróciła uwagę na niejasne i często mylące zasady wyznaczające wytyczne App Store i pokazała, że ​​Apple stosuje nietypowe, a czasem niekonwencjonalne kryteria przy podejmowaniu decyzji dotyczących aplikacji, które obowiązują inaczej dla każdego dewelopera. Cały problem nie polega na tym, że w aplikacjach można znaleźć materiały pornograficzne, czego dość trudno uniknąć w przypadku treści użytkownika, ale raczej na sposobie, w jaki Apple współpracuje z różnymi programistami i hipokryzji, która towarzyszy tej umowie.

Źródło: TheVerge (1, 2, 3)
.