Zamknij reklame

Na pierwszy rzut oka może tak być mianowanie Jony'ego Ive'a na dyrektora ds. projektowania Apple (dyrektor ds. projektowania) to po prostu kolejny krok w jego nieprzerwanym postępie w hierarchii firmy. Z drugiej strony na obecnym stanowisku nie mógł już zajść dużo wyżej, dlatego pojawiły się spekulacje, czy za „awansem” Jony’ego Ive’a kryje się coś innego.

Pozornie przypadkowa zmiana, przynajmniej w tytule wewnętrznego projektanta firmy, po dokładniejszym zbadaniu okazuje się być precyzyjnie opracowanym krokiem, dzięki któremu Apple nie tylko patrzy, jak Jony Ive ponownie zyskuje więcej władzy w całej firmie . Już na stanowisku starszego wiceprezesa ds. designu miał praktycznie nieograniczone wpływy, wpływając na sprzęt, oprogramowanie, a także sklepy stacjonarne i kształt nowego kampusu. Wyżej był jedynie Tim Cook, a często możemy tylko spekulować, być może tylko ze względu na zajmowane stanowisko dyrektora wykonawczego.

Okoliczność numer jeden. Obaj mężczyźni, którzy po Ive przejmą codzienne prowadzenie działów projektowych, są systematycznie przygotowywani do ich awansu, przede wszystkim z perspektywy zewnętrznej. Alan Dye był w kwietniu wprowadzony w rozbudowanym profilu Przewodowy (oryginalny tutaj) jako kluczowy człowiek stojący za Apple Watch. Nie pominięto Richarda Howartha w absolutnie wyczerpującym profilu Ive v New Yorker (oryginalny tutaj) i przypisano mu pierwszego iPhone'a.

Do tej pory projekt w Apple był ucieleśniany głównie przez Jony'ego Ive'a. Dział PR kalifornijskiej firmy starał się jednak w ostatnich miesiącach przedstawić inne ważne postacie, abyśmy mieli pojęcie, kim tak naprawdę są nowi wiceprezesi. Howarth pokieruje działem wzornictwa przemysłowego, Dye zajmie się projektowaniem interfejsu użytkownika. Paradoksalnie jest to sprzeczne z tym, czemu miało służyć w 2012 roku skończone Scotta Forstalla.

W tamtym czasie Tim Cook miał jasną ambicję zjednoczenia działów wzornictwa przemysłowego i interfejsu użytkownika, tak aby produkty współpracowały ze sobą w maksymalnej możliwej harmonii. Nie było do tego nikogo lepszego niż Jony Ive, który oprócz projektowania produktów objął swoim patronatem także forma interfejsu użytkownika. Zmiany można było zobaczyć niemal od razu w iOS 7.

Chociaż posiadacz Orderu Imperium Brytyjskiego w dalszym ciągu sprawuje pełny nadzór nad całą działalnością projektową firmy, harmonia będzie nieco bardziej fragmentaryczna na piętrach pod nim, gdzie wspomina się o dwóch nowych wiceprezesach. Pytaniem jest, jak duży wpływ będzie to miało na funkcjonowanie firmy, a możliwe, że nie będzie go wcale i że są to jedynie zmiany formalne, które w praktyce istnieją już od dawna.

Z drugiej strony, jest tutaj okoliczność numer dwa. Apple zdecydowało się niekonwencjonalnie ogłosić za pośrednictwem mediów reorganizację najwyższego kierownictwa. Wyjątkową szansę wykorzystali Brytyjczycy Telegraph i wspaniały przyjaciel Ive'a, Stephen Fry. Jony Ive nigdy nie czuł urazy do swojego rodzinnego kraju i rozsądne jest przekonanie, że jego wyborem był znany komik Fry, a nie Tim Cook.

Fry w swoim tekście pisze o nowym stanowisku Ive’a, jego kolejnej roli i zaangażowaniu we wszelkiego rodzaju działania Apple’a, ale poczynił też jedną ciekawą uwagę. Dzięki awansowi Ive będzie więcej podróżował. Wielu od razu skojarzyło to z jedynym celem, do którego zawsze dążyłem – Wielką Brytanią. Światowej sławy projektant nigdy nie ukrywał swojej silnej więzi z Anglią.

Ive regularnie lata na wyspy, aby wykładać na uniwersytecie, a on i jego żona Heather już wcześniej powiedzieli, że chcieliby posłać swoje bliźniaki do szkoły angielskiej. To było w 2011 roku The Sunday Times w Twoim profilu oni napisali, że Ive jest dla Apple zdecydowanie zbyt cenny i nie ma możliwości, aby mógł wykonywać swoje obowiązki zdalnie, z zagranicy. Tak przynajmniej zinterpretował to przyjaciel rodziny Ivesów, z którym skontaktował się pamiętnik, i tak powinien był powiedzieć Ive’owi Tim Cook.

Z perspektywy czasu dochodzimy więc do tego, co tak naprawdę oznacza awans Howartha i Dye’a na wyższe stanowiska. Zdaniem Apple będzie to przede wszystkim przejmowanie codziennych spraw, którymi niekoniecznie muszę się już zajmować. Wręcz przeciwnie, będzie mógł w pełni skoncentrować się na projektach czysto projektowych, ale niewykluczone, że jego plany obejmują nie tylko Apple, ale także jego rodzinę.

Dla większości koniec Jony’ego Ive’a w Apple to prawdopodobnie na ten moment zupełnie niewyobrażalny scenariusz. Tylko Steve Jobs w ostatniej dekadzie bardziej ucieleśniał najcenniejszą firmę świata niż dobrze zbudowanego angielskiego dżentelmena. Jednak nie po raz pierwszy mówi się o tym, czy Ive nadal ma motywację do kontynuowania pracy w Apple. Osiągnął już to, czego innym w świecie technologii zajęłoby kilka wcieleń i możliwe, że w końcu zwycięży wołanie o dom.

Potem jest więcej okoliczność numer trzy. Apple wybrało święto narodowe, aby ogłosić poważne zmiany w dziale projektowania. W ostatni poniedziałek maja w Stanach Zjednoczonych przypada Dzień Pamięci, a giełda jest zamknięta. Tym samym, gdy Tim Cook ogłosił przeniesienie swojego wyraźnie najważniejszego podwładnego, nie ryzykował niepożądanych ruchów na giełdzie, gdyby akcjonariusze stali się równie podejrzliwi jak dziennikarze.

Fakt, że został dyrektorem ds. designu Jony'ego Ive'a i dyrektorem ds. projektowania, z pewnością nie jest potwierdzeniem, że jego era w Apple dobiega końca. To tylko jeden ze sposobów interpretacji tych zmian. Jony Ive i tak prędzej czy później wyląduje w Cupertino, a Tim Cook doskonale wie, że musi być na to przygotowany. W końcówce może się jednak okazać, że Jony Ive jeszcze nigdzie się nie wybiera, a nowym stanowiskiem jedynie potwierdza swoje coraz większe siły. Odgrywa kluczową rolę w budowie nowego kampusu Apple i wraz z Angelą Ahrendts przygotowuje przebudowę Apple Stores. Co więcej, w swoim tajnym laboratorium buduje np. Apple Car.

Źródło: Telegraph, 9to5Mac
.