Zamknij reklame

Komunikat prasowy: Rynki finansowe zmieniły kurs w ostatnich tygodniach i po długim okresie krwawienia na wykresach ponownie zdominowały zielone świece. Ale czy to naprawdę koniec bessy, czy tylko kolejne fałszywe odwrócenie, po którym nastąpi spadek do nowych minimów? W artykule przedstawiamy opinię Štěpána Hájka, starszego analityka w XTB, twórcy programów Tydzień na rynkach a Wall Street otwarta oraz wiele innych materiałów analitycznych i edukacyjnych.

Giełdy powoli przeszacowują stopy procentowe, nie spodziewając się recesji. Fed zaczyna się jej bać.

Ubiegły rok był jedną z prognoz dotyczących kształtu lądowania amerykańskiej gospodarki. Początkowo wydawało się nieuniknione, że twarde lądowanie i recesja będą nieuniknione. Potem inwestorzy zaczęli się pochylać, a ponowne otwarcie Chin i lepsza sytuacja energetyczna w Europie zaczęły materializować miękkie lądowanie gospodarki. Oznaczało to bardzo szybko ponowną ocenę dalszego rozwoju inflacji, która na początku przyszłego roku powinna osiągnąć poziom blisko 2%. Bo jeśli przed nami miękkie lądowanie, to inflacja nie spadnie jak kamień. Na rynkach dominują jednak jeszcze więksi optymiści. To pozostawiło nam możliwość bez lądowania. Na czym jest zbudowany?

Twarde, miękkie i bez lądowania

Zamiast całkowitej recesji lub łagodnego spowolnienia gospodarczego wzrost może utrzymać się na wysokim poziomie lub nawet ponownie przyspieszyć, a firmy będą mogły osiągnąć przewidywane zyski. Zwolennicy tego poglądu cytują najnowsze dane, które wskazują na utrzymującą się dynamikę konsumpcji i silny rynek pracy.

Ci, którzy obstawiają spadek, obstawiają nie tylko recesję

Tutaj pojawia się subiektywny pogląd każdego inwestora, który w moim przypadku opiera się na danych. Historycznie rzecz biorąc, bardzo odporna gospodarka zawsze wiąże się z odporną inflacją. Im silniejsza gospodarka, rynek pracy i towarzyszące tym czynnikom nastroje rynkowe, tym bardziej restrykcyjny musi być Fed i dłużej utrzymywać stopy procentowe na wysokim poziomie. Ostatecznie ograniczy to wzrost gospodarczy i negatywnie wpłynie na ceny akcji. Minusy z ostatniego posiedzenia Fed pokazały coś interesującego. Rzeczywiście bankierzy zgodzili się, że zaczynają obawiać się recesji, chociaż w poprzednich wypowiedziach dominowała koncepcja, że ​​recesji można uniknąć. Fed po prostu zaczyna liczyć na recesję, co zresztą jest najszybszą możliwą drogą do osiągnięcia celu inflacyjnego na poziomie 2%. Mogą to osiągnąć przy jeszcze wyższych stawkach.

Jednak rynek obligacji także do początku lutego wierzył w recesję. Implikowana krzywa wycenia stopy procentowe w drugiej połowie roku o 1%. Spadek o 1% nie oznacza gładkiego lądowania. Dziś rynek oczekuje już kosmetycznej obniżki stóp o 25 punktów bazowych, co wskazuje, że zrozumiał determinację Fed, aby nie poddawać się inflacji. Rozumiał także, że inflacja nie będzie spadać w linii prostej, co widać także po innych krzywych oczekiwań inflacyjnych, które w ostatnich tygodniach rosły w górę.

Wykres: Implikowana krzywa oczekiwań stóp procentowych w USA (źródło: Bloomberg, XTB)

Giełdy nie spodziewają się recesji i nie spodziewały się jej nawet na początku roku. Zaobserwowaliśmy wzrosty na spekulacyjnych akcjach memów, krótkich akcjach, przynoszących straty spółkach technologicznych lub spółkach cyklicznych. Tymczasem sektory charakteryzujące się ogromnym wzrostem rentowności, takie jak energetyka, opieka zdrowotna czy użyteczności publicznej, pozostały na drugim planie. Akcje zaczęły przewartościowywać rosnące rentowności obligacji i perspektywy stóp procentowych na ostatnich sesjach, jednak nadal pozostają one niebezpiecznie wysokie. Naraża to je na dalszy spadek, czemu sprzyja dynamika czynników fundamentalnych i technicznych.

Na niebezpiecznych wysokościach potrzebujesz dużo tlenu

S&P 500 ponownie wzrósł powyżej 15 po tym, jak P/E spadł do 18 jesienią, podczas gdy premia za ryzyko znacznie spadła. To połączenie techniczne sugeruje, że lepiej zdjąć żetony ze stołu i przeznaczyć kapitał na aktywa defensywne. Na razie tak się nie dzieje, a luźne warunki finansowe, słabszy dolar i lepsza płynność wystarczą, aby utrzymać nastroje związane z ryzykiem. Brak lądowania nagle staje się scenariuszem bazowym. Jednak w ostatnich dniach płynność ponownie zaczęła spadać, rynki nadal są niebezpiecznie wysokie, a margines bezpieczeństwa znacznie spadł. Byki nie są tak bezpieczne, jak mogłoby się wydawać. Paradoksalnie winne są za to coraz lepsze dane ekonomiczne, które zmieniają sytuację szczególnie w przypadku obligacji, gdzie rentowności rosną. Zyski i akcje nie są w 100% skorelowane, ale inwestorzy w obligacje są na ogół znacznie mądrzejsi i jeśli akcje odzwierciedliły swój spadek, muszą odzwierciedlać swój wzrost.

Wykres: Premia za ryzyko akcji (źródło: Morgan Stanley)

Powinieneś zrozumieć, że nie musisz spekulować na temat recesji, gdy spekulujesz na spadających rynkach. Wzrost PKB w ciągu ostatnich 10 kwartałów wystrzelił w górę od normalnego dzięki gigantycznemu bodźcowi i nawet gdyby nie było recesji, powrót dynamiki wzrostu do pierwotnych wartości wywrze wystarczającą presję na marże i rentowność. Na marże będzie także wywierać presję stopniowy spadek siły cenowej, w miarę jak konsumenci nie akceptują już wyższych cen. Rynki spodziewają się spadku zysków, jednak zaskoczeniem będzie jego głębokość. Obie strony nadal mają miejsce na niespodzianki, ale podstawy leżące u podstaw zakupu akcji jeszcze się nie wyczerpały. Płynność i lepsze warunki finansowe mogą pomóc nam pokonać tę lukę (stało się to na początku roku), ale obserwujemy dokładnie odwrotnie.

Sytuacja na rynku zmienia się dynamicznie. Początek roku zaczął się od zbyt wielu fanfar i nagle zaczęło powiewać coraz więcej czerwonych flag. Optymizm będzie trwał tak długo, jak rynki utrzymają wyceny marek luksusowych. Gdy tylko nastąpi dalsza rewaluacja wyższych stóp procentowych, nadejdzie pogorszenie koniunktury, a wraz z nią zmiana nastrojów, zaczną się kumulować zakłady na minusy, a kapitał zacznie przesuwać się z aktywów ryzykownych do aktywów defensywnych. Może to otworzyć S&P 500 przestrzeń do przetestowania ubiegłorocznych minimów – inwestorzy powrócą do twardego lądowania, czyli wtedy, gdy będziesz chciał kupować akcje, a nie czekać na recesję, bo będzie za późno na zakup.

.