Tania wersja iPhone'a to spekulacyjny hit tego roku. Z jednej strony mówi się, że Apple nie potrzebuje takiego telefonu, inni zaś twierdzą, że to jedyna szansa dla firmy, aby nie stracić całkowicie udziału w światowym rynku mobilnym. Apple zdążyło już kilka razy zaskoczyć i wypuściło na rynek produkty, o których wielu (w tym ja) twierdziło, że nigdy nie ujrzą światła dziennego – iPad mini, 4-calowy iPhone. Dlatego nie odważę się powiedzieć, czy budżetowy iPhone to wyraźny krok naprzód, czy pomysł całkowicie błędny.
Na budżetowym iPhonie można spekulować na różne sposoby. Już Myślałem wcześniej nad tym, jak taki telefon, roboczo nazywany „iPhone mini”, mógłby wyglądać. Chciałbym kontynuować tę uwagę i bardziej szczegółowo skupić się na znaczeniu takiego telefonu dla Apple.
Brama wejściowa
iPhone to główny produkt wejściowy do świata Apple, Tim Cook powiedział w zeszłym tygodniu. Informacje te nie są wcale nowe, zapewne wielu z Was w podobny sposób odebrało swojego Maca lub iPada. Podobnym czynnikiem był kiedyś iPod, jednak era odtwarzaczy muzycznych powoli dobiega końca, a stery firmy przejął telefon.
[do action=”citation”]Pomiędzy telefonami powinna istnieć idealna równowaga ceny i funkcjonalności.[/do]
Ponieważ im więcej sprzedanych iPhone'ów, tym większa szansa na „konwersję” użytkowników, logiczne byłoby, gdyby Apple postarał się, aby telefon trafił do jak największej liczby osób. Nie dlatego, że iPhone nie odniósł sukcesu, wręcz przeciwnie. iPhone 5 jest najszybciej sprzedającym się telefonem wszechczasów – w pierwszy weekend sprzedaży kupił go ponad pięć milionów osób.
Często to właśnie wysoka cena zakupu sprawia, że wiele osób decyduje się na tańszy telefon z Androidem, choć woleliby urządzenie Apple. Nie spodziewam się specjalnie, żeby Apple obniżył cenę swojego flagowca, a dotacje przewoźnika też są raczej śmieszne, przynajmniej tutaj. Wprowadzenie tańszej wersji iPhone'a częściowo wpłynęłoby na sprzedaż droższej wersji. Powinna istnieć idealna równowaga pomiędzy telefonami cena w stosunku do funkcji. Tańszy iPhone z pewnością nie miałby tak mocnego procesora ani porównywalnego aparatu względem obecnej generacji. Użytkownik powinien mieć jasny wybór. Albo wydaję więcej pieniędzy i kupuję najlepszy możliwy telefon, albo oszczędzam i dostaję telefon z wyższej półki średniej, z gorszymi funkcjami.
Apple nie musi gonić za udziałem w rynku, bo to do niego należy większość zysków. Jednak większa liczba sprzedanych iPhone'ów może przełożyć się na przykład na większą sprzedaż komputerów Mac, na których również osiągane są wysokie marże. Budżetowy iPhone musiałby być przemyślanym, długoterminowym planem mającym na celu wciągnięcie użytkowników do całego ekosystemu Apple, a nie tylko zdobycie większego udziału w rynku.
Dwie paralele
Jeśli chodzi o tani wariant iPhone'a, oferowany jest odpowiednik iPada mini. Kiedy Apple wprowadziło na rynek pierwszego iPada, szybko zyskało niemalże monopolistyczną pozycję na rynku i do dziś posiada większość. Inni producenci nie mogli na takich samych zasadach konkurować z iPadem, nie mieli wyrafinowanej sieci dostawców, dzięki czemu spadłyby koszty produkcji i mogliby osiągać ciekawe marże, gdyby oferowali tablety w porównywalnych cenach.
Dopiero Amazon przełamał barierę, oferując Kindle Fire – siedmiocalowy tablet w znacznie niższej cenie, choć z bardzo ograniczonymi funkcjami i ofertą skupioną wyłącznie na treściach Amazona i własnym sklepie z aplikacjami. Firma na tablecie nie zarobiła praktycznie nic, jedynie treści, które użytkownicy dzięki niej kupują, przynoszą im pieniądze. Jednak ten model biznesowy jest bardzo specyficzny i nie dotyczy większości firm.
Coś podobnego Google wypróbowało z tabletem Nexus 7, który firma sprzedawała po cenie mniej więcej fabrycznej, a jego zadaniem było wciągnięcie jak największej liczby osób do ekosystemu Google przy jednoczesnym zwiększeniu sprzedaży tabletów. Jednak kilka miesięcy później Apple wprowadziło iPada mini i podobne wysiłki zostały w dużej mierze udaremnione przez końcówkę. Dla porównania, podczas gdy iPad 16 o pojemności 2 GB kosztuje 499 dolarów, Nexus 7 o tej samej pojemności kosztuje o połowę mniej. Ale teraz podstawowy iPad mini kosztuje 329 dolarów, czyli tylko 80 dolarów więcej. I chociaż różnica w cenie jest niewielka, różnica w jakości wykonania i ekosystemie aplikacji jest ogromna.
[do action=”quote”]Telefon budżetowy byłby „mini” wersją flagowca.[/do]
Jednocześnie Apple pokrył zapotrzebowanie na tablet o mniejszych wymiarach i wadze, który dla wielu będzie wygodniejszy i mobilny. Jednak w wersji mini Apple nie tylko zaoferował mniejsze wymiary w niższej cenie. Klient wyraźnie ma tu wybór – albo może kupić potężnego iPada 4. generacji z wyświetlaczem Retina, ale za wyższą cenę, albo bardziej kompaktowego iPada mini ze starszym sprzętem, gorszym aparatem, ale za wyraźnie niższą cenę.
A jeśli szukasz innego przykładu Apple oferującego produkt o wyraźnie tańszej konstrukcji (wspominam o tym w kontekście spekulacji na temat plastikowego tyłu budżetowego iPhone'a) z niższą ceną, który stał się bramą do świata Apple pomyśl tylko o białym MacBooku. Przez długi czas istniał obok aluminiowych MacBooków Pro. Był szczególnie popularny wśród studentów, ponieważ kosztował „tylko” 999 dolarów. To prawda, że białe MacBooki dały znać o sobie, gdyż jego rolę pełni teraz 11-calowy MacBook Air, który obecnie kosztuje te same pieniądze.
Dlaczego iPhone mini?
Jeśli naprawdę jest miejsce na budżetowego iPhone'a, idealną nazwą byłby iPhone mini. Przede wszystkim uważam, że ten telefon nie miałby 4-calowego wyświetlacza jak iPhone 5, ale oryginalną przekątną, czyli 3,5-calową. Dzięki temu budżetowy telefon byłby „mini” wersją flagowca.
Następnie następuje analogia z innymi „mini” produktami Apple. Taki Mac mini to komputer wejściowy do świata OS X. Jest to najmniejszy i jednocześnie najtańszy Mac w ofercie. Ma to również swoje ograniczenia. Nie jest tak wydajny jak inne komputery Mac firmy Apple, ale poradzi sobie z zadaniem mniej wymagającym użytkownikom. Kolejnym produktem, o którym już wspominaliśmy, jest iPad mini.
Na koniec pozostaje ostatnia kategoria produktów Apple – iPod. W 2004 roku wprowadzono iPoda mini, który był mniejszą i tańszą pochodną klasycznego iPoda o mniejszej pojemności. Co prawda rok później zastąpiono go modelem nano, zresztą zaprezentowany na początku 2005 roku iPod shuffle trochę psuje teorię, ale przynajmniej przez jakiś czas istniała wersja mini, zarówno pod względem wielkości, jak i nazwy.
streszczenie
„iPhone mini” czy „budżetowy iPhone” na pewno nie jest pomysłem nagannym. Pomogłoby to w udostępnieniu iOS większej liczbie klientów, wciągając ich do ekosystemu Apple, z którego niewielu chce się wydostać (to tylko przypuszczenie). Musiałby to jednak zrobić mądrze, aby niepotrzebnie nie kanibalizować sprzedaży droższego iPhone’a. Jasne, na pewno doszłoby do kanibalizmu, ale Apple z tańszym telefonem musiałby trafić do klientów, którzy nie kupiliby iPhone’a w regularnej cenie.
[do action=”citation”]Apple zazwyczaj nie podejmuje pochopnych decyzji. Robi to, co uważa za słuszne.[/do]
Faktem jest, że Apple w zasadzie ma już w ofercie tańszy telefon, czyli w postaci starszych modeli w niższej cenie. Wraz z iPhonem mini zapewne zniknęłaby oferta urządzenia starszego o dwie generacje i została zastąpiona nowym, tańszym modelem, zaś Apple „poddałby recyklingowi” wnętrzności telefonu w wersji mini.
Trudno przewidzieć, czy Apple zdecyduje się na ten krok. Ale jedno jest pewne – zrobi to tylko wtedy, gdy poczuje, że ten krok jest najlepszym, co może zrobić. Apple zazwyczaj nie podejmuje pochopnych decyzji. Robi to, co uważa za słuszne. I taka ocena czeka także iPhone’a mini, choć zapewne miała ona miejsce już dawno temu.
Świetny(e) artykuł(y)
dla mnie problemem są kolory.. o ile to tylko egzemplarze testowe i kolory będą miały takie odcienie jak ten na pierwszym zdjęciu, to sobie to wyobrażam :)
Wręcz przeciwnie, myślę, że to telefon biznesowy. np. rozmieściłem IP4 na wszystkich placach budowy (dwa domy), żeby wszystko było udokumentowane i gdzie indziej było online. w odróżnieniu od droida i wifi na karcie SD, iPhone po prostu działa, bo w iPhonie kamerze np. ze starym wyświetlaczem z 3GS, dobry aparat 5mp by zadziałał. ponadto, dzięki coraz bardziej złożonemu jb, Apple może pogorszyć oprogramowanie telefonu.
Fajny artykuł, chociaż nie bardzo wierzę w tańszego iPhone'a. Podoba mi się stwierdzenie, że „Apple nie podejmuje pochopnych decyzji”.
Dodam tylko szczegół, że jeśli we wrześniu zostanie zaprezentowany taki tańszy lub nowy pełnoprawny iPhone, to jest on już wyprodukowany, są do niego instrukcje we wszystkich językach, ulotki, pudełka są gotowe, trwa cięcie filmu reklamowego, i w ciągu kilku dni zostanie załadowany nowy iOS, zapakowany w pudełka, następnie na paletach i przechowywany tak, aby we wrześniu mogli ZNOWU sprzedać 5 milionów sztuk w jeden weekend :-)
Tak mniej więcej jest zawarte w ostatnim zdaniu artykułu.
Oczywiście, że tak, ale niewiele osób potrafi sobie wyobrazić, co to wszystko oznacza i jak trudne (prawie nierealne) jest zorganizowanie i utrzymanie tego w tajemnicy :-)
Nawet o iPhonie 2g (pierwszej generacji) nikt poza Apple nic nie wiedział, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej??? :)
Dobry artykuł, ale nie sądzę, że Apple wypuści coś takiego i mam nadzieję, że tak. Jak stwierdzono w artykule, dotacje operatorskie nie są duże, przynajmniej nie w naszym kraju. W innych krajach można go otrzymać za darmo lub za maksymalnie 99 euro (funtów) za na przykład ryczałtową stawkę wynoszącą 40 euro. Na co może sobie pozwolić niemal każdy. Te ceny są w głównych krajach i wątpię, żeby Apple zrobił specjalnego iPhone'a dla takich krajów jak Czechy, gdzie operator jest złodziejem i nie dotuje telefonów.
Jeśli mogę dorzucić swoją garść do młyna - zaczynałem na iPadzie 2. Niesamowite urządzenie w świetnej cenie. A po kilku miesiącach zacząłem mieć ochotę na iPhone'a, ale przecież to trochę droższe urządzenie, więc kupiłem iPhone'a 3GS i etui po okazyjnej cenie. Gdzieś w kwietniu 2012 roku, kiedy w sprzedaży były już dwie kolejne generacje. I nawet w tym przypadku sprawdziło się świetnie, więc podjęto decyzję: 4S. (Uwaga: przekazałem 3GS i nadal działa świetnie), następnie iPad Mini i iMac, a w styczniu Macbook. A to wszystko dzięki iPadowi, bo iPhone jest droższy niż urządzenie klasy podstawowej i nie oferuje tak wiele, jeśli masz dodatkowo iPada.
A dla iPada Mini: Używam iPada w 90% w trybie portretowym, czyli portretowym. I korzystałem też z iPada 2, ale trzymając go w jednej ręce – strasznie bolało, nawet gdy trzymałem go w dwóch. Do kilku dni prawie nie mogłem go używać, ponieważ był naprawdę bolesny. Pojawił się iPad Mini. Lekki, mniejszy. Musiałem natychmiast w to wejść. I nie ze względu na cenę.
Myślę, że Apple popełnił duży błąd, wprowadzając iPada Mini. Nie sposobem, w jaki to przedstawił, ale tym, jak to sprzedaje i co w to włożył. Osoby, które chcą taniego tabletu, i tak nie kupią iPada Mini. Kupią go osoby, które przesiadają się np. z dużego iPada i chcą mobilności. Rozumiem brak Retiny w pierwszej generacji, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego Mini miałoby być słabsze, a dokładniej 512MB RAM i procesor A5. W dzisiejszych czasach to po prostu nie wystarczy. Pod względem wydajności jest już trochę przestarzały, często czeka się na uruchomienie aplikacji. A w pamięci RAM nie ma ich zbyt wiele. A ja w ogóle nie rozumiem cen. Apple ŚWIADOMIE obniżyło swoje marże. Gdyby tylko mieli taką samą marżę % na Minimie jak na dużym. Osobiście chciałbym Mini ze sprzętem takim jak duży iPad. Może za tę samą cenę. Nie żałuję zakupu, ale szkoda, że priorytetowo traktowali osoby, które mogą kupić iPada ze względu na cenę, a nie te, które zapłaciłyby za niego dużo ze względu na wszystko wokół. I nie mówcie mi, że osoba, która kupuje tablet ze względu na cenę, wyda w sklepie tyle samo, co osoba, która nie przejmuje się tak bardzo ceną.
Na iPadzie mini odpalisz prawie wszystkie gry... Mój znajomy gra na nim w Real Racing 3 i jest ok, ma na nim ponad 50 gier i urządzenie działa jak należy... Więc to chyba nie jest słaby procesor: )
Nigdzie nie wspomniałem o tym, że nie uruchamiamy wszystkiego na urządzeniu. Tak, absolutnie nie ma problemu, ale nie powiedziałem, że A5 z 512MB RAM nie wystarczy na jedną aplikację, ale nie wystarczy na wiele otwartych aplikacji. Szybkość uruchamiania itp. Niesamowicie jest to widzieć w iWork.
Ładnie napisane. Ale nie sądzę, że iPhone powinien być produktem klasy podstawowej. Wręcz przeciwnie, dla wielu był to iPad. Do dziś iPhone nie przekonał mnie, dlaczego warto go kupić za taką cenę. Pewnie dlatego, że nie muszę nic robić na tak małym urządzeniu. Oczywiście do czasu pojawienia się iPada brałem go ze wszystkimi dziesiątkami, ale teraz? Internet, GPS, zdjęcia, wideo są pod ręką w telefonie komórkowym. Do normalnych funkcji telefonu wystarczy, a do innych jest to tablet. W przyszłości telefon komórkowy mógłby pełnić funkcję kontrolera ruchu lub projektora (a nie pseudo dzisiejszych). Ale konkurencja też to wszystko ma i w zasadzie w ten sposób sprawdza się dobrze.
Osobiście jestem przeciwny tańszej wersji iPhone'a, która zastąpiłby iPhone'a 4 i iPhone'a 4s, nie mam nic, złącza i rozmiary wyświetlaczy byłyby ujednolicone. Ale nie jest dla mnie całkowicie jasne, że model biznesowy wygląda na spóźniony, ponieważ:
- sytuacja w USA po wydaniu taniej wersji i nowego topowego modelu: iPhone Budget - 0 USD, iPhone 5 99 USD, nowy topowy iPhone 199 USD z umową.
Co jednak będzie się działo w przyszłym roku, kiedy Apple wypuści nową wersję taniego iPhone’a i topowego iPhone’a?
Czy będę sprzedawał także starsze modele? Jeśli tak, to na rynku będzie już 5 różnych wersji/generacji iPhone'ów...
Nie jestem pewien, czy Apple chce podążać tą drogą. Jeśli będzie chciał utrzymać w sprzedaży tylko 3 różne generacje, jak ma to miejsce dzisiaj, to stara-nowa generacja będzie miała znacznie krótszy cykl życia, a średnia marża nie będzie tak wysoka jak wcześniej.
Myślę, że przyniosłoby to Apple wiele korzyści, o których nie wspomniano w artykule, np. miałby tańszy model nawet na rynku amerykańskim, gdzie stracił dystrybucję czwórki, której import nie jest już dopuszczony do USA i nie oszukujmy się, USA to nie tylko mały rynek. :)
w takim przypadku zostanie on przyznany za 1 dolara.
Z całym szacunkiem dla aktywnych autorów jabłoni. Ten artykuł jest o niczym. Gdyby pan Michal Žďánský choć trochę orientował się w sytuacji iPhone'a na świecie, wiedziałby, że w USA ponad 90% ludzi może sobie pozwolić na iPhone'a, nawet jeśli mają abonament u operatora. Z iPadem mini nie ma więc sensu „budżetowy iPhone”, a z Macamą jest nieco inaczej. Miłego dnia.
Cześć George. Być może Ty i Michał nie do końca się rozumieliście. Przecież nie twierdzi, że tak będzie, jedynie przedstawia swoją opinię na ten temat. Artykuł jest odpowiedzią na spekulacje na temat taniego iPhone'a. Sam autor jest nieco sceptyczny wobec tego pomysłu.
90% stać na iPhone'a? To dość interesujące stwierdzenie, biorąc pod uwagę, że w USA bezrobocie przekracza 20% (ShadowStats, czerwiec 2013). Z pewnością masz coś na poparcie swojej tezy, chętnie zapoznam się z jakimikolwiek źródłami. A czy wiesz też, że trzeba mieć plan na kwotę co najmniej 60-80 dolarów, żeby uzyskać taką cenę?
Możesz kupić iPhone'a 4 za 99 centów z planem zaczynającym się od 40 dolarów. Dla seniorów od 30 dolarów. Jeśli następnie przyjrzysz się innym telefonom, okaże się, że można je kupić na praktycznie takich samych warunkach, czyli telefon za darmo lub za dolara z równie drogim pakietem usług.
Nie wolno wam zaczynać od sytuacji w tym bananistanie. W końcu zajęło to 10 lat, zanim operatorzy przestali de facto okradać swoich klientów. Może więc znajdziesz kogoś, kto zaoferuje przyzwoite warunki zakupu telefonów, m.in. iPhone'a.
W przeciwnym razie zgadzam się, że 90% ludzi w USA jest bardzo przesadzonych. Ale to, że kupuje go ponad 50%, również nie jest bez znaczenia i oznacza raczej, że cena jest dość konkurencyjna. Niestety tylko na niektórych rynkach.
Wreszcie ktoś, kto ujął to trochę prosto, tak, przekroczyłem o 90%, to miało być z przesadą. W przeciwnym razie źródłami są dla mnie ludzie, którzy mieszkają lub mieszkali w USA, a także wywiady z członkami Genius.
z całym szacunkiem, jeśli jest coś na ten temat, to jest to twój komentarz, a nie ten artykuł. Siła nabywcza społeczeństwa USA jest dla mnie, muszę przyznać, wielką niewiadomą, jednak opinia, że 90% tamtejszej ludności na to stać, wydaje mi się bardzo śmieszna. Apple z pewnością nie sprzedaje iPhone'a tylko w USA, więc nawet jeśli byłoby na niego stać 90% populacji USA, to prawdopodobnie ledwo wystarczyłby na światową produkcję...
Tańszy wariant iPhone'a to dla Apple konieczność, a nie możliwy pomysł, który zadecyduje o jego wdrożeniu, czy nie. Jeśli chcemy porozmawiać o tańszej wersji iPhone'a, musimy najpierw pomyśleć o iPhonie jako takim. po pierwsze iPhone jest drogi, po drugie i dotyczy to wszystkich producentów, nie tylko Apple'a, nie ma już wiele nowego do zaoferowania. Wynika z tego jeden prosty wniosek: ci, którzy muszą kupić iPhone'a, prawdopodobnie już go mają, a ponieważ nowe modele w zasadzie nie wnoszą nic nowego, klienci ci będą wymieniać swoje iPhone'y na nowe modele bardzo sporadycznie. Drugiej części nie stać na iPhone’a. Z tych dwóch powodów jest całkowicie jasne, że popyt, a tym samym wielkość sprzedaży, w naturalny sposób musi spaść. Trochę dygresuję, z łatwością zamieniłbym opinię, że iPhone jest bramą do świata Apple, na opinię: „IPhone to jedyna rzecz, na której zarabiamy i to, co sprzedajemy masowo i co czyni nas tym, kim jesteśmy , jeśli iPhone przestanie nam się sprzedawać, możemy zacząć powoli się pakować..." + iPad i dlatego zaczęliśmy tworzyć iPada mini...
Apple nie może więc za wszelką cenę pozwolić sobie na spadający popyt i spadającą sprzedaż. A jedynym sposobem, aby temu zapobiec, jest udanie się z iPhonem do klasy średniej i dotarcie do kolejnej masy klientów. Nie musimy daleko szukać i patrzeć na dobrze znanego Samsunga, flagowy SGS4 w czterech różnych modyfikacjach jest wyraźną obroną przed słabym popytem na najwyższy model za najwyższą cenę, który nie wniósł nic nowego do poprzedniego modelu , więc nie jest zbyt popularny ze zrozumiałych powodów zainteresowania.
Jeśli iPhone Mini rzeczywiście powstanie, zastanawiam się, jaka będzie strategia różnicowania. iPad Mini różni się zupełnie od iPada, ale po co sprzedawać tańszego iPhone'a Mini z ekranem 3.5 cala i lepszymi elementami wewnętrznymi, skoro nadal można kupić 4S z lepszym sprzętem?
Jestem ciekaw :-) W każdym razie fajny artykuł, oparty na faktach. Ale ostatecznie, może nie w tym roku, Apple wypuści tańszego iPhone'a. Zawsze tak robił w przypadku udanych produktów.
iPhone LITE, kiedy już odwaga będzie z iP5, tj. 2x 1,2 GHz i 1 GB RAM... straci niektóre funkcje.
Apple na ten moment nie ma żadnego innego urządzenia, które mógłby dać dziecku, powołując się na to, że ma zamknięty ekosystem i w zasadzie chciałby, aby cała rodzina korzystała z jednej platformy. Moim zdaniem wyraźnie brakuje tańszego, trwalszego modelu z kolorowego plastiku, który byłby świetny zarówno dla dzieci, jak i rynków rozwijających się.
Jeśli Apple zdecyduje się pójść w tym kierunku, z pewnością przyciągnie to wielu klientów (w tym całą moją rodzinę). Apple nie będzie już tak ekskluzywną marką.