Zamknij reklame

Twierdzenie, że Apple nie jest producentem akcesoriów, jest raczej dziwne. Wraz z rosnącą popularnością iPhone'ów zaczął oferować także odpowiednie do nich etui, posiada szerokie portfolio pasków do Apple Watcha i w zasadzie założył segment TWS, czyli słuchawek w pełni bezprzewodowych, które same w sobie są jednocześnie akcesoriami do jego produktów. Ale dlaczego w końcu nie stworzą własnej ładowarki bezprzewodowej? 

Tak, mamy ładowarkę Dual MagSafe, mamy MagSafe Charger, czyli kabel zakończony magnetycznym krążkiem i MagSafe Battery, ale żadne z tych rozwiązań nie jest elegancką ładowarką bezprzewodową, którą będziesz chciał mieć na biurku lub stolik nocny, jak może to zrobić konkurencja.

Najbliżej tego jest oczywiście ładowarka Dual MagSafe. Można nim ładować kompatybilnego iPhone'a, Apple Watch, etui do bezprzewodowego ładowania słuchawek AirPods i inne urządzenia z certyfikatem Qi. Ale jej głównym problemem jest to, że nie jest ładna. Jego przeznaczenie jest nastawione bardziej na wyjazdy, gdzie jest stosunkowo kompaktowy i wystarczy, aby naładować dwa urządzenia jednocześnie, gdy jednym zawsze może być tylko Apple Watch. Podłączasz do niego klasycznego Lightninga, natomiast Apple twierdzi, że podłączając zasilacz USB-C o mocy 27 W lub większej z obsługą 9 V/3 A, uzyskasz szybsze ładowanie bezprzewodowe przy poborze mocy aż 14 W. MagSafe wypuści jednocześnie 15 W.

Po co wymyślać coś, co już tu mamy 

Pomysł o nazwie AirPower był fajny, ale z wielu powodów technicznych nie doszedł do skutku. Zamiast tego mamy takie brzydkie i przecenione akcesorium, które z pewnością nie jest hitem sprzedażowym (ładowarka Double MagSafe kosztuje 3 CZK). Ale gdyby Apple złagodził swoje czasami niepotrzebne standardy i praktycznie wprowadził jedynie elegancki AirPower z jasno określonymi punktami ładowania, czy byłby to problem?

Osobiście korzystam ze stojaka na biurku, który oferuje ładowanie MagSafe dla iPhone'a, a baza może służyć do ładowania AirPodów lub innych słuchawek TWS, które mają ładowanie bezprzewodowe. Podstawka jest elegancka i praktyczna, ponieważ widzę ekran iPhone'a tuż obok zewnętrznego wyświetlacza komputera Mac. Telefon więc nigdzie nie leży i nawet nie muszę się nad nim pochylać, jeśli chcę go odblokować poprzez FaceID. Apple nie byłoby problemem zrobić coś takiego.

Ale komuś, czyli Apple, znacznie łatwiej jest nie marnować swoich zasobów, czyli pracowników, na coś, co już zostało wynalezione. Z AirPower było inaczej, bo wcześniej czegoś takiego nie było. Mamy teraz tak wiele rozwiązań MagSafe, że Apple wolałby sprzedać licencję MFi na zbieranie „dziesięciny”, niż zamykać pracowników w celu opracowania czegoś w rodzaju „zwykłej” ładowarki. Z MagSafe Duo chyba było warto, podobnie jak z baterią, która przecież też bazowała na przeszłości, kiedy oferowała etui do iPhone'ów ze zintegrowaną baterią.

Promyk nadziei? 

Chociaż jest bardzo mało prawdopodobne, że Apple zaprezentuje drugą generację mobilnego MagSafe w iPhonie 14, nie bez powodu mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Gdy już uzna, że ​​jego technologia jest w stanie wytrzymać większą moc, a gdy pozwoli MagSafe wskoczyć do może 20, a nawet 50 W, zapewne będzie chciał na tym zyskać dzięki odpowiednim akcesoriom, których w tamtym czasie jeszcze nie było na rynku od innych producentów.

Może więc kiedyś to zobaczymy, choć nie w tym roku i pewnie nie za rok, może z koniecznością zakończenia złącza Lightning. Wiele będzie zależeć od zmiany technologii samych akumulatorów, w przypadku których wydaje się, że Apple sięgnął sufitu, bo ich prędkości ładowania wcale nie rosną, a mocny adapter to nie wszystko, czego potrzeba do szybsze ładowanie. Pełne naładowanie iPhone'a 13 Pro Max to naprawdę długa szansa. 

.