Zamknij reklame

Od lat Apple forsuje to samo podejście do swoich natywnych aplikacji, które ulepsza jedynie wraz z pojawieniem się nowych systemów operacyjnych. Jeśli więc będziemy potrzebować jakiejś ich naprawy lub ulepszenia, to pozostaje nam po prostu poczekać, aż cały system zostanie zaktualizowany. Jednak zwykłe aplikacje są zupełnie inne, a ich twórcy mogą przenieść je do przodu praktycznie w dowolnym momencie i natychmiast. Specyficzne oprogramowanie jest następnie automatycznie aktualizowane dla hodowców jabłek bezpośrednio z App Store. Sami plantatorzy jabłek od lat wahali się przed takim podejściem.

Pytanie, czy nie byłoby lepiej w ten sam sposób podejść do aplikacji natywnych i zawsze aktualizować je bezpośrednio z App Store, bez konieczności czekania przez użytkowników roku na pojawienie się potencjalnych nowości. Jednocześnie gigant z Cupertino miałby większą kontrolę nad swoim oprogramowaniem. Gdyby np. pojawił się błąd, mógłby niemal natychmiast wprowadzić jego korektę, bez konieczności „na siłę” użytkownika do aktualizacji całego systemu. Ale jest też jeden zasadniczy haczyk, przez który prawdopodobnie tej zmiany nie zobaczymy.

Dlaczego Apple aktualizuje aplikacje raz w roku?

Rzućmy więc trochę światła na to, co istotne, czyli dlaczego Apple wprowadza ulepszenia do swoich natywnych aplikacji tylko raz w roku, zawsze wraz z pojawieniem się nowej wersji systemu operacyjnego iOS/iPadOS. W końcu jest to całkiem proste. Według niektórych raportów systemy Apple są po prostu zaprojektowane w ten sposób. Apple czerpie korzyści ze świetnego splotu sprzętu i oprogramowania, przy czym aplikacje natywne są silnie powiązane z samym systemem operacyjnym, dlatego też do ich aktualizacji należy podchodzić w ten sposób.

ios 16

Z drugiej strony taka odpowiedź może nie zadowolić wszystkich. Część plantatorów jabłek jest przeciwnego zdania i uważa, że ​​jest to czysta kalkulacja ze strony producenta jabłek. Według nich Apple stosuje to podejście tylko po to, aby raz w roku użytkownicy Apple mogli dodać szereg nowych funkcji i spakować je do nowej wersji systemu operacyjnego, w ten sposób zwabiając użytkowników do ewentualnych nowości i prezentując je w wielkiej chwale. Wszak szłoby to w parze z konferencjami deweloperskimi WWDC, przy okazji których prezentowane są nowe systemy. Wydarzenie to zawsze cieszy się dużym zainteresowaniem, dlatego w interesie Apple leży pokazanie się przed innymi w jak najlepszym świetle i pochwalenie się szeregiem potencjalnie nowości.

Jeśli odniesiemy tę teorię do oczekiwanego systemu iOS 16, zobaczymy kilka nowości, które teoretycznie mogłyby pojawić się niezależnie. W takim przypadku byłaby to współdzielona biblioteka zdjęć iCloud (Zdjęcia), możliwość edytowania/wycofywania wiadomości (iMessages), ulepszone wyszukiwanie, możliwość planowania e-maili, przypomnień i linków do podglądu (Poczta), ulepszone natywne mapy lub przeprojektowana aplikacja Gospodarstwo domowe. Ale takich wiadomości znaleźliśmy sporo. Wynika z tego jasno, że gdyby Apple aktualizował je osobno za pośrednictwem App Store, to na swoich konferencjach WWDC nie miałby praktycznie o czym rozmawiać.

Zmiany raczej nie nadejdą

Kiedy się nad tym zastanowimy, staje się mniej więcej jasne, że nie zaobserwujemy takiej zmiany w nastawieniu. W pewnym sensie jest to już tradycja i nie ma sensu jej nagle zmieniać – choć inne podejście mogłoby nam wiele ułatwić. Czy jesteś zadowolony z obecnego podejścia, w którym raz w roku otrzymujemy kilka nowości, czy wolisz aktualizować je indywidualnie, bezpośrednio za pośrednictwem App Store?

.