Zamknij reklame

Wielu z nas na co dzień korzysta z iPhone'a jako jedynego telefonu i trudno sobie wyobrazić zastąpienie go urządzeniem konkurencyjnym. Dla niektórych taki pomysł jest wręcz niemal niezrozumiały. Ci „z drugiej strony” z pewnością czują to samo, dlatego pomiędzy zwolennikami Androida i iOS, czy też innych platform, dochodzi do słownych bijatyk.

Z tego punktu widzenia jest to zatem więcej niż interesujący trójczęściowy artykuł, który niedawno pojawił się na serwerze Macworld. Felietonista Andy Ihnatko pisze o tym, jak zamienił swojego iPhone'a 4S na Samsunga Galaxy S III. „Nie mam ochoty nikomu wyjaśniać, dlaczego powinien wyrzucać jego iPhone'a i przejdź na flagowy telefon z Androidem” – wyjaśnia Ihnatko. Porównanie dwóch głównych platform bez fanatyzmu i z jasną argumentacją? Tak, jestem z tym.

Telefon komórkowy nie jest już tylko narzędziem do wykonywania połączeń. Smartfonów używamy do pisania e-maili, czatowania na Facebooku, tweetowania, niektórzy z nas nawet w słabszych momentach wpisują na komórce cały artykuł. Dlatego znacznie częściej korzystamy z wbudowanej klawiatury programowej niż z aplikacji na telefonie. I właśnie w tym miejscu, zdaniem Ihnatka, Apple zostaje nieco w tyle.

Poza oczywistą zaletą większego wyświetlacza, Galaxy S3 może poszczycić się możliwością ustawienia klawiatury dokładnie według własnych upodobań. Stawia się nie tylko na klasyczne klikanie, ale także na nowoczesne udogodnienia, takie jak Swype czy SwiftKey. Pierwszy z tej pary działa w ten sposób, że zamiast stukać w poszczególne litery, przesuwasz palcem po całym ekranie, a telefon sam rozpoznaje, jakie słowa i całe zdania masz na myśli. Według jego twórców za pomocą Swypa można napisać ponad 50 słów na minutę, co przecież potwierdza rekord Guinnessa wynoszący 58 słów (370 znaków) na minutę.

[identyfikator YouTube=cAYi5k2AjjQ]

Nawet SwiftKey kryje w sobie dość zaawansowaną technologię. Ta klawiatura potrafi z wyprzedzeniem przewidzieć, co próbujesz wpisać, na podstawie Twojego stylu pisania. Wyświetli Ci trzy słowa do wyboru lub możesz po prostu kontynuować pisanie litera po literze.

Pytanie brzmi, jak te metody wprowadzania będą działać w języku czeskim, który jest pełen wyrażeń potocznych i slangowych. Z drugiej strony czasami nawet iPhone nie radzi sobie z nimi odpowiednio. Ale ważna jest jeszcze jedna rzecz: Android daje użytkownikowi wybór w tym zakresie, podczas gdy iOS ściśle trzyma się podstawowej klawiatury. „Apple ostrożnie podchodzi do dodawania nowych funkcji kosztem prostoty i przejrzystości. Czasem jednak ich produkt przekracza granicę prostoty i jest niepotrzebnie okrojony. A klawiatura iPhone'a została zhakowana” – mówi Ihnatko.

Jest całkiem możliwe, że podstawowa klawiatura będzie Ci odpowiadać i nie będziesz potrzebować żadnych przekombinowanych udogodnień. Ale choć w szczególności produkty Samsunga oferują mnóstwo niepotrzebnego oprogramowania i można by długo dyskutować o przejrzystości koreańskiego systemu, w tym przypadku zdecydowanie istnieje możliwość dokonywania ustawień przez użytkownika. W końcu, jak powiedzieliśmy, człowiek ma kontakt z klawiaturą dziesięć, może nawet sto razy dziennie.

Największe emocje wywołuje chyba druga z czterech funkcji, które Ihnatko podaje jako powód swojej „przesiadki”. Chodzi o wielkość wyświetlacza. „Już po kilku tygodniach korzystania z Galaxy S3 ekran iPhone’a 4S wydaje się za mały. Na wyświetlaczu Samsunga wszystko jest czytelniejsze, przyciski łatwiej naciskać.”

Mówi, że w porównaniu z prawie pięciocalowym S3 nawet iPhone 5 nie wytrzymuje. „Kiedy czytam książkę na S3, widzę więcej treści. Nie muszę tak bardzo powiększać ani przesuwać mapy. Widzę większą część wiadomości e-mail i więcej artykułu w czytniku. Film lub wideo jest tak duże, że mam wrażenie, jakbym oglądał je w pełnej rozdzielczości HD”.

Z pewnością wielkości wyświetlacza nie można nazwać obiektywną zaletą, ale sam Ihnatko to przyznaje. Nie rozstrzygamy, który telefon jest gorszy, a który lepszy, chodzi o zrozumienie, co skłania niektórych użytkowników do Androida, a nie iOS.

Trzecim powodem zmiany jest lepsza współpraca między aplikacjami. iPhone znany jest z tego, że poszczególne aplikacje działają w tzw. piaskownicy, co oznacza, że ​​nie mogą zbytnio ingerować w pracę systemu czy innych aplikacji. Chociaż jest to ogromna zaleta w zakresie bezpieczeństwa, ma również swoje wady. Przesyłanie informacji lub plików pomiędzy wieloma aplikacjami nie jest takie proste.

Ihnatko podaje prosty przykład: adres, pod który chcesz się udać, możesz znaleźć wśród swoich kontaktów. Użytkownicy iPhone'a byliby przyzwyczajeni do zapamiętywania adresu lub kopiowania go do schowka, przełączania się do danej aplikacji poprzez wielozadaniowość i ręcznego wpisywania tam adresu. Ale wydaje się, że na Androidzie jest to znacznie łatwiejsze. Wystarczy wybrać przycisk Udostępnij, a od razu wyświetli się menu aplikacji, które w jakiś sposób poradzą sobie z informacjami. Dzięki temu możemy przesłać adres bezpośrednio z kontaktów do np. Google Maps, Waze czy innej nawigacji.

[do action="quote"]iPhone został zaprojektowany tak, aby był dobry dla każdego. Ale chcę coś, co będzie doskonałe Dla mnie.[/Do]

Istnieje wiele podobnych przykładów. Polega na zapisywaniu aktualnie przeglądanych stron do aplikacji takich jak notatki Instapaper, Pocket czy Evernote. Ponownie dotknij opcji Udostępnij w przeglądarce i gotowe. Gdybyśmy chcieli osiągnąć podobne interakcje pomiędzy aplikacjami na iPhone'a, konieczne byłoby użycie specjalnego adresu URL lub wcześniejsze zbudowanie w tym celu obu aplikacji. Chociaż funkcja kopiowania i wklejania jest pięknie zaprojektowana w iPhonie, być może naprawdę nie powinno być konieczne jej częste używanie.

Ostatni z czterech powodów niejako wynika z pierwszego. Są to opcje dostosowywania. Ihnatko żartobliwie komentuje: „Kiedy coś mi się na iPhonie nie podoba, zaglądam do Internetu”. Znajduję tam całkowicie racjonalne wyjaśnienie, dlaczego Apple uważa, że ​​powinno to tak działać i dlaczego nie pozwalają mi tego zmienić. Kiedy coś mi się nie podoba na Androidzie i szukam w Internecie, zazwyczaj znajduję tam rozwiązanie.”

Teraz chyba zasadne będzie stwierdzenie, że projektant zarabia na życie projektując system i powinien go doskonale rozumieć. Z pewnością rozumie działanie systemu operacyjnego znacznie lepiej niż użytkownik końcowy i nie powinien mieć w tej sprawie nic do powiedzenia. Ale Ihnatko nie zgadza się z tym: „IPhone został zaprojektowany tak, aby był dobry, a nawet akceptowalny dla szerokiego grona klientów. Ale chcę coś, co będzie doskonałe Dla mnie. "

Znów trudno obiektywnie dociekać, gdzie leży prawda. Z jednej strony istnieje system w pełni konfigurowalny, ale dość łatwo go zepsuć oprogramowaniem niskiej jakości. Z drugiej strony system dobrze zestrojony, ale nie da się go zbytnio dostosować, przez co niektóre gadżety mogą zostać pominięte.

I takie były (według Macworlda) zalety Androida. Ale co z wadami, które stały się pewnym dogmatem wśród przeciwników? Ihnatko twierdzi, że w niektórych przypadkach nie jest to tak dramatyczne, jak często to widzimy. Mówi się, że świetnym tego przykładem jest szeroko omawiana fragmentacja. Choć jest to problematyczne w przypadku nowych aktualizacji systemu, to tylko często spotykamy się z problemami z samymi aplikacjami. „Nawet gry są uniwersalne” – twierdzi amerykański dziennikarz.

Mówi się, że to samo dotyczy złośliwego oprogramowania. „Złośliwe oprogramowanie stanowi zdecydowanie ryzyko, ale po roku dokładnych badań uważam, że jest to ryzyko możliwe do opanowania”. Innymi słowy, choć istnieje mnóstwo wirusów i innego złośliwego oprogramowania, w większości przypadków przedostaje się ono tylko do telefonu. z pirackimi aplikacjami. Na zarzut, że od czasu do czasu złośliwe oprogramowanie pojawia się także w oficjalnym sklepie Google Play, Ihnatko odpowiada, że ​​wystarczy zachować elementarną ostrożność i chociaż pobieżnie zapoznać się z opisem aplikacji oraz opiniami użytkowników.

Można zgodzić się z tą opinią, ja osobiście mam podobne doświadczenia z pecetem, którego używam w domu jako stację do gier. Po roku korzystania z Windows 7 po raz pierwszy z ciekawości zainstalowałem program antywirusowy i wszędzie zainfekowane były trzy pliki. Dwa z nich dostały się do systemu przeze mnie (czytaj razem z nie do końca legalnym oprogramowaniem). Dlatego nie mam problemu z przekonaniem, że problem ze złośliwym oprogramowaniem nie jest tak zauważalny nawet w przypadku Androida.

Przecież jest jeden problem, który nie jest obcy użytkownikom Windowsa (czyli przynajmniej tym, którzy sami nie składali komputera). Bloatware i crapware. Oznacza to, że są to wstępnie zainstalowane aplikacje, które służą głównie celom reklamowym. Na większości laptopów z systemem Windows są to wersje próbne różnych programów antywirusowych, na Androidzie mogą one bezpośrednio reklamować. Winowajcą w tym przypadku może być zarówno producent, jak i operator komórkowy. W takim przypadku najbezpieczniej będzie wybrać serię Google Nexus ze wszystkich telefonów z Androidem, która zawiera naprawdę czystego Androida bez bloatware i naklejek, jakie znamy z Samsunga.

Ihnatekowi i tak mówi się, że na Androidzie brakuje jednej rzeczy – wysokiej jakości aparatu. „IPhone to wciąż jedyny telefon, który można uznać za prawdziwy aparat” – porównuje z konkurencją, o której wciąż wiadomo, że jest jedynie aparatem ze smartfona. I każdy, kto kiedykolwiek korzystał z iPhone'a 5 lub 4S, mógł się o tym przekonać. Niezależnie od tego, czy zaglądamy na Flickr czy Instagram, testujemy działanie w świetle czy w potworach, telefony Apple’a zawsze wypadają najlepiej w porównaniu. I to pomimo tego, że producenci tacy jak HTC czy Nokia często starają się promować fotograficzną jakość swoich telefonów. „Tylko Apple może w praktyce potwierdzić takie twierdzenia” – dodaje Ihnatko.

Pomimo kilku wad, amerykański dziennikarz w końcu zdecydował się na „przesiadkę” na Androida, który w tej chwili uważa za lepszy system operacyjny. Ale tylko subiektywnie. Jego artykuł nie doradza nikomu wyboru tej czy innej platformy. Nie odrzuca ani tej, ani drugiej firmy ani nie doprowadza jej do ruiny. Nie uważa, że ​​Apple jest passé jeśli chodzi o design, ani nie opiera się na stereotypie, że bez Steve’a Jobsa się nie obejdzie. To po prostu pokazuje sposób myślenia pewnego rodzaju użytkownika smartfona, który czuje się komfortowo w bardziej otwartym systemie.

Teraz od nas zależy, czy nie ulegniemy w pewnym stopniu wpływowi marketingu i dogmatom, które obecnie nie są do końca aktualne. Z drugiej strony zrozumiałe jest, że dla pewnej części klientów Apple na zawsze niewybaczalne będzie to, że Samsung i inni szukali inspiracji w iPhonie tak samo, jak Windows w przeszłości w systemie Mac OS. Niewiele to jednak wnosi do dyskusji i szczerze mówiąc, rynek nie jest tym aspektem specjalnie zainteresowany. Klienci podejmują decyzje w oparciu o to, co uważają za dobrą jakość i stosunek jakości do ceny.

Dlatego miło jest uniknąć niepotrzebnych zaciekłych dyskusji i pobawić się w schemacie „iOS i Android”, a nie „iOS kontra Android”, jak sugeruje sam Ihnatko. Cieszmy się więc, że rynek smartfonów jest na tyle konkurencyjnym środowiskiem, że w dalszym ciągu napędza innowacyjność wszystkich producentów – ostatecznie wyjdzie to na dobre nam wszystkim. Nawoływanie do upadku któregokolwiek z nich, czy to Google'a, Samsunga, Apple czy BlackBerry, jest całkowicie bezcelowe i ostatecznie przynosi efekt przeciwny do zamierzonego.

Źródło: Macworld
Tematy:
.