Zamknij reklame

Tej wiosny Apple wprowadziło iPhone’a SE trzeciej generacji. Możemy na to jednak spojrzeć krytycznie, ale jest i Apple trzyma go w menu, bo ma pewną sprzedaż, a firma ma na nim maksymalną możliwą marżę. Teraz jednak trwają już aktywne spekulacje na temat 3. generacji. Ale czy to w ogóle ma sens? 

Mówiąc najprościej, tak nie jest. To tyle, jeśli nie chcesz czytać dalej, nie musisz. Jeśli jednak zastanawiasz się, dlaczego podtrzymuję tę opinię, możesz kontynuować. Nie chcę tutaj rozwijać pomysłu, w jaki sposób iPhone SE ma trafić na rynki rozwijające się, skoro tak nie jest, ponieważ jest dostępny na całym świecie i dlatego Apple oferuje go także na rynkach rozwiniętych. Większość spekulacji jest taka, że ​​Apple weźmie iPhone'a XR i praktycznie po prostu da mu obecny chip. Teraz byłby to A15 Bionic, bo dopasowanie go do tego z iPhone'a 14 Pro i tak byłoby nieefektywne w porównaniu z resztą sprzętu.

iPhone XR jako rozsądny, ale niepotrzebny wybór 

iPhone XR jest rzeczywiście uważany za idealny wybór, ponieważ był to najtańszy iPhone z funkcją Face ID, który nie był już wyposażony w przycisk Home. W dodatku miał tylko jeden aparat, co w przypadku „lekkiego” modelu wydaje się rozsądniejsze, niż sięganie po praktycznie identycznego iPhone'a 11 z dwoma aparatami. Przecież różnica między tymi dwoma modelami jest tylko w przednim aparacie, gdy model XR ma tylko rozdzielczość 7 MPx, a iPhone 11 ma już 12 MPx i oczywiście zastosowany chip, co w pewnym odrodzeniu nie będzie miało znaczenia, bo z pewnością będzie potężniejszy.

Jeśli więc chodzi o maksymalne ograniczenie technologii i sprowadzenie najtańszego rozwiązania z jedynie zaawansowanym chipem, iPhone XR ma pod tym względem sens. Ale to nawiązuje do technologii wyświetlaczy LCD, kiedy o rok starszy iPhone X miał już OLED, a który wtedy był używany także w iPhone’ie XS, 11 Pro i począwszy od całej serii iPhone’a 12. Ale jeśli zaczniemy od strategii Apple’a, kiedy tak naprawdę bierze się stary model i praktycznie daje mu tylko nowy chip, to czy w ogóle ma sens ożywianie czegokolwiek z historii? Być może „nowy iPhone XR” dostałby 5G i pewne ulepszenia oprogramowania aparatu, ale to by było na tyle.

Cena jest dla nas po prostu problemem 

Dyskusja o cenie jest obecnie bardzo trudna, ale załóżmy, że iPhone SE 4. generacji będzie kosztował tyle samo co trzecia, czyli obecnie 13 990 CZK. Miałby konstrukcję iPhone'a XR, 6,1-calowy wyświetlacz LCD, jeden aparat 12 MPx (Deep Fusion, Smart HDR 4 do zdjęć, style zdjęć, tryb portretowy – tego wszystkiego nie ma iPhone XR), chip A15 Bionic i 5G, co byłoby praktycznie samą nowością. Dla niewymagającego użytkownika może nie jest to telefon zły, po prostu nie ma wyświetlacza LCD.

Bardziej realnym sposobem byłoby po prostu obniżenie ceny iPhone'a 12. Apple obecnie nadal sprzedaje go za wysoką cenę 19 990 CZK, bo niestety nie pojawiła się obniżka, która powinna była zostać wprowadzona przez iPhone'a 14. Gdyby tak było, w takim przypadku jego cena powinna być o 3 CZK niższa. A gdyby Apple wypuścił iPhone'a 500 w przyszłym roku i ceny wszystkich istniejących serii znów by spadły, to faktycznie osiągnęlibyśmy cenę w okolicach obecnego modelu SE. Choć rynek europejski jest w kryzysie, to w USA to się sprawdza, a z całego porównania sił wyraźnym zwycięzcą wyłania się iPhone 15. Pozostaje tylko pytanie, jak długo Apple będzie mu zapewniał wsparcie iOS, aby jego zakup ma sens w dłuższej perspektywie.

Aktualnego iPhone'a SE trzeciej generacji możesz kupić na przykład tutaj

.