Zamknij reklame

Nie mogę nawet uwierzyć, że minął już rok od zakupu iPhone'a X. Choć w zasadzie ze wszystkiego jestem zadowolony, to i tak pokusiłem się o wypróbowanie tegorocznych modeli. Oprócz iPhone'a XR w naturalny sposób zainteresował mnie iPhone XS Max, którego duży wyświetlacz może przełożyć się na większą produktywność, a jednocześnie zadowolić bardziej zagorzałych graczy lub fanów Netflixa i podobnych usług. Przecież też dlatego przez jakiś czas nie odrzuciłem oferty wypróbowania nowego Maxa. Na razie nie śmiem powiedzieć, czy zatrzymam go do następnej jesieni, czy nie, ale pierwsze wrażenia z telefonu mam już po dwóch dniach użytkowania, więc podsumujmy je.

Dla mnie, jako posiadacza iPhone'a X, nowy Max nie jest dużą zmianą. Konstrukcja jest zasadniczo taka sama – szklany tył i błyszczące krawędzie ze stali nierdzewnej przechodzące w minimalne ramki otaczające wycięty wyświetlacz. Dodano jednak po dwie listwy antenowe na górnej i dolnej krawędzi, co również zaburzyło symetrię wyjść dla głośnika i mikrofonu na porcie Lightning. Z punktu widzenia funkcjonalności nie ma to znaczenia, gdyż usunięte gniazda były podróbką i tak naprawdę służyły jedynie celom projektowym, ale użytkowników kładących nacisk na detale może zniechęcić ich brak. Tak czy inaczej pewną ciekawostką jest to, że XS Max ma o jeden port więcej z każdej strony w porównaniu do mniejszego XS.

W pewnym sensie zaimponowało mi także wycięcie, które pomimo wyraźnie większego wyświetlacza jest wymiarowo identyczne z tym z mniejszego modelu. Jednak pomimo tego, że wokół wycięcia jest więcej miejsca, wskaźnik pokazujący procentową pojemność baterii nie wrócił już na górną linię – ikony są po prostu większe i przez to zajmują więcej miejsca, co jest logiczne biorąc pod uwagę wyższa rozdzielczość wyświetlacza.

Wraz z wycięciem nierozerwalnie powiązany jest także Face ID, który według Apple’a powinien być jeszcze szybszy. Choć starałem się jak mogłem, porównać go z iPhonem X, nie zauważyłem różnicy w szybkości rozpoznawania twarzy. Być może wynika to z faktu, że iPhone X przez ostatni rok tyle razy skanował moją twarz, że nieco przyspieszył proces uwierzytelniania i przynajmniej na początku dorówna tegorocznej generacji. Być może wręcz przeciwnie, ulepszony Face ID nie jest szybszy, ale poprawiła się tylko jego niezawodność w określonych sytuacjach. W każdym razie bardziej szczegółowe wyniki testów przedstawimy w samej recenzji.

Alfa i omega iPhone’a XS Max to niewątpliwie wyświetlacz. 6,5 cala to naprawdę duża liczba jak na smartfon, co trzeba wziąć pod uwagę przy zakupie. Max jest jednak tej samej wielkości co 8 Plus (nawet o niecały milimetr niższy i węższy), więc pod względem gabarytów nie jest nowicjuszem. Wręcz przeciwnie, gigantyczny wyświetlacz niesie ze sobą wiele korzyści. Niezależnie od tego, czy jest to na przykład znacznie większa klawiatura, na której pisanie jest niewątpliwie wygodniejsze, oglądanie filmów na YouTubie jest przyjemniejsze, funkcja podziału ekranu w niektórych aplikacjach systemowych, czy też możliwość ustawienia powiększonego widoku elementów sterujących, Max ma wiele do zaoferowania w porównaniu do swojego mniejszego brata. Z kolei brak trybu krajobrazu na ekranie głównym, znanego z modeli Plusa, nieco rozczarowuje, ale być może doczekamy się jego dodania wraz z nadchodzącą aktualizacją iOS.

Aparat też mnie miło zaskoczył. Choć na ostateczne werdykty jest jeszcze za wcześnie i konkretne różnice wykażą dopiero przygotowywane przez nas fototesty, to poprawa jest zauważalna już po kilku godzinach użytkowania. Na pochwałę zasługuje ulepszony tryb portretowy, zaskoczyły mnie też zdjęcia robione w kiepskich warunkach oświetleniowych. Przygotowujemy kompleksową ocenę na potrzeby samej recenzji, ale kilka przykładów możecie już zobaczyć w galerii poniżej.

Odtwarzanie dźwięku również jest zauważalnie inne. Głośniki iPhone'a XS Max są znacznie głośniejsze. Apple określa tę poprawę jako „szerszą prezentację stereo”, ale laik zauważa, że ​​Max po prostu odtwarza muzykę głośniej. Pozostaje jednak pytanie, czy jest to krok w dobrym kierunku, bo osobiście uważam, że dźwięk z nowego produktu jest nieco gorszej jakości, zwłaszcza bas nie jest tak donośny jak w iPhonie X. Tak czy inaczej innym, będziemy w dalszym ciągu przyglądać się dźwiękowi w redakcji.

Jak zatem ocenić iPhone’a XS Max po codziennym użytkowaniu? Naprawdę, prawie nie. Jednak wcale nie ze względu na to, że to dopiero pierwsze wrażenia, ale w skrócie dla mnie, jako posiadacza iPhone'a X, wnosi on jedynie minimum innowacji. Natomiast dla fanów modeli plus Max jest moim zdaniem absolutnie idealny. Więcej szczegółów, takich jak prędkość ładowania, żywotność baterii, prędkości sieci bezprzewodowej i inne, jest w przygotowaniu do osobnej recenzji.

iPhone XS Max Gwiezdna Szarość FB
.